ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
Bengoro
W Stargardzie nie-świątecznie
autor: tasiaTen mecz miał dać odpowiedź na pytanie czy Błękitni mają patent na liderów. Pamiętne są ich zwycięstwa nad liderującą ówcześnie Wartą Poznań, czy będącym w ścisłej czołówce Górnikiem Wałbrzych, a nawet bezbramkowy remis z Bytovią uzyskany już trakcie tej rundy dawał podstawy do optymizmu. Jednak z drugiej strony fakt, że Błękitni podejmowali wyżej notowanego rywala na własnym boisku w kontekście dotychczasowych wyników na nim, niekoniecznie mógł być postrzegany jako atut. Z drugiej strony Chrobry łapiący małą zadyszkę w ostatnich dwóch kolejkach nie wygrywając z Wartą i przegrywając z Odrą w Opolu, mający z pewnością apetyt na świąteczne przełamanie.
Co nowego
Od pierwszej minuty zwracała uwagę świeża myśl taktyczna trenera Krzysztofa Kapuścińskiego zagęścić środek pola, co w zamyśle trenerskim miało zapewne utrudnić gościom płynne przesuwanie akcji od obrońców przez linię pomocy, aż do napastników. Wycofanie Magnuskiego do drugiej linii miało służyć opanowaniu środka boiska, tak aby wypracować sobie dominację w posiadaniu piłki. Teoretycznie zamysł ten powinien zdać egzamin, jako że goście konsekwentnie, nawet po wyjściu na prowadzenie grali zaledwie trzema nominalnymi pomocnikami. Jak się jednak okazało nie w ilości siła.

Założenia przedmeczowe założeniami, a piłka uporczywie latała zawodnikom drugiej linii ponad głowami lądując pod nogami napastników, obrońców lub na autach. Wysoki poziom tego widowiska częściowo można zrzucić na karb wyjątkowo słonecznej, niemalże piknikowej pogody, jaka w Wielką Sobotę zagościła na Pomorzu Zachodnim. Nieco lepszej gry mieliśmy prawo spodziewać się po drużynie przyjezdnej, co szczególnie doskwiera wiedząc jakim rezultatem zakończyło się spotkanie. Pozostał żal, bo jak się wydaje już z perspektywy kilku godzin, mecz był do zremisowania, a jednym punktem po meczu z liderem rozgrywek nawet najoptymistyczniejsi kibice błękitnej drużyny też by nie pogardzili.

Mecz generalnie nie obfitował w nadmiar sytuacji bramkowych. Gra toczyła się głównie w środku pola, wiele było chaosu, niecelnych zagrań, przypadkowych główek, czy wspomnianych już długich, najczęściej niecelnych lub źle przyjmowanych podań pod nogi napastników. Praktycznie żadna akcja podbramkowa nie była owocem przemyślanej kombinacji podań wyprowadzanych z udziałem linii pomocy.

Gra z kontry
Pierwszą groźną sytuację udało się stworzyć gościom. W 14 minucie szybkie rozegranie z klepki pomiędzy DanielakiemSzczepaniakiem próbował jeszcze zamykać nabiegając z lewej strony Sędziak. Chwilę potem niechlubny późniejszy antybohater meczu Ufnal szybkim wyjściem z bramki zdołał uprzedzić Sędziaka, który już się gotował do wyjścia sam na sam. W 16 min po rzucie rożnym dla gości Błękitni mieli idealną sytuację, by wyprowadzić skuteczny kontratak. W pewnym momencie przy linii środkowej boiska układ sił wskazywał na niebagatelną przewagę kontratakujących otwierających połowę przeciwnika trójką przeciwko jednemu pozostawionemu obrońcy. Złe przyjęcie Gajdy już pod bramką Skrzyniarza, ale także spóźnione podanie Magnuskiego zadecydowały, iż jedynym co udało się ugrać w tej sytuacji był rzut rożny. Prób kontrataków ze strony Błękitnych było więcej. Próbował skrzydłem uciekać Kosakowski dogrywając do Gajdy lub Magnuskiego, czyhających na podanie w polu karnym. Również Chrobry nie lekceważył takiego sposobu rozgrywania piłki wykorzystując przechwyty w środku pola do uruchomienia szybkich napastników chętnie rotujących pozycjami między sobą. W paru przypadkach akcje takie skutecznie udaremniała dwójka stoperów Błękitnych umiejętnie łapiąc przeciwników na wysokim spalonym. Trudno się dziwić takiego sposobu rozgrywania akcji. Już po parunastu minutach wiadomym było że na bramkę z kombinacyjnie rozprowadzanej akcji z udziałem zawodników wszystkich formacji nie ma co liczyć. W grę wchodziła jedynie bramka po stałym fragmencie gry lub właśnie po kontrataku.

