Remis Pogoni Baltica. Emocje sięgnęły zenitu
Remisem zakończyło się spotkanie pomiędzy SPR Pogonią Baltica Szczecin a KGHM Metraco Zagłębiem Lubin, które przez wszystkich uznawane było za hit 8. kolejki spotkań Superligi Kobiet. O tym, ze mecz ten na takie miano bezsprzecznie zasłużyła można się było przekonać już po kilku minutach. Prawdziwe emocje miejscowi kibice przeżywali jednak w samej końcówce. Po raz kolejny potwierdziło się powiedzenie, że w sporcie wszystko jest możliwe. Wśród gospodyń świetne zawody rozegrała m.in. Monika Stachowska (na zdj. obok), natomiast po drugiej stronie parkietu błyszczała Joanna Obrusiewicz.
Obie ekipy rozpoczęły dość nerwowo od niecelnych trafień. W końcu niemoc przełamała liderka Miedziowych - Obrusiewicz. Do wyrównania doprowadziła Agata Cebula. Właśnie taki wynik utrzymywał się aż do 13. minuty zawodów. Później przysłowiowy piąty bieg włączyła rozgrywająca z Lubina, która dość łatwo uwalniała się spod opieki kryjącej jej Stefki Agovej. Głównie to jej dobra postawa pod bramką Adrianny Płaczek przyczyniła się do tego, że w 20 minucie na koncie Miedziowych było dwa razy więcej bramek (5:10). Pogoń Baltica pokazała jednak, że potrafi sobie z niwelowaniem takich strat doskonale radzić. Zwłaszcza z podopiecznymi Bożeny Karkut.
Wystarczyły trzy minuty by szczecinianki zbliżyły się do przyjezdnych na jedno trafienie. Dobry fragment zawodów notowała w tym czasie wspomniana wcześniej Stachowska. Końcowe minuty to typowa gra seriami. Raz trzy bramki padły łupem miejscowych, by za chwilę takim samym bilansem popisały się piłkarki ręczne Zagłębia. Bardzo ciekawie zrobiło się po zmianie stron. Już chwilę po wznowieniu zaskakującym rzutem z biodra popisała się juniorka Romana Fornalik. Jednak w dalszym ciągu przewaga należała do gości. Kiedy wydawało się, że tego spotkania nie da się odwrócić stało się coś niespodziewanego. Ekipa z Grodu Gryfa grając bez ukaranej dwoma minutami Cebuli potrafiła ponownie dojść rywalki na jedno oczko. W 47. minucie tablica świetlna wskazała już rezultat remisowy po 23 i natychmiast o czas dla swojej drużyny poprosiła Bożena Karkut. Ten jednak nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. W końcowych 10 minutach przypomniała o sobie Vanessa Jelić. To właśnie jej trafienie wyprowadziło koleżanki na prowadzenie 25:27. To jednak był dopiero początek emocji, które miały nastąpić. Serią trzech trafień z rzędu popisały się szczecinianki. Na słowa uznania zasłużyły zwłaszcza Patrycja Królikowska oraz Stachowska. Pierwsza trafiła praktycznie z zerowego konta po krótkim rogu Maliczkiewicz, druga zaś nie pomyliła się z linii 7 metrów. Niestety tej przewagi nie udało się utrzymać, a co więcej na 15 sekund przed końcową syreną było już 28:29. Piłka była jednak po stronie gospodyń. Te 5 sekund przed końcem miały jeszcze rzut wolny. Do jego skończenia szykowała się Małgorzata Stasiak. Zamiast jednak rzucać odegrała do wolnej Królikowskiej, ta zaś przy rzucie była faulowana. Tego samego zdania byli arbitrzy. Rzut karny już po syrenie końcowej ponownie na bramkę zamieniła Stachowska i ostatecznie spotkanie skończyło się podziałem punktów. Słowa uznania należą się parze sędziowskiej Baranowski-Lemanowicz, która całkiem słusznie uznawana jest za jedną z najlepszych w Polsce. Powtórki telewizyjne pokazały, że podejmowali bardzo słuszne decyzje. Zwłaszcza w tej, w której faulowana była skrzydłowa ze Szczecina.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|