Szcześliwe zwycięstwo w Płotach po słabym meczu
W ubiegłą sobotę piłkarze Stali Lipiany przełamali passę czterech meczy bez zwycięstwa. Po trudnych bojach pokonali na wyjeździe walczącą o utrzymanie Polonię Płoty 3:2 po golach Tomasza Kozioła, Jarosława Śliwińskiego i Marcina Gicewcza. Dla gospodarzy natomiast trafiali Łukasz Szwak oraz były snajper Stali, Dariusz Skuratowski.
Pierwsza połowa tego jakże ważnego spotkania, szczególnie dla gospodarzy, odbywała się bez większych emocji. Poloniści próbowali rozmontować defensywę gości atakiem pozycyjnym natomiast Stal do czego zdążyła nas już przyzwyczaić, czyhała na kontry. Dobrą okazję do objęcia prowadzenia Stalowcy mieli po rzucie wolnym pośrednim w polu karnym gospodarzy lecz uderzenie zostało zablokowane. W świetnej sytuacji dość przypadkowo znalazł się także Tomasz Kozioł lecz jego strzał trafił wprost w nogi Pawła Rozentalskiego. Z drugiej strony natomiast blisko zdobycia gola był Łukasz Szwak lecz piłka podana przez jednego z kolegów była minimalnie za mocno. Warto zaznaczyć tutaj także styl pracy arbitra Piotra Dykierta, który każdą próbę dyskusji na temat podejmowanych przez niego decyzji bezwzględnie karał kartkami. Do przerwy nie ujrzeliśmy żadnych bramek, a znudzeni kibice, którzy przybyli na to spotkanie liczyli na wiele, wiele więcej.
Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza czyli od ataków gospodarzy, którym punkty były bardzo potrzebne. Jednak w 50 minucie sytuacja się skomplikowała, bowiem za drugi żółty kartonik murawę musiał opuścić Artur Nabrzewski. Mimo osłabienia to właśnie Polonia grała tak jakby miała jednego zawodnika więcej, a jak wiemy, było odwrotnie. Dobrą sytuację wypracowaną przez kolegów zmarnował Łukasz Góralski. Mimo słabej gry to jednak Stal Lipiany wyszła na prowadzenie za sprawą Tomasza Kozioła, który w 70 minucie strzałem w długi róg pokonał Pawła Rozentalskiego. Jednak z prowadzenia zespół Macieja Zadki cieszył się zaledwie parę minut. Źle tor lotu piłki obliczył Dawid Pieczonka, a jego błąd bezlitośnie wykorzystał Łukasz Szwak pewnym strzałem umieszczając piłkę w bramce Michała Gojlewicza. Chwilę później ten sam zawodnik mógł zdobyć swojego drugiej gola lecz fatalnie spudłował przenosząc piłkę wysoko nad bramkę. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak było w tym przypadku. Bramkę po błędzie obrony Polonii i jej bramkarza Pawła Rozentalskiego zdobył głową Jarosław Śliwiński, który otrzymał długie podanie od...bramkarza Stali Michała Gojlewicza. I po raz drugi w tym spotkaniu radość gości trwała parę minut, gdyż w zamieszaniu w polu karnym Stali najlepiej odnalazł się Dariusz Skuratowski i z najbliższej odległości pokonał golkipera Stali. Od tego momentu trwał atak za atak, w którym więcej szczęścia miała drużyna gości. W końcowych minutach spotkania w bój posłany został Tomasz Kozioł, lecz jego strzał obronił jeszcze Paweł Rozentalski, ale dobitki Marcina Gicewicza, która wpadła po jego rękach nie był już w stanie zatrzymać. W 90 minucie siły wyrównały się. Również za dwie żółte kartki boisko musiał opuścić strzelec drugiego gola dla Stali, Jarosław Śliwiński. Jednak w doliczonym czasie gry wynik nie uległ już zmianie i to goście mogli się cieszyć z trzech punktów pierwszy raz od czterech spotkań.
Słaba Stal Lipiany wygrała z jeszcze słabszą Polonią - tak w skrócie można opisać to co działo się na stadionie w Płotach. Oprócz trzech punktów cieszyć może jeszcze fakt. Mianowicie chodzi tutaj o debiut kolejnego młodego wychowanka, Mateusza Malickiego, który swoje szesnaste urodziny obchodził nie tak dawno, bo 26 kwietnia. W kolejnym spotkaniu Stalowcy w podejmą na własnym obiekcie w derbowym pojedynku outsidera Wojewódzkiej Okręgówki, Sępa Brzesko.
�r�d�o: stal-lipiany.futbolowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: nitek91 |
|