Rzuty rożne
Spotkanie obfitowało w rzuty rożne. W całym meczu wykonywano ich aż 17, z czego 12 przypadło w udziale gospodarzom. Po jednym z rogów w 23 min zagraną na krótki słupek futbolówkę sprytnie głową starał się przedłużyć Szczepaniak. Szybko utknęła ona jednak w niesłychanym gąszczu nóg w polu bramkowym.

Rzut karny?
W 29 minucie swojej okazji ze strony Błękitnych nie wykorzystał Gutowski, wchodząc sprytnie przed Ilkowa-Gołąba spudłował z ostrego kąta. W 31 minucie miała miejsce newralgiczna w pewnym sensie sporna sytuacja meczu. W sporym zamieszaniu w okolicach 11 metra dwukrotnie na murawę padali zawodnicy gości. I o ile w pierwszym przypadku nie mogło być mowy o faulu Pustelnika, to chwilę potem Baraniak już leżał ewidentnie podcięty. Inny osąd całej sytuacji miał sędzia Tobiański, znajdujący się jednak stosunkowo daleko od całego zdarzenia. Kolejna stuprocentowa sytuacja dla gości miała miejsce w 43 min. Jednym podaniem minięta druga linia gospodarzy (błąd w ustawieniu, Poczobut za wysoko, Gutowski za łatwo minięty) i już Hałambiec wbiegał z piłką w pole karne. Dokładne dogranie do Szczepaniaka nie zmieniło jednak rezultatu, jako że ten drugi nieczysto uderzył przenosząc piłkę ponad poprzeczką.

Niedostatki
Pierwsza połowa zakończyła się więc silnym sygnałem ostrzegawczym zapowiadającym niejako problemy połowy drugiej. Wiadomym było, że Chrobry nie odpuści, że będą starać się ponownie zacząć wygrywać, tym bardziej że w marszu do I ligi potrzebują bezpiecznej przewagi nad kolejnymi pretendentami do awansu. Błękitni w pierwszej połowie nie zaimponowali niczym więcej niż umiejętnością łapania rywali na spalone. Zabrakło rozegrania przez wyjątkowo liczną drugą linię. Fadecki ustawiał się zbyt wysoko względem kolegów, nie pokazywał się do podań Poczobutowi, próbującemu bezskutecznie krótkimi zagraniami zdobyć trochę terenu. Stoperzy, jak większość zawodników na tej pozycji, i to nie tylko na poziomie 2 ligi, pozbawieni są umiejętności rozegrania piłki od tyłu. Długie podania w kierunku (bo nawet nie do) niewielkiego Gajdy z góry skazane były na niepowodzenie. Pozostawało więc uporczywe wybijanie piłki od bramkarza na tzw. aferę w środku pola, później liczenie na przypadek w dalszym rozegraniu lub raczej bezładnym odbijaniu. Niezaprzeczalnie Poczobutowi brakuje partnera w środku pola podchodzącego do rozegrania, brakuje drugiego Kazimierowicza, po którym luka w środku pola póki co zieje pustką.

II połowa
W 9 minucie po przerwie mocnym akcentem rozpoczęli gospodarze. Po dynamicznej akcji prawym skrzydłem Kosakowskiego, piłkę w polu karnym otrzymał Gutowski. Nie namyślając się długo strzelił wywalczając rzut rożny. Po tymże rogu miał doskonałą okazję ponownie zaznaczyć swoją obecność w meczu. Ba, gdyby jego przewrotka zakończyła się golem, zapisałby się na wieki w annałach klubu, a tak niestety pozostał na osłodę li tylko kolejny rzut rożny. W 59 min aktywny w przekroju całego meczu Szczepaniak wbiegając między parę zaskoczonych stoperów nie zdołał w polu karnym opanować piłki przez co dość niebezpiecznie zapowiadająca się sytuacja nie miała okazji zagrozić bramce Ufnala.

