Pogoń Baltica tanio skóry nie sprzedała
Dogrywka ostatecznie ustaliła losy trzeciego spotkania pomiędzy szczecińską Pogonią Baltica o lubelskim MKS-em Selgros. W niej lepsze okazały się być przyjezdne. Przez całe spotkanie toczyła się jednak prawdziwa wojna. Dodatkowe emocje niepotrzebnie podkręcali panowie z gwizdkami, którzy popełniali kluczowe błędy w ważnych momentach tego widowiska. Z jednej strony parkietu królową polowania była Agata Cebula - zdobywczyni 12 bramek, z drugiej Dorota Małek, która zapisała na swoim koncie dwa oczka mniej.
Obie wyżej wymienione panie rozpoczęły strzelanie dla swoich drużyn. Wcześniej jednak zgromadzeni na hali kibice oglądali nerwową grę tak jednych, jak i drugich. Znacznie szybciej swoje emocje opanowały gospodynie, które po 10 minutach prowadziły już 8:4. Reakcja trener MKS-u Sabiny Włodek była natychmiastowa i co najważniejsze bardzo skuteczna. Jak bowiem nazwać inaczej fakt, że w cztery minuty lublinianki zdołały nie dość, że odrobić te straty, to jeszcze wyjść na jednobramkowe prowadzenie 8:9. Niestety dla samego meczu, do takiego stanu rzeczy swoje trzy grosze dołożyli panowie arbitrzy. Nie zauważyć dwóch obron w polu, czy też autu, który powinien się należeć Pogoni trudno zrozumieć. A właśnie z tego mistrz Polski wyprowadzał kontry i je kończył. Takich kluczowych błędów panów Mroczkowskich było więcej, ciekawić może tylko, jaką ocenę po meczu wystawi im delegat zawodów. Strzelanie i wynik pierwszej części gry ustaliła Agnieszka Kocela.
Po zmianie stron dominowały błędy. Jednak dwa gole Małek wyprowadziły przyjezdne na prowadzenie 16:20. Wydawało się, że tego doświadczone zawodniczki faworyta już nie przepuszczą. Stało się jednak inaczej. Do remisu doprowadziła po kolejnej udanej kontrze Hanna Yashchuk. Między 41. a 50. minutą Pogoń jednak stanęła, a punktować zaczęły lubliniaki i na tablicy świetlnej ponownie było cztery gole różnicy na korzyść gości (22:26). I tym razem jednak miejscowe ruszyły do skomasowanego ataku. Remis padł jednak dopiero w 57. minucie, a dała go Katarzyna Sabała. Na 19 sekund przy stanie 31:31 o czas poprosiła Włodek. Piłkę miał właśnie jej zespół. Sytuacji nie wykorzystała jednak niezawodna dotąd Joanna Drabik i trzeba było zarządzić dogrywkę. Tę zdominowały już mistrzynie. Rzuty z 9 metrów Marty Gęgi (aż 3) sprawiły, że MKS Selgros zdołał zbudować dość bezpieczną przewagę, której nie oddał do końca. Po meczu zawodniczki z Lublina bardzo chwaliły grę ekipy z Grodu Gryfa, jednak bardziej cieszyły się z osiągniętego wyniku i skończenia tej rywalizacji na trzech meczach. Pogoni przyjdzie teraz walka o 3. miejsce. Ich rywalem będzie Vistal Gdynia.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|