Pierwsze gole oraz pierwsze zwycięstwo u siebie
Szósta kolejka spotkań o mistrzostwo w III lidze Bałtyckiej okazała się bardzo udana dla drużyny Leśnika/Rossy. Przystępując do meczu drużyna prowadzona przez Tomasza Chrupałłę nie miała jeszcze zwycięstwa na własnym stadionie. Mało tego, nie miała również zdobytej bramki w meczach u siebie. Taki sam problem tylko, że w meczach wyjazdowych miała drużyna z Potęgowa. To wszystko zapowiadało ciekawe i emocjonujące spotkanie. I tak było.
Od pierwszych minut mecz był wyrównany, ale to gospodarze oddawali więcej strzałów. Już w piątej minucie gry dobrą okazję do zdobycia gola mieli manowianie. Jeden z zawodników przejął piłkę w środkowej części boiska i podał ją do Konrada Romańczyka, ten wyszedł sam na sam z bramkarzem i oddał strzał z ok szesnastu metrów, ale niestety piłka przeleciała nad poprzeczką. Na kolejną groźną akcję trzeba było czekać do szesnastej minuty. Wtedy to ponownie swoją okazję mieli gospodarze, którzy przeprowadzili akcję lewą stroną boiska . Przy piłce był Konrad Romańczyk, podał do Poocha, ten wyszedł za obrońców i oddał strzał, ale piłka ominęła bramkę. Cztery minuty później Tomasz Krzywonos z Leśnika/Rossy zagrał długą piłkę do Konrada Romańczyka, a ten zdecydował się na strzał z woleja, ale w tej sytuacji lepszy okazał się bramkarz. Pomorze swoją pierwszą akcję zakończoną strzałem przeprowadziło dopiero w dwudziestej minucie. Zaczęło się od podania piłki ze środkowej strefy boiska na lewą stronę. Tam po przyjęciu piłki zawodnik zdecydował się na strzał i piłka znalazła się tym samym w siatce gospodarzy. Sześć minut później zawodnicy z Potęgowa ponownie przeprowadzili akcję lewą stroną boiska i zakończyli ją dośrodkowaniem. Do piłki wyszedł bramkarz manowian, ale poślizgnął się i piłka powędrowała dalej w stronę bramki manowian, gdzie znajdowało się po jednym zawodniku z każdej drużyny, ale na szczęście dla manowian napastnik Pomorza nie sięgnął futbolówki i ta wyszła poza pole gry. W trzydziestej minucie potęgowianie mogli powiększyć swoją przewagę bramkową. Jeden z zawodników zagrał długą piłkę na przód, przed polem karnym sam na sam z naszym bramkarzem wyszedł napastnik Pomorza i oddał strzał, ale piłka przeleciała obok bramki. Gospodarze bardzo dobrą okazję do wyrównania mieli w trzydziestej piątej minucie. Ok trzydzieści metrów od bramki Pomorza został odgwizdany rzut wolny. Do piłki podszedł Konrad Rokicki , który zdecydował się na bezpośredni strzał, ale i tym razem lepszy okazał się bramkarz gości. Trzydziesta dziewiąta minuta spotkania zapisze się w kartach historii drużyny z Manowa. Prawą stroną boiska pobiegł z piłką Tomasz Sęk i po chwili dośrodkował. W polu karnym piłka trafiła do Hrymowicza, a ten skierował ją do siatki rywala i tym samym manowianie zdobyli pierwszą bramkę w meczach u siebie w rozgrywkach trzecioligowych.
Druga połowa do około siedemdziesiątej ósmej minuty to cały czas była wyrównana gra. Zarówno jedna jak i druga z drużyn przeprowadzała ładne akcje, ale ponownie więcej strzałów oddali manowianie. Pierwszy z nich miał miejsce w czterdziestej dziewiątej minucie. W pobliżu pola karnego faulowany był Marcin Gozdal. Do piłki podszedł Paweł Rakowski i zdecydował się na bezpośredni strzał, ale piłka wylądowała w rękach bramkarza. W pięćdziesiątej ósmej minucie ładną akcję prawą stroną boiska ponownie przeprowadzili gospodarze. Piłka w polu karnym trafiła do Husejki, ten lekko wycofał ją do tyłu na ok 5 metr, gdzie znajdował się Tobiasz Strąpoć, który od razu oddał strzał, ale niestety niecelny. Dwie minuty później ponownie okazję do zdobycia gola mieli manowianie. Ok dwadzieścia dwa metry od bramki faulowany był Dominik Husejko. Do piłki podszedł Krzysztof Hrymowicz, ale piłkę po jego strzale wybronił bramkarz. Ale już minutę później goalkiper gości nie miał tyle szczęścia. Zawodnicy Leśnika/Rossy przejęli piłkę w środkowej strefie boiska i ruszyli w stronę bramki Pomorza, wymieniając przy tym kilka podań. Piłka po ostatnim podaniu trafiła do Dominika Husejki, który od razu oddał strzał, a piłka po raz rugi znalazła się w siatce drużyny z Potęgowa. Minutę po stracie bramki z kontrą ruszyli potęgowianie na koniec oddając strzał. Do piłki wyszedł bramkarz gospodarzy, ale nie złapał jej, a ta powoli toczyła się w stronę bramki, ale na szczęście z linii bramkowej wybił ją Krzysztof Hrymowicz. Podsumowując drugą część spotkania to przez większość czasu gra była wyrównana. Jedynie w ostatnich minutach Leśnik/Rossa cofnął się i oddał inicjatywę. W tym czasie drużyna z Potęgowa przeprowadziła kilka ładnych i groźnych akcji , ale żadna z nich nie była zagrożeniem. Taka gra wprowadziła w szeregi oby dwóch drużyn trochę nerwowości, z którą nie poradzili sobie potęgowianie, którzy w doliczonym czasie gry ujrzeli aż trzy żółte oraz dwie czerwone kartki. W drugich czterdziestu pięciu minutach gry Leśnik/Rossa oddał sporo strzałów, z czego w większości była celna, ale niestety kibice nie obejrzeli więcej goli, ale na szczęście te dwa wystarczyły żeby cieszyć się z pierwszych bramek oraz pierwszego zwycięstwa na własnym stadionie w III lidze. Po meczu trener Leśnika/Rossy, Tomasz Chrupałła powiedział: Bardzo ważne trzy punkty w spotkaniach u siebie. Trzeba powiedzieć, że długo wyczekiwane. Ale najważniejsze, że w końcu są. Mam nadzieję i mocno w to wierzę, że to da drużynie pozytywny impuls w następnych spotkaniach. Myślę, że mecz był fajny w naszym wykonaniu. Do fajnych akcji i fajnego zachowywania się na boisku w poszczególnych formacjach dołożyliśmy zaangażowanie od pierwszej do ostatniej minuty i nawet gdy przytrafił się nam błąd w defensywie i straciliśmy bramkę to drużyny nie podłamało to. Drużyna pokazała wielki charakter i za to im się w dzisiejszym dniu należą słowa uznania. Poza tym wydaje mi się, że jest to w pełni zasłużone zwycięstwo. Szkoda tylko, że w końcówce nie przypieczętowaliśmy bramką na 3:1, bo wtedy myślę, że obyłoby się bez nerwowości w końcówce.
�r�d�o: www.lesnik.manowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: piotrm |
|