0-1
Za to w 61min w okolicznościach wydawałoby się wyjaśnionych, kiedy w posiadanie piłki pod własnym polem karnym weszli gospodarze i zawiązując kontratak na własne nieszczęście podali pod nogi przeciwnika (Fadecki?). I kiedy drużyna już przegrupowała się poza linię piłki, pozostający jeszcze po rzucie rożnym pod bramką rywala, Szałek przejmuje futbolówkę i precyzyjnie dośrodkowuje do czekającego w opustoszałym polu karnym Szczepaniaka. Napastnik ten wyraźnie dobrze dysponowany w dniu dzisiejszym nie miał kłopotów z dopełnieniem formalności. Wiele piłek było granych na niego i tylko dobra postawa obu błękitnych stoperów i ofiarna gra wślizgiem zapobiegła wyższej skuteczności podań kierowanych na Szczepaniaka.

Zmiany
Po stracie bramki można było być pełnym obaw co do dalszego losu meczu. Widząc wcześniejsze bardzo sporadyczne i okupione sporym wysiłkiem próby bramkowe Błękitnych i zakładając dodatkowo koncentrację gości na grze obronnej ciężko było optymistycznie patrzeć na ostatnie 28 minut meczu. W międzyczasie obaj trenerzy rozpoczęli roszady w składach. Jako pierwszy trener Kapuściński zastąpił Magnuskiego Flisem odświeżając ewidentnie siłę ataku. Choć można się spierać, czy nie lepiej było zdjąć Fadeckiego, tym bardziej że nic nie wskazywało na to by ten mógł się przebudzić w końcowej fazie meczu na tej nowej dla niego nie swojej pozycji. Lub podmienić Gajdę na szpicy, który przez cały mecz za wiele piłką nie pograł skutecznie odcinany od podań, a od ok. 60 min na domiar złego zaczął już oddychać rękawami. Trener Ireneusz Mamrot z kolei zaczął wymieniać napastników pozostawiając ostatecznie z pierwotnej trójki na boisku jedynie Danielaka.

0-2
Znając umiejętności Chrobrego w grze obronnej, w sytuacji zdobycia prowadzenia można było mieć pewność że Błękitnym jeszcze z większym trudem przychodzić będzie stwarzanie sobie sytuacji strzeleckich, tak angażując zawodników by nie narazić się przy tym na kontry. No i niestety, po jednym z takich ataków zainicjowanych długim podaniem do wprowadzonego Ciechańskiego, piłkę otrzymał najwyraźniej mający dziś swój dzień Szczepaniak. Jako że do bramki było dobre 28-30 metrów zaczął zabierać się z piłką w kierunku Ufnala. Stargardzki bramkarz ułatwił mu srodze zadanie wybiegając bezmyślnie z bramki i co więcej dając się w dziecinny sposób ograć. W tym momencie droga do bramki miała już szerokość autostrady. Nie namyślając się długo i nie czekając na nadbiegających obrońców Szczepaniak dobrze przymierzył nie dając szans na skuteczną, a nie tylko ofiarną interwencję wracającemu z impetem Poczobutowi. W ten sposób swoją nieprzemyślaną decyzją i jeszcze bardziej nieprzemyślanym wykonaniem, Ufnal rozwiał w 72min już i tak płonne nadzieje stargardzkich kibiców na urwanie choć punktu liderowi.

Końcówka
Od tej chwili głogowianie w komplecie cofnięci na własnej połowie oczekiwali na rywala w skomasowanym do dwóch linii szyku. Na desancie pozostawiony Pieczara miał sprawić by Błękitni nie angażowali się w ofensywę kompletem zawodników. W 75min dużo przypadku było po wybiciu piłki głową Szałka wprost pod nogi Gajdy stojącego na 5metrze. Końcówka meczu to hokejowy zamek Błękitnych nie wynikający jednak z nadzwyczajnych umiejętności stargardzian, a z przyjętej strategii gości nie kwapiących co zrozumiałe do przejmowania inicjatywy. Mimo szczelnego zamka cala akcja toczyła się w bezpiecznej odległości od bramki Skrzyniarza, a niedostatki techniczne aż nazbyt widoczne przy przyjmowaniu piłki przez niektórych piłkarzy (Gutowski!) powodowały niekontrolowane straty piłek i kolejne okazje do kontr dla głogowian. W tej ciasnocie przed polem karnym rywala sporo wyjaśniał wprowadzony na środek pomocy Damianow, zawodnik wyróżniający się imponującym wzrostem i patykowatą figurą, ale jak się okazało i niezłą techniką pozwalającą mu nie tylko wygrywać pojedynki główkowe, ale i opanowywać piłki dla innych już stracone, a pozostające w zasięgu jego ponadprzeciętnie długich kończyn. Właściwie jak pamięcią sięgnąć w meczu nie padały strzały z dystansu. Dopiero w 86min próbował Flis, uderzając jednak zbyt lekko.

