Puchar nie dla Pogoni 04
Niestety niedzielny finał nie okazał się szczęśliwy dla szczecińskiej „zero-czwórki”. Mimo kilku okazji do zwycięstwa, Portowcy nie ustrzegli się prostych błędów i musieli uznać wyższość Rekordu Bielsko-Biała.
Wypełniona po brzegi przez kibiców hala przy ulicy Twardowskiego obserwowała od samego początku ataki gospodarzy, bielszczanie nastawili się na grę z kontry. W drugiej minucie Daniel Maćkiewicz po strzale z dystansu trafił w słupek, chwilę później niedużo zabrakło Douglasowi i Arturowi Jurczakowi. Po pięciu minutach gry niespodziewanie na prowadzenie wyszli goście, kiedy to Artur Popławski dostał piłkę z rzutu rożnego i strzałem z woleja wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Minutę później mogło być już 2-0, ale Tomasz Dura mając przed sobą pustą bramkę trafił w boczną siatkę. Szczecinianie nie potrafili się odnaleźć po straconej bramce, w jedenastej minucie prowadzenie dla Rekordu podwyższył Wojciech Łysoń.
Odpowiedź szczecinian była natychmiastowa, po szybkiej kontrze bramkę kontaktową strzelił Michał Kubik. Pogoń ’04 wyraźnie się przebudziła, coraz śmielej atakowała. W 14 minucie znakomite podanie w polu karnym otrzymał Marcin Mikołajewicz, minął bramkarza i... został przez niego sfaulowany. Decyzja arbitra była natychmiastowa - czerwona kartka dla Krystiana Brzenka i rzut karny dla gospodarzy, niestety przy tej sytuacji urazu nabawił się Mikołajewicz i już do końca pierwszej połowy nie oglądaliśmy go na parkiecie. Do piłki przy rzucie karnym podszedł Łukasz Tubacki i musiał uznać wyższość rezerwowego bramkarza Rekordu.
Zmarnowany karny nie podziałał demotywująco na Portowców, bielszczanie grali przez następne dwie minuty w osłabieniu, co w szesnastej minucie wykorzystał Douglas i doprowadził do wyrównania. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem zawodnicy Rekordu, mimo okresu słabszej gry wyszli na prowadzenie za sprawą Popławskiego i na przerwę schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Szczecinianie od początku drugiej połowy starali się dogonić przeciwników, jednak nie mieli na to zbytnio pomysłu, a jak udawało im się dojść do sytuacji to na posterunku był Aleksander Waszka, na parkiet wrócił nawet Mikołajewicz, ale na twarzy zawodnika było widać grymas bólu i nie dawał już tyle zespołowi co na początku spotkania. Portowcy ostatecznie dopięli swego i w dwudziestej ósmej minucie strzał Macieja Wołoszyna dobił Kubik i wyrównał stan meczu. Z minuty na minutę coraz bardziej było widać brak sił u zawodników obu drużyn, tempo meczu nieco spadło i do końcowego gwizdka kibice nie zobaczyli już bramek, sędzia zarządził dogrywkę dwa razy pięć minut. Podczas dalszej części gry to podopieczni Gerarda Juszczaka sprawiali lepsze wrażenie, szybciej atakowali i stwarzali sobie więcej sytuacji. Okazję na uzyskanie prowadzenia mieli Mikołajewicz i Kubik, ale niewiele im zabrakło. W czterdziestej siódmej minucie rzut wolny wykonywali goście, zupełnie niepilnowany Radek Polasek dostał piłkę w pole karne i jak się później okazało strzałem pomiędzy Nicolae Neagu i Douglasa zapewnił swojej drużynie Halowy Puchar Polski. Trener Juszczak starał się jeszcze ratować sytuację wycofaniem bramkarza, ale na niewiele to się zdało. Niedzielną porażka w finale Final Four szczecińska Pogoń ’04 zakończyła, paradoksalnie swój najlepszy sezon w historii występów w Ekstraklasie. Nie ma co jednak ukrywać, że po zdominowaniu sezonu zasadniczego 4 miejsce po rundzie play-off i porażkę w finale Halowego Pucharu Polski trzeba uznać za wielkie rozczarowanie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Chelsea |
|