Młodzież po naukę
W sobotnie przedpołudnie w 19 kolejce III ligi spotkała się drużyna rezerw Pogoni Szczecin ze swoimi starszymi kolegami z Polonii Gdańsk. Jak się okazało przyjezdni górowali nad gospodarzami nie tylko wiekiem, ale i umiejętnościami, spokojem i zwyczajnie wybieganiem. Mimo, że miejscami wyraźnej przewagi w posiadaniu piłki, Pogoniarze nie zdołali w jakikolwiek sposób przeciwstawić się poukładanej i bardziej doświadczonej drużynie gości. Dość powiedzieć, że najstarszy w Pogoni Sobolczyk (kapitan zespołu) liczy sobie 20 wiosen, czyli tyle ile najmłodsi zawodnicy w Polonii.
Mecz rozpoczął się nagłym zwrotem akcji, kiedy to Wójtowicz wznawiając grę dalekim wyrzutem od bramki Polonii wypatrzył na pozycji prawoskrzydłowego Piątkowskiego. Ten, nie będąc na spalonym, podciągnął parę metrów i z daleka lekkim technicznym lobem umieścił futbolówkę w siatce za plecami zbyt wysuniętego bramkarza Pogoni Rudnickiego. Wydawało się, że to zwyczajny wypadek przy pracy drużyny, z racji dużo wyższego miejsca w tabeli, uchodzącej za faworyta, a strata bramki przyczyni się do podniesienia atrakcyjności widowiska i zmusi gospodarzy do podjęcia zwiększonego wysiłku w pogoni za wynikiem. W zasadzie tak też się stało. Gospodarze „siedli” na połowie przeciwnika i mając więcej z gry piłką zdawało się że panują na boisku. Tak się jednak złożyło, że akcje Pogoni nie nosiły w sobie zarzewia bramki, bo ani efektowne dryblingi Zielińskiego, ani jego próby strzałów, jak ten w 13min po stracie na własnej połowie piłki wyprowadzanej spod bramki gości, nie świadczyły o wyższości gospodarzy. Za to kontrataki Polonii przy słabej postawie w całym sobotnim meczu szczecińskich defensorów stwarzały realne zagrożenie podwyższenia wyniku. Pogoń prokurowała niebezpieczeństwo pod własną bramką tracąc piłkę przez liczne niedokładności w środku pola. W 9min wykorzystując niezdecydowanie późniejszego strzelca bramki Gutowskiego, prawym skrzydłem pomknął Anusik i gdyby nie pozycja spalona napastnika gości w polu karnym wynik mógłby być już do przerwy wyższy. W 16min mocny strzał Borkowskiego ponownie przypomniał Pogoni o konieczności zadbania o własne szyki defensywne. W 20min ponowna kontra gości, ponownie bezbronną lewą stroną Pogoni, gdzie asekurujący Gutowskiego Koj nie poradził sobie z dokładnie dośrodkowującym Osłowskim, a Rychłowski wykańczając akcję Polonii minimalnie chybił.
W 21min goście wykonywali serię 3 rzutów rożnych przenosząc na parę minut ciężar gry na połowę rywala. Bez efektu bramkowego jednak i na krótko, bo już w 30min pod bramką Polonii zakotłowało się ponownie, kiedy to Kapelusz po zgraniu piłki przez Korta przeniósł piłkę nad poprzeczką. Nie tylko w tej części gry, ale i w przekroju całego meczu portowcy dominowali w ilości rzutów wolnych. Traktowani bez pardonu przez silnych fizycznie gości, nie potrafili jednak stworzyć zagrożenia po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. Wilk jako etatowy wykonawca rzutów wolnych posyłał piłkę najczęściej w strefę gdzie królowali rośli obrońcy gości wspomagani przez wracającego Rychłowskiego. Później próbował więc Kort strzałów bezpośrednio na bramkę przeciwnika, lecz siła tych uderzeń pozostawiała wiele do życzenia. W 26min po ewidentnym, lecz nieodgwizdanym faulu na Gutowskim w polu karnym Polonii, goście wyprowadzili groźną kontrę. Zdezorientowani gospodarze zlekceważyli wyprowadzającego piłkę spod własnej szesnastki Osłowskiego. Ten po rajdzie praktycznie przez cały plac gry strzelił już zbyt słabo poświęcając wszystkie siły na wypracowanie sobie pozycji strzeleckiej, przez co sam strzał wypadł raczej jako podanie w kierunku bramkarza Pogoni. W 32min z prawego skrzydła uderzał Anusik. W odpowiedzi Kort po rajdzie prawą stroną Sobolczyka i dośrodkowaniu spod linii końcowej nie dochodzi do główki naciskany przez dobrze ustawionych stoperów. W 36min samoistnej kontuzji ulega defensywny pomocnik drużyny gości - Borkowski. Znoszony na noszach osłabia drużynę, która już do końca I połowy nie wiedzieć czemu grała w dziesięciu. Lecz nawet gra w osłabieniu nie przyniosła portowcom upragnionej bramki. Nie pomogła zamiana miejscami skrzydłowych: Kapelusza z Błajewskim, choć ten ostatni w 41min po przechwycie na połowie gości znalazł się raz w dogodnej sytuacji. Goście grając w dziesiątkę z cofniętym na własną połowę Piątkowskim nie zapominali jednak o kontratakach. Tuż przed końcem I połowy indywidualnym rajdem w środku pola popisał się Rychłowski groźnie strzelając i wywalczając rzut rożny. II połowę goście rozpoczęli w komplecie. Za kontuzjowanego Borkowskiego wszedł na tą samą pozycję Kozłowski. Tajemnicą jednak pozostaje dlaczego trener Pagieła tak późno zdecydował się na uzupełnienie