Matusz - SMS 3:0
Trudno było spodziewać się, żeby dzisiejsze derby miały przynieść wielkie emocje. Kibice raczej oczekiwali pewnego zwycięstwa Piasta, a po zespole z SMS-u z Polic próby stawienia czoła silniejszemu rywalowi.
Przed jak ciężkim zadaniem postawiono policzanki pokazała już w pierwszych minutach spotkania Natalia Matusz. Tradycyjnie zaczęła mecz zagrywką i szybko zdobyła pierwsze trzy oczka. Po chwilowej przerwie kapitan Piasta wygrała czwarty punkt atakując z drugiej linii, a tym samym jej zespół wyszedł na bezpieczne prowadzenie. Do niecodziennej sytuacji doszło przy stanie 6:3 i tuż przed drugą z rzędu zagrywką Karmen Zaleszczyk. Nagle zgasło oświetlenie w hali Szczecińskiego Domu Sportu, a na powrót zaświeciło się tylko kilka reflektorów. Sędziowie zmuszeni byli mecz przerwać, a zgromadzeni w liczbie ok 150 kibice w półmroku czekali na naprawienie usterki. Na szczęście przerwa długo nie trwała i po kilku minutach zawodniczki w pełnym blasku wróciły na parkiet.
Sytuacja na boisku zupełnie się nie zmieniała. Dominowały gospodynie i ani myślały odpuścić rywalowi. Siatkarki z Polic jedynie mogły próbować zastopować lawinowo rosnącą stratę i tak blokiem zdobyły kilka oczek, a po kiwce Magdy Bladoszewskiej zdobyły ósmy punkt. Przewaga Piasta wciąż jednak była ogromna. Miejscowe nie grały bezbłędnie, ale przecież nie musiały. Nawet po chwilowej niemocy w ataku wystarczyło przerzucenie ciężaru gry na prawą stronę czy środek. Tam huknęły jedna po drugiej Kazaniecka i Guzowska, a po paru kolejnych udanych atakach Piast wygrał do 11.
Druga partia w swoim przebiegu właściwie w niczym nie odbiegała od pierwszej. Co ciekawe nawet rezultat był ten sam, a więc gospodynie zwyciężyły 25:11. W trzecim było w końcu nieco inaczej, ale skończyło się tak samo źle dla SMS-u. Co prawda w pierwszej części seta policzanki nieco żwawiej poczynały sobie na siatce i znów uruchomiły niezły blok, ale tylko do czasu... Do czasu, jak przy stanie 11:10 w polu zagrywki pojawiła się niezawodna Natalia Matusz. Stratę dwóch czy nawet trzech oczek przy zagraniach tej zawodniczki szkoleniowiec SMS-u - Jerzy Taczała mógł się spodziewać. Z pewnością jednak w najczarniejszych myślach nie przewidział tego, że jego podopieczne stracą 13 piłek z rzędu. Trener robił zmiany, motywował kolejne odbierające do maksymalnego skupienia, ale na nic się to zdało. Ręka Matusz nie zadrżała ani razu, aż do czternastej zagrywki, czyli piłki meczowej. Ta powędrowała za aut, a rozochocona publiczność jęknęła tylko z niedowierzania. Kapitan Piasta i tak jednak zebrała zasłużone brawa. Co się odwlecze to nie uciecze i już w następnej akcji gospodynie postawiły kropkę nad 'i' wygrywając znów do 11. Takie mecze to dopiero przedsmak tego, co będzie dziać się w kolejnych spotkaniach. A w przyszłym tygodniu Piast jedzie do Świecie, gdzie o punkty będzie już zdecydowanie trudniej.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|