Taktyka
W słowie podsumowującym nie może zabraknąć odcinka taktycznego. Błękitni w nowym dla siebie ustawieniu 4-5-1, z cofniętym Magnuskim, momentami przechodzącym szczególnie w fazie posiadania piłki w 4-1-4-1 z asekurującym stoperów Poczobutem nie podłączającym się pod akcje ofensywne. Po zmianach układ formacji pozostał nienaruszony, miejsca dla siebie w trudnym fragmencie meczu od 75minuty szukał pomiędzy linią ataku a środkiem pomocy Flis, mało w akcje ofensywne angażowali się boczni obrońcy, ale wydaje się że taki był zamysł przy tej klasie rywala, aby przede wszystkim zabezpieczyć tyły. Mimo swej liczebności szwankował środek pola.

Trener Mamrot przez cały mecz utrzymywał 4-3-3 ze swobodną zamianą miejsc trójki napastników: Sędziaka, Szczepaniaka i lekko cofniętego na prawym skrzydle Danielaka. Ciekawe ustawienie wykorzystujące potencjał graczy ofensywnych i jak się okazuje mogące skutecznie zneutralizować przewagę liczebną rywala w środkowej strefie boiska. Mimo korzystnego wyniku trener Mamrot z pewnością będzie miał wiele uwag swoich podopiecznych. Oni również razili niedokładnością w rozgrywaniu piłki i nie stworzyli sobie zbyt wielu klarownych sytuacji podbramkowych. Jednak bezwzględnie trzeba przyznać, że potrafili wykorzystywać prezenty w postaci błędów indywidualnych rywala. I to bardzo często wystarcza by później umiejętnie wybronić zdobyta przewagę. A Błękitni, kontynuując niechlubną tradycję, zanotowali kolejny siódmy mecz z rzędu bez zwycięstwa na własnym stadionie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: obserwacja własna

relacjďż˝ dodaďż˝: pka
 

II liga zachodnia (2013/2014)
Błękitni Stargard Chrobry Głogów
0 2
19-04-2014 13:00
widzów: 850 (150)
0:1 - 62' - Szczepaniak
0:2 - 73' - Szczepaniak
dodaj video
pokaż wszystkie zdjęcia
Błękitni: Ufnal, Wojtasiak, Liśkiewicz, Pustelnik, Wawszczyk, Kosakowski (87' Więcek), Magnuski (63' Flis), Poczobut, Fadecki, Gutowski (76' Zdunek), Gajda
Chrobry: Skrzyniarz, Ilków-Gołąb, Szałek, Samiec, Ziemniak, Hałambiec, Ulatowski, Baraniak (65' Ciechański), Danielak, Szczepaniak (74' Pieczara), Sędziak (79' Damianow)

81" Liśkiewicz
47" Szałek sędzia: Tomasz Tobiański (Tczew)

Dane pomogli uzupełnić: bialoniebiescy, Dziki, Tauri, kempes7, pka - dziękujemy
uzupełnij dane + fotki + video + relacja

imprezę polecają
poleca osób: 2
klugi sokolo12

video
fotorelacje
pokaż wszystkie zdjęcia (63)
tasia (63)
relacje
Dwugłos trenerski po meczu Błękitni - Chrobry (tasia)
Bramki po błędach indywidualnych (tasia)
W Stargardzie nie-świątecznie (pka)
W Wielką Sobotę podejmują lidera (tasia)
Zmiana godziny meczu z Chrobrym Głogów (klub11)
 
top komentarze
newsy:
1 » Cretti: Przyglądanie si »
1 » Luka Zahovič odchodzi z »
1 » Skok: Miejsce w tabeli  »
mecze:
2 » Klon Krzęcin-Iskra Lutó »
1 » Mewa Resko-Wicher Brojc »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 0
gości: 12
statystyki portalu
• drużyn: 3131
• imprez: 152602
• newsów: 78300
• użytkowników: 81236
• komentarzy: 1177650
• zdjęć: 903759
• relacji: 40701
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies