Zwycięstwo i wielkie nadzieje
Za nami największa w dziejach Szczecina impreza sportowo-rekreacyjna - The Tall Ship’ Races, czyli połączony z regatami zlot najokazalszych na świecie żaglowców. To wyjątkowe, jak na skalę nie tylko naszego miasta ale i kraju, wydarzenie z pewnością pozostanie w pamięci Szczecinian (i jak się okazuje - nie tylko) na długie lata.
Przez cały czas trwania przygotowań do przyjęcia gości z morza jak i tysięcy turystów z różnych części Polski oraz świata, obawialiśmy się czy prestiżowy zlot żaglowców stanie się naszym wspólnym sukcesem czy być może porażką, mając na uwadze dotychczasowe, niestety bardzo skromne doświadczenia w organizacji imprez tak dużych. Obawy nie były bezpodstawne, bowiem jak wielu twierdzi ewentualna klęska organizacyjna mogłaby pogrzebać ambicje Szczecina na rychłe wydobycie się z rozrywkowo-kulturalnego marazmu, w którym od wielu lat miasto się znajduje, mimo wspaniałych warunków naturalnych, świetnego położenia geograficznego, wyjątkowej architektury, aż wreszcie potencjału mieszkańców stolicy Pomorza Zachodniego. Wymienione czynniki powodowały, że na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia to w Szczecinie upatrywano miasta, które będzie najważniejszą dla kraju metropolią w zachodniej części Polski, wyprzedzając dziś świetnie rozwijający się Wrocław czy Poznań. Tak się nie stało, ale śmiało można powiedzieć, że wszystko przed nami. Współcześnie wszelkie imprezy sportowe i rekreacyjne są w dużej mierze wytworem przemysłu sportowo-rozrywkowego, nastawionego na zysk finansowy, dając w zamian rozrywkę właśnie oraz odprężenie widzom czy uczestnikom wydarzenia. Sprowadzanie jednak organizacji imprez tylko do sfery materialnej byłoby dalece niesprawiedliwe. Widowiska oraz imprezy typu sportowego, rekreacyjnego, rozrywkowego poza faktyczną rywalizacją (w tym wypadku na morzu) budzą emocje, oddziaływują na postawy społeczne, dlatego w samej definicji widowiska sportowego pojawia się funkcja społeczna, jaką niesie za sobą owo zdarzenie. Niewątpliwymi zaletami imprez tego typu jest rozwój poczucia solidarności z innymi uczestnikami, przynależności do pewnej grupy aż wreszcie poczucie lokalnego patriotyzmu, budowanie tożsamości lokalnej. Taką imprezą był The Tall Ship’ Races, gromadząc w przeciągu zaledwie kilku dni na nabrzeżach Odry około 2 milionów ludzi, pragnących przeżywać wspólnie radość z podziwiania wspaniałych żaglowców, uczestniczenia w licznych imprezach towarzyszących, poznawania odmiennych kultur (na czele z niezwykle radosną załogą meksykańskiego Cuauhtemoc) oraz budowania nowego wizerunku miasta, zgodnego z naczelnym hasłem szczecińskiego portalu internetowego: „Szczecin jest otwarty na: morze, inwestycje, rozwój”. Nie sposób też nie docenić roli kibiców Pogoni, dumnie prezentujący klubową sektorówkę na wale tuż przy głównej scenie koncertowej, czym przykuwali wzrok wielu turystów i marynarzy. Lokalne dzienniki prześcigają się w artykułach podkreślających liczby tej wielkiej imprezy. Podsumowując w skrócie: do Szczecina zawitało 91 żaglowców od największej klasy A do najmniejszej D (kilka lat wcześniej do Gdyni przypłynęło 90 jednostek), niemal milion turystów, Wały Chrobrego odwiedziło od piątku do wtorku około 2 milionów ludzi (tyle nawet Warszawa nie liczy), w sobotę i niedzielę w okolicach nabrzeży bawiło się każdego dnia nawet 700 tysięcy tubylców oraz turystów, a według Gazety Wyborczej szczecińscy handlowcy i gastronomicy zarobili ponad 100 milionów złotych! Sprzedano także, co nie dziwne, rekordowe ilości lokalnego piwa. Przeglądając fora internetowe przed zlotem można było napotkać na wiele nieprzychylnych Szczecinowi komentarzy, które niemal zupełnie ucichły albo zostały zdecydowanie zagłuszone pochwałami ze wszech stron po imprezie. Turystom Szczecin bardzo się spodobał i niewielu zwróciło baczniejszą uwagę na stosunkowo drobne niedociągnięcia, tak jak nieuporządkowane nabrzeże Łasztowni, gdzie cumował największy na świecie, rosyjski Siedov. