Pierwsza porażka na wyjeździe
Portowcy nie wskoczyli na pozycję lidera rozgrywek. Duma Pomorza niespodziewanie przegrała z Widzewem Łódź 2:1. Szczecinianie rozegrali jedno z najsłabszych spotkań w tej rundzie. W grze Pogoni dominowała niedokładność, a przy obu straconych bramkach nie popisali się defensorzy. Zobaczymy jak podziała kubeł zimnej wody wylany na głowy podopiecznych Dariusza Wdowczyka. Z błędów w Łodzi bez wątpienia trzeba wyciągnąć wnioski.
Od początku meczu w poczynaniach piłkarzy obu drużyn widoczna była nerwowość, której efektem była niedokładność. Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie Portowcy. Indywidualną akcję na skrzydle przeprowadził Takafumi Akahoshi, ale jego strzał okazał się niecelny. W kolejnych minutach groźniejszy był Widzew, który sporo problemów stwarzał po stałych fragmentach gry. Po pierwszym z nich tuż obok bramki Pogoni huknął Kevin Lafrance. W kolejnej akcji Veljko Batrović bardzo łatwo przedostał się przed pole karne Pogoni, ale także uderzył minimalnie niecelnie. Łodzianie dopięli swego w 20 minucie. Co prawda Radosław Janukiewcz najpierw instynktownie odbił strzał Krystiana Nowaka, ale następnie nie popisali się jego koledzy. Bartosz Ława fatalnym kiksem podał piłkę do Eduardsa Visnakovsa, który uderzył bez namysłu i zdobył ósmą bramkę w sezonie. Na boiskowe wydarzenia zareagował Dariusz Wdowczyk, który w 36 minucie zmienił Bartosza Ławę, na Herve Tchamiego. Kameruńczyk ożywił ofensywę Pogoni i już po chwili mógł zdobyć gola. Na skrzydle obrońcą Widzewa ładnie zakręcił Jakub Bąk, ale celną główkę Herve Tchamiego wybronił Maciej Mielcarz.
Szalone dwie minuty tuż po przerwie zaliczył Kevin Lafrance. Haitańczyk najpierw wpakował piłkę do własnej bramki, po dośrodkowaniu Takafumiego Akahoshiego. Rehabilitacja defensora Widzewa była błyskawiczna, po tym jak zdobył gola na 2:1 wykorzystując dośrodkowanie Veljko Batrovicia z rzutu wolnego. W tej sytuacji nie popisali się obrońcy Pogoni, którzy po prostu zasnęli we własnym polu karnym. Portowcy lepiej wyglądali w drugiej części, ale to nie było to do czego przyzwyczaili swoich kibiców. W 58 minucie Dumie Pomorza należał się rzut karny. Herve Tchami przerzucił piłkę nad Patrykiem Stępińskim, który przewrócił go na ziemię. Dziesięć minut później kapitanie z rzutu wolnego uderzył Maksymilian Rogalski, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Dwie minuty wcześniej wcześniej szarżującego Takuyię Murayamę w ostatniej chwili powstrzymał bramkarz Widzewa. Gospodarze w końcówce grali w dziesiątkę, ale Portowcy i tak bili głową w mur. W doliczonym czasie gry z daleka huknął Maksymilian Rogalski, jednak tym razem nie trafił w bramkę gospodarzy.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|