Gryf Słupsk - Kaszubia Kościerzyna 1:1 (0:1)
Bardzo ciężko grało się piłkarzom Gryfa Słupsk w meczu z Kaszubią Kościerzyna opromienioną ubiegłotygodniowym zwyciestwem z liderem Kotwicą Kołobrzeg. Po strzale z karnego, jedynym w światło bramki zremisowali 1:1 (0:1).
Pierwsza połowa była jedną z najsłabszych w wykonaniu Gryfa w ostatnich latach jaką widzieli (co podkreślali w wypowiedziach) kibice na stadionie przy ulicy Zielonej. Kaszubia grała szybciej, a ich akcje oskrzydlające co chwilę sprawiały problem obrońcom Gryfa. Tuż nad bramką uderzał głową Jakub Kaszuba. Chwilę potem ten sam zawodnik przejął piłkę po błędzie Marcina Dworackiego, który źle obliczył tor jej lotu i strzelając w krótki róg wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Kaszuba po dośrodkowaniu Mateusza Witomskiego miał kolejną okazję, ale tym razem Gołębiewski nie dał się pokonać. Krzysztof Biegański i Szymon Gibczyński toczyli pojedynki z byłym gryfitą Adamem Prusaczykiem, który nie przebierał w środkach i kończył ich akcje z dala od pola karnego. Potrafił też przeprowadzić akcję ofensywną. Po jego podaniu Chrystian Domaschke przestrzelił jednak nad poprzeczką.
Następnie nieobstawiony w polu karnym Kaszuba wycofał do Roberta Hirsza i znów Gołębiewski musiał ratować zespół przed utratą bramki. W końcowych sekundach jednak i jemu przytrafił się kiks. Przy wykopie piłki podał ją... Kaszubie, który chyba zaskoczony przestrzelił obok słupka. Trzy minuty wcześniej jedyna dość groźna akcja gryfitów. Szymon Schulz (zastąpił na prawej obronie Adama Baranowskiego) zagrał długą piłkę Biegańskiemu, ten odegrał do Gibczynskiego, ale słupski zawodnik uderzył słabo i niecelnie z boku pola karnego. Tuż po przerwie po rzucie rożnym mogło być 1:1. Paweł Klimek dobrze złożył się do uderzenia głową, jednak piłka poszybowała pół metra nad poprzeczką. Kolejny błąd przytrafił się Dworackiemu, jednak potrafił go naprawić i przeszkodzić atakującemu Kaszubie.
Trener Grzegorz Wódkiewicz nie miał zbyt wielkiego pola manewru, ale miał zawodnika, który dawał szansę na odmienienie losów meczu. Piotr Lisowski umiał zaprezentować to co w sparingach, czyli udane wejścia w pole karne, które często kończyły się podyktowaniem 'jedenastki'. Tak było i tym razem. Karnego wykorzystał Biegański i był to pierwszy i jak się okazało jedyny strzał gryfitów w światło bramki w tym spotkaniu. Chwilę potem w pole karne wpadł Biegański, ale podanie do Lisowskiego przerwał obrońca. W rewanżu Gołębiewski obronił płaski strzał zza pola karnego, a Błażej Troka lekko trącając piłkę głową strzelił obok słupka. W 87 minucie indywidualny atak Biegańskiego. Naciskany przez Macieja Osłowskiego nie dał jednak rady uderzyć celnie z pola karnego. Potem jeszcze po rzucie rożnym ostre dośrodkowanie Wojciecha Sterczewskiego zakończył strzałem głową obok słupka Klimek. Dla gości był to pierwszy punkt wywalczony w tym sezonie na wyjeździe. - Z pokorą podchodzę do dzisiejszego wyniku. Tylko zremisowaliśmy, gdyż w pierszej połowie nie wykorzystaliśmy sytuacji praktycznie stuprocentowych i to się zemściło. My byliśmy dużo lepsi w pierszej połowie, Gryf w drugiej - mówił Paweł Budziwojski, trener Kaszubii. - Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudne spotkanie. Gosćie potwierdzili, że nieprzypadkowo wygrali z liderem. Pierwsza połowa przespana. Zespół gości mógł nas dobić do przerwy, nie zrobił tego. Po przerwie dopisało nam szczęście, mogliśmy nawet powalczyć o trzy punkty. Piotr Lisowski zasłużył sobie dzisiejszym występem na pochwałę i w kolejnych meczach będzie grał coraz więcej - powiedział Grzegorz Wódkiewicz, trener Gryfa.
�r�d�o: http://gryfslupsksa.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: slupszczanin |
|