Rutyniarze górą
W stosunkowo chłodne popołudnie potykały się ze sobą drużyny z dwóch końców tabeli III ligi. Kotwica Kołobrzeg, której awans na kolejny szczebel rozgrywek prawdopodobnie znowu trzeba będzie przesunąć o kolejny rok i Chemik Police wciąż niepewny ligowego bytu. Mimo przekonującego zwycięstwa na jesieni faworytem spotkania z pewnością nie byli gospodarze. Więcej atutów, chociażby personalnych zgromadzili kołobrzeżanie i już remis dla policzan mógłby okazać się zdobyczą nie pogardzenia.
Pierwsze minuty spotkania nie potwierdzały przedmeczowych założeń. Chemik serią trzech rzutów rożnych zaznaczył swoją przewagę. Szarżę jedynego napastnika miejscowych Ciołka zrównoważył po chwili kapitan gości ze szczecińskim rodowodem Parzy, lekkim strzałem zza linii pola karnego. Wymianę ciosów, co prawda tylko dość lekko zaczepnych, kontynuował ponownie Ciołek strzelając po rajdzie prawą stroną mocno niecelnie.
Była 10min gdy przyjezdni odpowiedzieli strzałem Pietrasa z 10m w sam środek bramki strzeżonej przez Ruska. Po tej w miarę wyrównanej fazie gry kontrolę nad meczem zaczęła przejmować Kotwica. Wygrywane pojedynki w drugiej linii pozwoliły na opanowanie tej newralgicznej strefy boiska. Paradoksalnie, w środkowej strefie numeryczną przewagę miał Chemik grając formacją 5-osobową, licząc łącznie z cofniętym Bieńkiem, przeciwko klasycznie przez cały mecz ustawionym gościom w układzie 4-4-2. Przewagę liczebną Chemika neutralizował Kowal, chętnie starający się wyprowadzać piłki spod koła środkowego, nie ograniczając się tylko do finalizowania akcji, do czego z racji swojego ustawienia na boisku był w głównej mierze oddelegowany. Jednakże przewaga Kotwicy w środku pola nie prowadziła do dużej liczby bramkowych okazji. Co prawda w 26min główka Rydzaka w sam środek bramki, a także kiks niepilnowanego w polu karnym Marciniaka po dośrodkowaniu Wólkiewicza, mimo że dokumentowały przewagę gości, nie świadczyły o miażdżącej ich przewadze, tym bardziej, że również Chemicy próbowali przeprowadzać akcje na połowie rywala, z których najgroźniejszą była ta z 25min, gdy piłki po dośrodkowaniu Jakubiaka nie sięgnął głową Majak. Gra była pełna dłużyzn nie tylko ze względu na sposób rozgrywania piłki na boisku przez zawodników, ale i gdy futbolówka była poza boiskiem ciężko się było doczekać na następną. Kluczowa dla I połowy była sytuacja z 38min. Po kolejnym rajdzie lewą stroną Wólkiewicza (kolejny gracz o szczecińskim rodowodzie), łatwym minięciu Kalinowskiego, precyzyjne dośrodkowanie dotarło do Rydzaka. Ten, częściowo dzięki bierności Jakubiaka łatwo wypracował sobie pozycję strzelecką. Jego uderzenie znakomicie sparował na róg Rusek. Po rzucie rożnym, będącym konsekwencją tej akcji, do piłki doszedł Cebulski dośrodkowując ją na wysokość, na którą dokładnie wyskoczył Kowal. Będąc zupełnie nie pilnowany w powietrzu, nie miał problemu z umieszczeniem futbolówki w siatce. Zastanawiające jak szybko środkowym Chemika w tej sytuacji wyrosły korzenie uniemożliwiające chociażby podjęcie próby walki w powietrzu. Zdobyta bramka pozwoliła na spokojniejszą grę gościom, którzy jednak nie zamierzali oddawać inicjatywy. W 1min po przerwie drugi z napastników przyjezdnych udowodnił że znakomicie trafia głową. Uderzenie Marciniaka po mierzonym rzucie rożnym wykonywanym przez Rydzaka wylądowało na poprzeczce. Odpowiedzią Chemika był wykonywany 2 minuty później rzut wolny. Dośrodkowanie w pole karne Fadeckiego na wślizgu próbował wykończyć Baranowski. Jako że obrońcy zostali z tyłu, tym razem zabrakło jedynie centymetrów by dosięgnąć piłki, a z pewnością Krymowski z racji odległości do bramki byłby bez szans. W przerwie meczu trener Schmitt dokonał bardzo udanych zmian. Chodorowskiego zastąpił Krawiec na prawej stronie pomocy. Właśnie ten zawodnik w 59min po indywidualnej akcji, minięciu zwodem Żdanowa i Cebulskiego udanie strzelił zmuszając Krymowskiego do desperackiej interwencji. 