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że pieniędzy na regaty było kilkakrotnie mniej jak organizatorzy przewidywali na samym początku. Mimo to, udało się oczarować nie tylko turystów oraz marynarzy ale także samych Szczecinian, wlewając w ich serca wiele nadziei na lepsze jutro naszego miasta. W tym momencie warto przytoczyć kilka cytatów uczestników imprezy, znalezionych w Internecie: „Stałem na estakadzie jak wpływał kruzenstern. Obok stało małżeństwo z Niemiec. Byli bardzo pozytywnie zaskoczeni tym co widzą. Widok Wałów z tego miejsca jest niesamowity. Robić pocztówki i sprzedawać. Jeden z piękniejszych widoków w Polsce - przynajmniej dziś i wczoraj.” „Zlot wypadł wspaniale. Pozdrowienia a dla organizatorów i wszystkich, którzy zaangażowali się w przygotowania wiele słów uznania. Dzięki, że pokazaliście tak wspaniałe miasto jak Szczecin.” „Gościłem na pokładzie swojej skromnej łódki ludzi z południa Polski - byli szczerze zachwyceni. Słowa uznania również dla Urzędu Morskiego, który zezwolił na nieograniczony ruch jachtów w rejonie zlotu żaglowców. Okazało się, że żeglarze znakomicie poradzili sobie z pływaniem w takiej "ciżbie" przy normalnie funkcjonującym porcie.” Niemało było również osobistych, pełnych wzruszeń komentarzy tych, którzy witali a we wtorek żegnali wspaniałe żaglowce z łezką w oku. Dla nas najważniejsza była jednak opinia dyrektora Sail Training International - Christera Samuelssona, który stwierdził: „Chociaż wielu przez cały finał regat pytało mnie jak mi sie podoba w Szczecinie, unikałem odpowiedzi. Jednak dziś przyszedł czas, aby to powiedzieć: Szczecin jest wspaniałym portem, cudownym miastem, organizacja imprezy była na złoty medal. Po prostu sukces.” Prezydent, Piotr Krzystek obiecał, że Szczecin będzie się starał o kolejną organizację The Tall Ship’ Races w najbliższym możliwym czasie, czyli za co najmniej 6 lat. Tyle, bowiem, musi upłynąć według regulaminu, by ten sam port mógł gościć największe żaglowce. Wydaje się, że po opiniach o wyjątkowości imprezy nie będzie z tym problemów. Co więcej Szczecin będzie się ubiegał o przyznanie miastu statusu „Friendly Port”, co oznacza, że do Grodu Gryfa przybywałyby chętniej i częściej najróżniejsze jednostki pływające. Jak widać, Szczecinowi wielkie imprezy są niezwykle potrzebne. Cieszy fakt, że wielu mieszkańców miasta dostrzegło potencjał w nim drzemiący. Liczymy na kolejne inicjatywy w tym także organizacje międzynarodowych imprez sportowych ale do tego potrzebny jest nowy stadion piłkarski, hala widowiskowo-sportowa oraz zagospdarowanie szczecińskiego międzyodrza wychodząc naprzeciw oczekiwaniom amatorów sportów wodnych. W tym kontekście kolejny raz nasuwa się rozgoryczenie na myśl, że nie możemy współorganizować Mistrzostw Europy 2012, których mecze rozgrywane w Szczecinie miałyby bez wątpienia wyjątkowy klimat. Narodziła się jednak szansa na inny sukces, mianowicie przywrócenie Szczecinowi jego „morskiego” charakteru. relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|