Lepszy Salos! (juniorzy młodsi)
W meczu na szczycie w LWJ młodszych Pogoń Szczecin na własnym boisku poległa w meczu z Salosem 0:1. Strzelcem jedynej bramki dla gości w 65 minucie meczu był Krzysztof Iwanowski. Portowcy mogą pluć sobie w brodę za masę niewykorzystanych sytuacji, a Salos może cieszyć się z trzech wyjazdowych punktów.
Spotkanie rozczpoczęło się kilka minut po godzinie 16:00. Mecz przyciągnął na trybuny sporą rzeszę kibiców, rzadko spotykaną w takiej ilości na meczach LWJ. Oglądających spotkanie było około 150 kibiców, którzy na początku rywalizacji Pogoni z Salosem zobaczyli przewagę gości. To właśnie Salos przez pierwszych kilka minut atakował na bramkę Portowców, jednak żaden ze strzałów nie był celny. Pogoń jakby "dała się wyszaleć" Salezjanom i szybko odpowiedziała. Szybkie, składne akcje lewą i prawą stroną jednak nie przyniosły zamierzonych efektów. W 11 minucie po dalekim wrzucie z autu z przewrotki uderzał Rosiński, jednak Rodykow wykazał się swoimi umiejętnościami i wybronił strzał Pogoniarza. Swoją okazję zmarnował również Kotowicz, a później z prezentu bramkarza Salosu, nie skorzystał również Krzysztof Rosiński, który miał przed sobą samego bramkarza i przestrzelił wysoko nad bramką. Salos nie pozostawał tylko w obronie, często kontrując rywala, niestety bezskutecznie. Najgroźniejsze ze strony Salosu było uderzenie z rzutu wolnego sprzed pola karnego Filipa Starzyńskiego. Piłka po jego mocnym strzale nad murem odbiła się od słupka. W kolejnych minutach Kotowicz miał jeszcze dwie groźne sytuacje pod bramką Salosu, jednak nie potrafił wykończyć żadnej z nich. W ostatniej minucie pierwszej części w znakomitej sytuacji znalazł się Dawid Roszak, kiedy to piłka po jego strzale odbiła się od słupka i toczyła po linii bramkowej, by w ostatniej chwili wybili ją defensorzy w niebiesko-białych trykotach. Do przerwy żadna z drużyn nie zdołała zdobyć gola, tak więc po 40 minutach mieliśmy bezbramkowy remis. Początek drugiej połowy zapowiadał ogromną walkę. Obie drużyny atakowały akcja za akcję. Nie było chwili odpoczynku. Piłka szybko przelatywała spod jednej bramki, pod drugą. Dla żadnego zawodnika nie było straconych piłek, zawsze walczyli do końca. II połowa to ciąg dalszy pokazu Portowców "Jak nie strzelić bramki", a Salos choć nie grał tego dnia wielkiej piłki realizował swoje zadania. Gdyby Portowcy wykorzystywali swoje sytuacje możnaby powiedzieć, zę rozegrali dobre zawody. Ale drużynę rozlicza się głównie z bramek, a nie ze stylu gry, bo to właśnie końcowy rezultat jest najważniejszy. W 50 minucie dogodną sytuację zmarnował Michał Szubert w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni, a później w odpowiedzi Kotowicz po raz kolejny poraził nieskutecznością. W 65 minucie remisowy rezultat uległ zmianie. Strzałem z dystansu popisał się Krzysztof Iwanowski (na zdjęciu), piłka przeleciałą przez "tłok" piłkarzy przed polem karnym i totalnie zaskoczyła stojącego między słupkami Pogoni Malanowskiego i wpadła do siatki. Salos szczęśliwy, załamana Pogoń. Co zrobić, by doprowadzić jeszcze przez ostatnie 15 minut do korzystnego wyniku - takie pytanie chodziło po głowie piłkarzy i szkoleniowca Pogoni. Trener Rabe przeprowadził jeszcze kilka zmian, lecz wprowadzeni zawodnicy zbyt wiele do gry nie wprowadzili. Mecz zakończył się zwycięstwem Salosu Szczecin. Mecz był bardzo zacięty i wyrównany, jednak Pogoń stworzyła sobie więcej klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Gdy ich się jednak nie wykorzystuje, musi się to zemścić. Salos wykorzystał nieuwagę Portowców i zdobył jedyną, jak się później okazało zwycięzką bramkę. Cenne trzy punkty jadą więc na Tenisową. Składy: Pogoń: Malanowski - Momot (Kucharewicz), Pawlaczek, Kurant, Flis - Kotowicz (Pietrzak), Wólkiewicz, Paszkowski, Rosiński (Kwiecień) - Roszak (Bylicki), Juszczak. Salos: Rodykow - Adamczuk (Matusiak), Kozłowski, Raczak, Starczewski - Szyrwiński (Borowski) (Lewandowski), Starzyński, Iwanowski, Dolega (Szych), Urbański (Jasiak ) - Szubert (Ogonowski). Żółte kartki: Paszkowski, Kurant (Pogoń); Rodykow, Raczak (Salos). Widzów: około 150. Autorem części zdjęć jest Robert Januszewski własne relacjďż˝ dodaďż˝: cekin |