Trenerzy po meczu Kotwica - Błękitni
Krzysztof Kapuściński, Błękitni - Gratuluję Kotwicy wygranej w tym dziwnym meczu. Pierwsza połowa - prowadzimy grę, realizujemy nasze wskazówki i mamy doskonały wynik. W przerwie w szatni mówimy sobie o mobilizacji, ostrzegamy się przed rywalem, który się na nas na pewno rzuci. Ostrzegałem też zespół i prosiłem, byśmy nie stracili gola w 46. minucie. Niestety, trzeci raz z rzędu tracimy takiego gola i zostaliśmy za to później skarceni. Płacimy cenę za to, że za każdym razem chcemy grać pięknie. A tak nie zawsze można.Muszę przeprosić kibiców Błękitnych, bo są z nami, przyjechali do Kołobrzegu i liczyli na wygraną jak my. Ten niefart za nami chodzi, ale tak przegrywać nie możemy. To był wygrany mecz. Nie mogę obiecywać, że już od następnego meczu się to zmieni, ale po raz kolejny wyjdziemy na boisko, by to przerwać.
Wiesław Bańkosz, Kotwica - Po pierwszej połowie byłem blisko zawału. Sam myślałem, że już pozamiatane i nic nie zrobimy. Wpierw padły mocne słowa, ale później zaapelowałem do swoich zawodników, by jechać na pośladków, ale zagrać dla kibiców. Były małe szanse, ale jednak tliła się nadzieja, że to się może skończyć 4:3. Nie mieliśmy nic do stracenia. Wpuściłem napastników, by zmusić rywali do obrony. Graliśmy wóz albo przewóz. Pierwsza akcja wyszła i siłą rozpędu poszliśmy za ciosem.
Nie mam zamiaru nikogo indywidualnie obciążać wynikiem do przerwy, przede wszystkim młodego bramkarza, bo na boisku gra zespół. Po zmianie stron zaskoczyło. Pewnie Góra nad nami też czuwała. Błękitni zaskoczyli nas personaliami, ale po przerwie to my tylko graliśmy. Te pierwsze 3 punkty bardzo smakują, szczególnie po takim meczu.
�r�d�o: szczecin.sport.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Rolnik2012 |
|