Widowisko ze skazami
Kolejne trzy oczka powędrowały na konto polickiego lidera Orlen Ligi, ale mimo wielu widowiskowych akcji, pojedynek z wicemistrzem Polski wcale nie stał na wysokim poziomie. Kibice mieli jednak co oklaskiwać, chociaż części z nich polityka klubu wyraźnie się nie podoba, a to wpływa na atmosferę na trybunach.
Brak dobrych relacji z najwierniejszymi fanami Chemika to spora wizerunkowa rysa. Dodając do tego kilka kontrowersyjnych decyzji ze strony zarządu i mamy niekompletny obraz klubu, który sili się na na prawdę wielkie sprawy. Sportowo jest bardzo dobrze, ale organizacyjnie wciąż wiele do zrobienia, co ostatnie mecze we własnej hali dobitnie udokumentowały. Dla samych zawodniczek jak i 'zwykłych' miłośników siatkówki (a tych w regionie nie brakuje) wszystko to jednak ma drugorzędne znaczenie, bo zespół wygrywa i jak na razie bez zagrożenia okupuje pierwszą lokatę. Raptem wczoraj policzanki wygrały kolejne spotkanie, choć do łatwych nie należało.
Naprzeciw stanęły niewiele mniej utytułowane nazwiska Tauronu MKS-u Dąbrowy Górniczej jak choćby Lena Dziękiewicz, Elżbieta Skowrońska czy Katarzyna Zaroślińska. Ten tercet wespół z finezyjną Rachael Adams czy świetnie broniącą Krystyną Strasz mocno podniósł poprzeczkę Chemikowi. Już pierwsze minuty meczu pokazały, że o zwycięstwo trzeba mocno się postarać i tak to Chemik jako pierwszy musiał gonić rywalki przy wyniku 3:6. W pierwszej fazie miejscowe niezbyt dobrze przyjmowały, nie były też skuteczne na siatce. Straty udało się odrobić innym elementem - blokiem. Raz Katarzyna Gajgał-Anioł, a raz Mróz świetnie ustawiały mur nie do przejścia i głównie dzięki temu dość szybko zrobiło się 12:10 dla Chemika. Na drugą przerwę techniczną to one schodziły z bezpieczną przewagą... ale jak pokazały kolejne minuty coś takiego jak 'bezpieczny dystans' w siatkówce żeńskiej funkcjonuje słabo. Siatkarki Tauronu nie dały się stłamsić liderkom i konsekwentnie realizowały swój plan na ten mecz. Z wielką mocą atakowała więc Zaroślińska, o każdą piłkę walczyła jak lwica Skowrońska, a do tego dobrze zagrywała Adams oraz Sassa. Z czterech oczek różnicy zrobił się wynik 23:22 przy zagrywce właśnie tej ostatniej. Najpierw jednak atak skończyła Katarzyna Glinka-Mogentale, a dzieła za drugą piłką setową dokończył blok.
W drugiej partii przez pewien okres gra była bardzo wyrównana, a obydwa zespoły okładały się uderzeniami, choć mało skutecznymi w pierwszych akcjach. Jeśli drużyny kończyły, to w drugim czy trzecim ataku bądź kiwce. W tym ostatnim elemencie kilka razy błysnęła Maja Ognjenovic. To dawało sporego smaku widowisku, ale jednakowoż nie za dobrze świadczyło o samych atakujących. Od stanu 6:6 tonu wydarzeniom zdecydowanie bardziej zaczęły nadawać przyjezdne. Zagrywały nieźle i też stawiały blok. Najskuteczniejsza na boisku - Katarzyna Zaroślińska również raz po raz próbowała. W efekcie Dąbrowa Górnicza wyszła na prowadzenie czterema oczkami. Nie takie rzeczy widziały w życiu miejscowe, więc nic dziwnego, że przy stanie 7:11 nie odpuściły. Chemik szybko powrócił do dobrego bloku za sprawą wysokich Mróz i Bjelicy. Kilka kąśliwych zagrywek posłała też Glinka-Mogentale, a parę mocnych ataków w swoim stylu z lewego zaprezentowała Anna Werblińska. W końcówce to Chemik prowadził czterema punktami i nie dał już sobie krzywdy zrobić. Wydawało się, że mecz potrwa jeszcze tylko jednego seta, ale waleczne siatkarki z południa Polski nie porzuciły nadziei. Cały czas grały odważnie i dobrze w obronie. Przedłużały akcje, co chyba pozytywnie nie wpłynęło na samopoczucie przeciwniczek. Policzanki popełniały bowiem sporo błędów w przyjęciu i miały problemy w komunikacji. Do drugiej przerwy technicznej ekipa gości prowadziła trzema punktami kilkakrotnie. Po niej obraz gry niewiele się zmienił. Mimo prób tym razem Chemik nie zdołał wyrównać i przegrał do 21. Nieco podrażnione miejscowe z większym animuszem rozpoczęły czwartą odsłonę rozgrywki. Co prawda najpierw zapunktowała Zaroślińska, ale tuż po niej efektownie otworzyła wynika Chemika Werblińska, dając tym samym sygnał koleżankom, że należy dodać trochę siły i precyzji w kontrach. Tak też się stało. Zarówno Bjelica, jak i Glinka-Mogentale atakowały mocniej i skuteczniej jak dotychczas. Dzięki temu policzanki wyszły na prowadzenie 14:10. Tym razem jednak nie dały sobie wydrzeć nic z uzyskanej przewagi, a co więcej konsekwentnie ją powiększały. Bardzo dobrze radził sobie blok, a przez to przyjezdne popełniały wiele błędów i atakowały co raz mniej precyzyjnie. W drugiej części partii wynik nie był już sprawą otwartą. Chemik zdominował rywala i miał w nagrodę 10 piłek meczowych. Oczko numer 25 zdobył za czwartym podejściem. To było ciekawe spotkanie, ale przy bardzo wielu akcjach obydwu zespołów mankamentów nie brakowało. Drużyny grały długie wymiany. Absolutnie rekordowa miała miejsce przy stanie 19:17 w drugim secie, po której długo oddechu złapać nie mogły atakujące, a Elżbieta Skowrońska leżała na parkiecie dobre dwie minuty. Trener gości zlitował się nad zawodniczkami i wziął czas, mimo że wcale nie zamierzał tego robić. W takich warunkach gry zarówno Strasz jak i Agata Sawicka musiały mocno popracować. Trud tej drugiej został zauważony, a libero Chemika otrzymała nagrodę MVP. Po zakończeniu meczu zdobywczyni indywidualnej nagrody tak podsumowała wydarzenia: To był mecz walki. Było pełno wymian, obron, to było kapitalne spotkanie. Gratulacje dla dąbrowianek za walkę i oczywiście dla naszego zespołu, że zdobyłyśmy trzy punkty, bo nie było łatwo. I Ania Werblińska i Małgosia Glinka-Mogentale zrobiły dobra robotę. Jeżeli nie w ataku, to w drugiej linii, gdzie szczególnie Ania brylowała. Każda dała jakąś cegiełkę do wygranej, Maja Ognjenović zdobyła mnóstwo punktów z kiwek. Super, bardzo się cieszymy.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/wypowiedź: siatka.org
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |