Przesądziła pierwsza połowa
Cenne punkty opuściły dziś wyspę Uznam. Wyspiarze choć nie byli gorsi od Arki Gdynia, nie wywalczyli na własnym boisku choćby punktu. Świnoujścianie mają czego żałować, ponieważ w drugiej części spotkania byli lepszym zespołem od gości. Żółto-niebiescy zadowolili się korzystnym 1:0 z pierwszej części i po przerwie wyraźnie spuścili z tonu.
Świnoujścianie rozpoczęli bez respektu dla rywali. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z kłopotami piłkę poza swoje pole karne wybili gdynianie. W 10 minucie Wyspiarze objęli prowadzenie, ale arbiter nie uznał gola. Jego zdaniem Marek Niewiada, który trafił do bramki Arki, faulował wcześniej Piotra Tomasika. Po kwadransie do głosu doszli gdynianie. Akcję Adriana Budki, Arkadiusza Aleksandra i Bartosza Ślusarskiego, minimalnie niecelnym strzałem na bramkę Floty zakończył ten ostatni. Nowy napastnik Arki nie zdołał utrzymać w tej sytuacji właściwej koordynacji. Nieznacznie pomylił się także Mateusz Szwoch, który dopadł do wybitej po rzucie rożnym piłki. Choć w meczu nie brakowało walki, w pierwszej części arbiter nie pokazał żadnej kartki. W 34 minucie dobrze z dystansu przymierzył Rafał Grzelak. Pozostawiony bez krycia pomocnik Floty oddał celny strzał, a piłkę na rzut rożny zdołał wybić Jakub Miszczuk. Arka Gdynia objęła prowadzenie trzy minuty później. Mateusz Szwoch wpadł w pole karne Floty i przy biernej postawie defensorów dograł piłkę do Bartosza Ślusarskiego. Snajper Arki skorzystał z braku krycia i głową pokonał Darko Brljaka.
Wyspiarze wyraźnie poprawili swoją grę po przerwie. Pierwszy kwadrans drugiej części to spora przewaga świnoujścian, ale bez klarownych sytuacji pod bramką Arki. W 63 minucie gospodarze wzorowo rozklepali zespół z Gdyni, lecz Roberta Kolendowicza w ostatniej chwili powstrzymał Jakub Miszczuk. Po chwili bramkarz Arki znów musiał wykazać się swoimi umiejętnościami. Najpierw obronił silny strzał Krzysztofa Bodzonego zza pola karnego, a następnie dobitkę Ensara Arifovicia. Bośniak był jednak na pozycji spalonej i nawet gdyby trafił do bramki, gol nie zostałby uznany. Mimo przewagi, Wyspiarzom brakowało kolejnych okazji, a także dokładności w rozegraniu. W doliczonym czasie gry bohaterem Świnoujścia mógł zostać Petr Hošek. Futbolówkę na głowę Czecha podciął Krzysztof Bodziony, ale ten oddał za słaby strzał głową.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|