2 minuty wcześniej z kolei Kowal znalazł się właściwie sam na sam przed bramkarzem Chemika i… chyba on sam tylko wie dlaczego nie zdołał oddać strzału. Zastanawiające jak łatwo zostali ograni dwaj środkowi Chemika w tej sytuacji. Wydaje się że obraz gry mimo zmiany wyniku nie uległ znacznemu przeobrażeniu w porównaniu z I połową. W dalszym ciągu dominującą rolę na boisku pełnili zawodnicy Kotwicy, nie spieszno im jednak było do zaznaczania swojej przewagi sytuacjami podbramkowymi, przez co przez większą część meczu spotkanie toczyło się w środkowej strefie boiska. Podobne okoliczności do sytuacji bramkowej z I polowy miały miejsce w 58min, kiedy to dośrodkowanie z rzutu wolnego Parzego niecelnie próbował wykończyć strzałem głową nie kto inny jak Kowal. Tym razem jednak obrońcy nie zostali na ziemi i skutecznie utrudnili napastnikowi oddanie strzału. W 61min jakby na udokumentowanie przewagi gości indywidualną akcją w polu karnym popisał się ponownie Kowal. Minął już dwóch Chemików i został lekko zahaczony przez Janickiego. Decyzja mogła być tylko jedna - rzut karny, który na bramkę zamienił Marciniak. Dziś rzeczywiście duet napastników Marciniak - Kowal mógł imponować. Szczególnie ten drugi był bardzo aktywny, przyprawiając Janickiego z Baranowskim o drżenie nóg przy każdym swoim wejściu w pole karne. Dobre warunki fizyczne pomagały mu na górowanie nad rywalami również w powietrzu. Po zdobyciu przez gości kolejnego gola i znając potencjał Kotwicy mecz można było uznać za rozstrzygnięty. Zdania tego nie podzielali jednak gracze Chemika. Wykorzystując zrozumiałe, lecz tylko pozorne oddanie inicjatywy przez prowadzących, ambitnie próbowali swych sił w starciu z dojrzalszym piłkarsko rywalem. Kotwica do końca miała mecz pod kontrolą nie dopuszczając policzan zbyt głęboko pod swoją bramkę. Po stracie drugiego gola reakcja trenera Szmita była natychmiastowa. Wymienił Fadeckiego za Andrzejewskiego, a za defensywnego Bieńka wprowadził Jańczaka. Jańczak grał wyżej niż Bieniek, a rolę lekko cofniętego pomocnika zaczął pełnić Jóźwiak. Można więc było mówić o nieco zmodyfikowanym wyjściowym ustawieniu 4-1-4-1 na 4-5-1 lub w momentach gdy Andrzejewski ustawiał się obok Ciołka mieliśmy nawet klasyczne 4-4-2. W 70min do głowy wyskakiwał aktywny i dobrze wprowadzony w grę Andrzejewski otrzymując podanie od jeszcze bardziej przebojowego Krawca. W 76min ładnie zapowiadającą się dwójkową akcję zmienników przerwał Żdanow. Jedno z ofensywnych wejść kolejnego ze świeżo wprowadzonych zawodników - Jańczaka przerywa faulem w polu karnym Kotwicy obrońca, reakcja sędziego jest natychmiastowa - gwizdek i decyzja… spalony! W ostatnich 5 minutach w dalszym ciągu, co warte podkreślenia, ambitnie walcząc chociażby o gola honorowego, próbował strzałem z 20m Jańczak i głową po rzucie rożnym Baranowski. Goście kontrolując mecz do ostatniego gwizdka sędziego postarali się jeszcze raz zagrozić bramce Ruska strzałem z drugiej linii Rydzaka sparowanym przez bramkarza na rzut rożny. ostatecznie i w tym fragmencie gry górą okazali się być goście zwyciężając 4-5. Podsumowując, nie był to zły występ drużyny Chemika. Zaprezentowali się na tyle na ile starczyło umiejętności. Trafili na silnego i, co istotne z przebiegu gry, niezwykle doświadczonego jak na III ligę rywala, mającego w swoim składzie indywidualności pokroju Kowala, czy Parzego gwarantujące drużynie spokój w środku pola i skuteczne finalizowanie akcji. Małe zdziwienie budzi fakt, że ta drużyna dopiero w tym meczu przełamała passę meczów bez zwycięstwa, gdyż aż do dzisiaj nie wygrała w rundzie wiosennej żadnego spotkania. W Chemiku na wyróżnienie zasłużył Ciołek, który jednak gasł z minuty na minutę w II połowie oraz wspomniani zmiennicy: Andrzejewski i Krawiec.
ďż˝rďż˝dďż˝o: obserwacja własna
relacjďż˝ dodaďż˝: pka |
|