Wygrana po ciężkim spotkaniu
Pogoń ’04 odniosła kolejne zwycięstwo i przynajmniej do niedzielnego wieczoru wskoczyła na fotel lidera. Tym razem jednak o zwycięstwo nie było łatwo, zawodnicy z Bielsko-Białej wysoko postawili poprzeczkę i tylko dzięki znakomitej postawie w bramce Nicolae Neagu szczecinianom udało się wywalczyć komplet punktów.
Mecz zaczął się znakomicie dla gospodarzy, już w 23 sekundzie po podaniu Michała Kubika do bramki rywala, z najbliższej odległości trafił Daniel Maćkiewicz. Rekord starał się jak najszybciej odrobić straty i trochę zamknął przeciwników na ich połowie, jednak na niewiele to się zdawało, Portowcy starali się grać z kontry, a swoje sytuacje mieli Łukasz Tubacki oraz Douglas.
W ósmej minucie Michał Jurczak podał z autu do Marcina Mikołajewicza, a ten piętą odegrał piłkę do niepilnowanego przed polem karnym Douglasa, który nie miał większych problemów z podwyższeniem wyniku na 2-0. Goście nie podłamali się, bramkę kontaktową zdobyli dwie minuty później, kiedy to po strzale Łukasza Mentela piłkę trącił jeszcze Tubacki i pokonał własnego bramkarza. Trzy minuty później ze znakomitym kontratakiem dwóch na dwóch wyszli szczecinianie, ku zdziwieniu wszystkich Jurczak zamiast podawać zdecydował się na indywidualne wykończenie akcji i dzięki temu podwyższył prowadzenie Portowców. Stracona bramka podziałała motywująco na gości, kilka razy swoimi umiejętnościami musiał popisać się Neagu, jednak nawet dobrze dysponowany bramkarz Pogoni ’04 nie miał najmniejszych szans przy potężnym strzale z górnej piłki Tomasza Dury, który zdobył najładniejszą bramkę tego spotkania. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie, w ostatniej minucie w słupek trafił jeszcze Jurczak.
Druga połowa to popis kunsztu bramkarskiego Neagu oraz gry defensywnej Douglasa, którzy byli nie do pokonania dla rywali. Przez pierwsze dziesięć minut drugiej połowy bielszczanie zamknęli zawodników „zero-czwórki” na ich połowie i na niewiele im pozwalali. Jednakże strzały Michała Marka, Jana Janowskyego, Radka Polaska, czy Andrzeja Szłapy kończyły albo obok bramki, albo na rękach bramkarza gospodarzy. Portowcy odpowiedzieli sytuacjami Kubika, Mikołajewicza i Jurczaka, ale żadna z nich nie zakończyła się bramką. Na trzy minuty przed końcem trener gości zgotował kibicom bardzo nerwową końcówkę, ponieważ zdecydował się na grę z lotnym bramkarzem. Na niewiele jednak to się zdało, jeszcze w ostatnich sekundach z najbliższej odległości strzelał Piotr Szymura, ale po raz kolejny fenomenalną interwencją popisał się Neagu i było już wiadomo, że szczecinianie dopiszą sobie do dorobku kolejne zwycięstwo.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Chelsea |
|