Ale za to niedziela będzia dla nas!
Portowcy ulegli po dogrywce Wiśle Kraków w pierwszym meczu półfinałowym. Spotkanie było bardzo emocjonujące i mogło podobać się kibicom. Rażąco słaby był natomiast poziom sędziowania, który momentami psuł widowisko.
Zdecydowanie lepiej mecz rozpoczęli goście, którzy od pierwszych minut ruszyli na bramkę strzeżoną przez Nicolae Neagu, pierwszą okazję już w pierwszej minucie zmarnowała Douglas. Dopiero po kilku minutach szczecinianie otrzepali się z natarcia Wiślaków i śmielej atakowali do przodu, najwięcej zamieszania robili Douglas i Michał Kubik, który jednak z minuty na minutę notował coraz więcej strat.
W jedenastej minucie doszło do zamieszania w polu karnym Portowców, z którego najwięcej skorzystał Frane Despotović i wbił piłkę do bramki gospodarzy. Krakowianie nie zamierzali na tym zaprzestać i chwile potem Neagu musiał ratować swoich kolegów w sytuacji sam na sam. Gospodarze w tej połowie wyglądali na bezradnych, na dwie minuty przed końcem podwyższył na 2-0 ponownie Despotović i takim rezultatem zakończyła się pierwsza część spotkania.
Po gwizdku lepiej rozpoczęli zawodnicy „zero-czwórki”, swoje sytuacje mieli Daniel Maćkiewicz oraz Douglas. W dwudziestej szóstej minucie na indywidualną akcję zdecydował się Michał Kubik i strzałem z dalszej odległości umieścił piłkę w siatce. Kiedy wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem niespodziewanie bramkę na 3-1 strzelił Siergiej Zadorożnyj. Atmosfera na hali na chwilę umilkła, ale to właśnie w tym momencie szczecinianie załapali drugi oddech i zaczęli dominować na boisku. Już po kilkudziesięciu sekundach dystans do rywala zmniejszył z rzutu karnego Łukasz Tubacki, a po niespełna minucie, za sprawą Marcina Mikołajewicza był remis. W trzydziestej drugiej minucie faulowany był przed polem karnym był zawodnik gospodarzy, szczecinianie umiejętnie rozegrali rzut wolny i do siatki trafił ponownie Mikołajewicz. Kiedy wydawało się, że Pogoń kontroluje przebieg wydarzeń na boisku stan meczu wyrównał Krzysztof Kusia. Mimo przedłużonego rzutu karnego ze strony gospodarzy i kilku dogodnych sytuacji z obu stron wynik w regulaminowym czasie nie uległ już zmianie, więc zawodników czekała dogrywka. Kolejne dziesięć minut spotkania było katastrofalne w wykonaniu podopiecznych Gerarda Juszczaka, znacznie przyczyniła się do tego też dwójka sędziowska, która w kluczowych momentach podejmowała co najmniej dziwne decyzję. Kolejne bramki dla swojej drużyny zdobywali Marcin Czech, Kusia oraz Despotović, który zmarnował również przedłużony rzut karny. Kolejne trafienie dołożył jeszcze Zadorożnyj, szczecinianom natomiast udało zdobyć się tylko jedną bramkę z przedłużonego rzutu karnego w ostatnich sekundach za sprawą Tubackiego. Kolejne spotkanie już w niedzielę o 18.30. Wszystkich kibiców serdecznie zapraszamy do wspierania zawodników swoją obecnością i dopingiem. Jak zapewniali trenerzy oraz zawodnicy na pomeczowej konferencji prasowej - emocji na pewno nie zabraknie!
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Chelsea |