Niespodzianka była blisko
Porażką AZS Koszalin 73:84 z Asseco Prokom Gdynia zakończyło się pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe Tauron Basket Ligi. Bardzo dobrze w tym pojedynku pokazał się młody gracz akademików, Piotr Pamuła który zdobył 20 oczek, w zespole miejscowych zaś Przemysław Frasunkiewicz, który na swoim koncie zapisał 17 punktów. Sobotni pojedynek miał na papierze jednego faworyta, jednak podopieczni Andreja Urlepa wysoko postawili poprzeczkę gospodarzom i byli blisko sprawienia niespodzianki. Po pierwszych akcjach przyjezdni wyszli na prowadzenie dzięki Rafałowi Bigusowi i Igorowi Miliciciowi. Kibice mistrzów Polski byli zaskoczenu, że po rzutach Seweryna czy Motiejunasa piłka nie dotknęła nawet obręczy. Zdobywanie oczek na swoje barki wzięli rezerwowi żółto-niebieskich, czyli Quinton Day i Michael Kuebler.
Podczas drugiej ćwiartki goście zaskakiwali miejscowych, a dobrze w ten pojedynek wszedł wspomniany już Piotr Pamuła. Gdynianie mimo wypracowanej przewagi popełniali błędy w defensywie i grali niepewnie. Szkoleniowiec miejscowych Andrzej Adamek dokonywał zmian w składzie, mimo to nie było widać w nim lidera. Dzięki przerwie na żądanie, o którą poprosił trener przyjezdnych akademicy zagrali lepiej i za sprawą trójek Milicicia i Pamuły prowadzili 33:32. W tym czasie słabą dyspozycję prezentowali Motiejunas i Fiodor Dmitriew. Spowodowało to, że jako skrzydłowy musiał zagrać Piotr Szczotka. Po pierwszej połowie sobotniej rywalizacji był remis.
Po przerwie gospodarze zagrali lepiej, za trzy trafili Frasunkiewicz i Seweryn, a dwa oczka dorzucił Motiejunas. Wtedy to po raz kolejny słoweński szkoleniowiec wezwał swoich podopiecznych na rozmowę. Gdynianie grali jak z nut, zdobywając dwanaście oczek z rzędu, a przyjezdni wydawali się być zaskoczeni taką odmiana gry miejscowych. Asseco Prokom trzecią ćwiartkę wygrał 26:12 i był bliżej wygranej w pierwszym ćwierćfinale. - To stałe u nas, że po przerwie wyszliśmy po prostu nieskoncentrowani. Byłem na boisku i biorę 20 procent winy na siebie. Brak koncentracji, wydaje mi się. Gramy 40 minut, a nie 35-36, jak to dzisiaj się wydarzyło - mówił dla plk.pl po meczu obrońca AZS, Piotr Pamuła. Koszalinianie mimo strat starali się odrabiać straty o po trzech minutach czwartej kwarty zmniejszyli straty do 9 oczek. Podopieczni trenera Adamka wciąż grali nieźle. Gdy do końca meczu brakowało jedynie trzech minut, akademicy tracili jedynie osiem punktów, a następnie pięć. Miejscowi jednak nie pozwolili odrobić im różnicy punktowej i wygrali ostatecznie 84:73.
ďż˝rďż˝dďż˝o: plk.pl/Jędrzej Szerle/własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|