Z ostatniej chwili: Rzeź w Puławach
Azoty Puławy we własnej hali doznały zaledwie jednej porażki - z Chrobrym Głogów. Nie był to jedyny atut, jaki mieli po swojej stronie gospodarze. Z pewnością nie byli nim jednak kibice, którzy w małej hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji stawili się w niewielkiej liczbie. Od początku meczu skutecznością błysnął skrzydłowy Gaz-System Pogoni Wojciech Zydroń. To samo można też było powiedzieć o czeskim skrzydłowym Janie Sobolu, który już w pierwszej połowie sam zdobył 9 bramek.
Jako pierwsi trafieniem odpowiedzieli puławianie. Egzekutorem długo wykonywanej akcji był Rafał Przybylski. Niemal od razu gola zdobyli także przyjezdni. Rzut karny pewnie wykonał Wojciech Zydroń i było 1:1. Jak się później okazało był to jedyny moment w tym spotkaniu, w którym Gazownicy remisowali. Od tego momentu zawody zdominowali miejscowi. W krótkim czasie trzykrotnie do bramki Tomislava Stojkovicia trafił Jan Sobol. Po 10 minutach zespół prowadzony przez Bogdana Kowalczyka prowadził 7:3 i nic nie wskazywało na to, że za chwilę ta przewaga nie urośnie.
W 14. minucie o czas dla swojej drużyny poprosił wspomniany chwilę wcześniej Kowalczyk. Jego drużyna prowadziła już wówczas 11:6. Widać było, że gospodarzom zależy na jak najszybszym odrobieniu strat z pierwszego meczu w Szczecinie, kiedy to Pogoń wygrała 37:27. Zwycięstwo większą różnicą goli niż 10 dawało właśnie Azotom możliwość wyprzedzenia swojego przeciwnika przy równej liczbie punktów. Sytuację gości niewątpliwie utrudniały upomnienia. Najpierw „dwójką” ukarany został Nenad Marković, a za 30 sekund to samo spotkało „Zygę”. Błyskawicznie siedemnastą bramkę zdobył Adam Babicz (17:9 w 21. minucie zawodów). Trzeba przyznać, że taki wynik w tym fragmencie spotkania jest rzadko spotykany. Do momentu gwizdka oznaczającego koniec pierwszej połowy obaj bramkarze piłkę z siatki wyjmowali jeszcze bagatela 12 razy! (z czego szczeciński 9-krotnie, a jego vis’a vis zaledwie trzy razy). Do przerwy wynik brzmiał więc 26:12! Śmiało można powiedzieć, że tego meczu gospodarze przegrać już nie mogli… Druga połowa meczu to była faktycznie jedynie formalność, ale dla Gazowników okazja do zmniejszenia straty. Niestety dla nich tak się nie stało. Puławianie wyraźnie za cel obrali sobie jak najwyższe ogranie szczecinian. Już w 40. minucie meczu tablica świetlna wskazała wynik 35:17. W tym czasie trzykrotnie trafił Piotr Masłowski. Zaledwie 5 minut później przewaga gospodarzy sięgnęła 20! bramek (39:19). Pogoń grała już jedynie po to, aby dotrwać do końcowej syreny spotkania, a gospodarze nie zamierzali poprzestawać na obijaniu bramki ekipy przyjezdnej. Na 5 minut przed końcową syreną było już 46:23! Takiego wyniku fani szczecinian nie mogli przewidzieć. Ostatecznie istną egzekucję skończył Artur Barzenkov. Niewątpliwie jest to rekordowo wysoka porażka, która może długo zapaść w pamięci szczecińskiej siódemki.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|