składu. Czyżby był to na tyle kluczowy zawodnik, że szkoleniowiec do końca łudził się, że będzie on w stanie powrócić na boisko, nawet kosztem ogromnego ryzyka gry przez dobre 10min w osłabieniu? II połowa jak odbicie lustrzane pierwszej zaczęła się od bramki. A skoro odbicie lustrzane to bramkę zdobyli tym razem gospodarze. W polu karnym Polonii w sporym zamieszaniu zdołał uderzyć Zieliński, zablokowany strzał poprawił Gutowski, piłka jeszcze po nodze obrońcy wpadła pod poprzeczkę bramki Wójtowicza. Wydawało się, że teraz mecz już będzie przebiegał pod pełną kontrolą Pogoni. Zmobilizowana i podbudowana bramką drużyna gospodarzy miała przejąć kontrolę nad wydarzeniami na boisku i wkrótce zacząć strzelać kolejne bramki. Że taki scenariusz jest dzisiaj zupełnie nierealny piłkarze przekonali się już minutę później. Borkowski urwał się na lewej stronie Sobolczykowi zagrał w pole karne do Piątkowskiego, który popisał się imponującym dryblingiem i mając przed sobą już tylko bramkarza trafił z bliska do siatki. Pogoń nie ustawała w wysiłkach, ale znowu musiała gonić wynik. W 51min z 25m strzału z daleka próbował Wilk, wywalczył jednak tylko rzut rożny, po którym zbyt lekko uderzał ponownie Gutowski. W 57min kolejną dynamiczną akcję lewą stroną przeprowadzają goście. Tym razem Zgliński wykłada piłkę na piąty metr, gdzie na wślizgu między stoperami zdołał piłkę dosięgnąć ponownie Piątkowski i… sytuacja dla Pogoni robi się nadzwyczaj poważna. Znowu z gry więcej zaczynają mieć portowcy, lecz zupełnie nie mają pomysłu jak sforsować grą kombinacyjną dobrze ustawioną defensywę gości i jak odnieść realną korzyść z przewagi wypracowanej w środku pola. W międzyczasie obserwujemy zmiany w obu zespołach. W Pogoni wprowadzony zostaje na szpicę Paczuk i zmiany dokonują się na skrzydłach: cofnięty na lewą stronę Zieliński, a na prawej flance pojawia się Chouwer, obaj kosztem Wilka i Kapelusza. W Polonii też roszady: Piątkowski zostaje, ale pojawia się Szuba do pomocy Kozłowskiemu (drugi defensywny pomocnik), a schodzi Mikołajczak do tej pory operujący wspólnie z Rychłowskim tuż za plecami napastnika. Schodzi również Borkowski, niepokojący gospodarzy wejściami z lewej flanki, a zastępuje go lewy obrońca Wiącek. Ciekawe, że zmiany przeprowadzane przez trenera Pagiełę zawsze dosięgały zawodników ustawionych po przeciwległej do ławek stronie boiska, przez co mógł on zaoszczędzić relatywnie więcej czasu niż zdejmując np. prawoskrzydłowych. Pogoń próbuje ze stałych fragmentów. Kolejne rzuty wolne wykonuje Kort, po jednym z nich Koj głową zbyt lekko próbował zaskoczyć Wójtowicza. Obserwujemy pressing ze strony portowców, starają się atakować rywala już na ich połowie większą liczba zawodników, ale goście sprytnie i trzeba przyznać że na dużym spokoju, dowodzeni przez Skowrońskiego do spółki z Rychłowskim potrafią wyjść kilkoma mądrymi podaniami z opresji. Z kolei w Pogoni zaczyna się robić nerwowo, słychać wzajemne pretensje zawodników o niedokładne zagrania. W 73min uderzał Zieliński, dobijał Paczuk, ale bramkarz Polonii czubkami palców zdołał piłkę sparować na róg. Ładna akcja ma miejsce 5 minut później, kiedy to wreszcie nieco inne wykonanie rzutu wolnego kończy zagranie z klepki pomiędzy Zielińskim i Gutowskim, po którym ten ostatni groźnie uderzał nad poprzeczką. Gwoździem do trumny wysiłków Pogoni jest kolejna kontra gości. W 82min dynamiczny rajd prawą stroną Rychłowskiego zakończony kapitalnym, mocnym strzałem ustala wynik meczu. Gospodarze mają prawo być załamani taki obrotem sprawy, dostali dzisiaj lekcję skuteczności. 2 minuty później jeszcze raz Piątkowski w dziecinny sposób ogrywając Kosackiego strzela z 10 metrów, jednak Rudnicki popisuje się niezłą interwencją. Rozmontowana obrona Pogoni dopuszcza jeszcze do dwójkowej akcji w 87min Rychłowskiego z Malinowskim, po której znów Rudnicki ratuje gospodarzy przed blamażem. I nic już nie zmieniają bezsensowne dryblingi w poprzek boiska Sobolczyka, dośrodkowania bez adresata z rzutów wolnych Korta, bezradność pod bramką w pojedynkach główkowych Kotłowskiego. Pogoń przegrywa zasłużenie biorąc lekcję określonych zachowań boiskowych od graczy z większym doświadczeniem. Na pocieszenie w ramach statystyk podajmy, iż Pogoń okazała się lepsza w rzutach rożnych, których w przekroju całego meczu egzekwowała 7, przy 5 polonistów. Nie od dzisiaj wiadomo, że posiadanie inicjatywy na boisku nie gwarantuje korzystnego rezultatu. Tak było i tym razem, wypada mieć nadzieję, że ci młodzi chłopcy nie zrażą się i nie zwątpią w to że cała kariera piłkarska stoi ciągle przed nimi otworem, a mecze takie jak ten nauczą ich pokory, a nie pozbawią chęci do dalszych treningów.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pka |
|