Piłkarska uczta w Lipianach
Pełne trybuny, wysoki poziom spotkania i niewiarygodna dramaturgia. Tak w skrócie można opisać to, co działo się w sobotnie popołudnie na stadionie przy ul. Lipowej w Lipianach.
Przyjazd lidera i niekwestionowanego kandydata do awansu wywołał duże zainteresowanie wśród miłośników 'kopanej' nie tylko w Lipianach i Myśliborzu, ale również w pobliskich miejscowościach. Obie drużyny już na początku spotkania straciły swoich kapitanów, gdyż Tomasz Jurkiewicz nabawił się urazu na rozgrzewce, a Robert Dudek po kilku minutach musiał opuścić plac gry. Mecz rozpoczął się niezwykle szczęśliwie dla Stali, gdyż już w pierwszej akcji po szarży lewą stroną Łukasz Zubik oddał strzał na bramkę sparowany przez golkipera gości, lecz dobitka Tomasza Binkowskiego trafiła do siatki.
W następnych minutach trwała zażarta walka o każdy metr boiska, aż do momentu, gdy po indywidualnej akcji Marcin Gajewski pięknym strzałem w okienko nie dał szans Jakubowi Łapczyńskiemu. Stal odpowiedziała trafieniem Rafała Mogielskiego, który ambitnie wyłuskał piłkę obrońcy i skierował ją do pustej bramki Osadnika. Pierwsza połowa zakończyła się więc jednobramkowym prowadzeniem Stali.
Prawdziwe emocje rozgrzały publiczność już na początku drugiej połowy, gdy Osadnik mocno przycisnął i dwukrotnie ulokował piłkę w bramce Stali. Pierwsze trafienie nie zostało uznane z powodu pozycji spalonej, jednak w kolejnej akcji Piotr Gajewski ze stoickim spokojem zakończył akcję swoich kolegów doprowadzając do wyrównania. Następny cios w tej wymianie zadała Stal, gdy po jednej z akcji pod bramką Osadnika do woleja z lewej nogi złożył się Konrad Lisowicz i piłka ocierając się jeszcze o obrońcę wpadła w długi róg bramki gości. Nie był to jednak koniec emocji. Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry sędzia Piotr Dykiert wskazał na 'wapno' po przepychance Piotra Gajewskiego z obrońcą Stali. Do piłki podszedł Marcin Gajewski jednak Jakub Łapczyński w pięknym stylu odbił jego strzał i za ułamek sekundy zablokował również dobitkę Piotra Gajewskiego. Na trybunach wybuchła euforia, a uskrzydlona Stal w kolejnej akcji ustaliła wynik spotkania po pięknym rajdzie i bramce Kamila Dydyny. Miejscowi kibice jeszcze długo po ostatnim gwizdku sędziego świętowali zwycięstwo, a sympatycy Osadnika dali wyraz szacunku dla wysiłku swoich idoli i mimo niekorzystnego rezultatu do końca dopingowali swój zespół. Należy im się za to duże uznanie. relacjďż˝ dodaďż˝: just |
|