Baraże o awans co raz bliżej...
Miano niepokonanej drużyny na własnym parkiecie zachował Gaz-System Pogoń Szczecin. Faworyt do wygrania całej ligi nie pozostawił złudzeń liderowi po pierwszej rundzie Vetrex Sokołowi Kościerzyna pokonując ich aż 33:22 (13:12). Przy dość sensacyjnej porażce Spójni Wybrzeża na własnym terenie z Grunwaldem Poznań gra w barażach szczecińskiej siódemki jest już praktycznie na wyciągnięcie ręki.
Spotkanie nie rozpoczęło się jednak dla gospodarzy zbyt udanie. Widać było pewną nerwowość w ich poczynaniach co zaowocowało brakiem skuteczności pod bramką Grzegorza Sibigi.
Na prowadzenie wyprowadził kolegów Maciej Reichel. Po chwili wyrównał Wojciech Jedziniak, który tego meczu nie będzie jednak zbyt mile wspominał. Już w 9. minucie zmuszony był opuścić parkiet przy pomocy fizjoterapeutki. Zawodnik przy podnoszeniu się z parkietu niefortunnie podkręcił kolano. Na chwilę obecną nie sposób stwierdzić jak poważna może to być kontuzja. W jego miejsce na parkiecie zameldował się Jacek Wardziński.
Właśnie po jego celnym rzucie w 22. minucie Portowcy prowadzili już 10:7. Niestety z powiększenia przewagi nic nie wyszło. Na domiar złego na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy stan meczu na 11:11 wyrównał Michał Janusiewicz. Emocje spotęgowane zostały w końcowych minutach pierwszej części zawodów. Udanie kontrę Gaz-System zakończył Paweł Biały i było 13:11, ale to do gości należało ostatnie słowo. Po długo wyprowadzanej akcji Szymona Ligarzewskiego skutecznie ze skrzydła pokonał Adam Lisiewicz. Lepiej drugą połowę rozpoczęła 'kościerka', jak się jednak później okazało były to miłe złego początki. Szybko zdobyte 4 bramki z rzędu pozwoliły Gaz-System Pogoni zacząć kontrolować dalszy przebieg tych zawodów. W 46. minucie za sprawą dobrego ustawienia się w obronie Patryka Walczaka, przejęciu przez niego piłki od rozgrywającego Sokoła i skutecznemu wykończeniu kontry na tablicy wyników było już 21:16. Trzeba też przyznać, że bardzo dobrze w bramce pokazał się wprowadzony za Ligarzewskiego Eugeniu Andreev, który pewnymi i co ważniejsze dobrymi interwencjami skutecznie zniechęcał gości. W ostatnich 9 minutach aż 7-krotnie piłkę z siatki musiał wyjmować Sibiga. Jego koledzy za to ani razu nie zdołali już pokonać Andreeva i mecz zakończył się wysoką wygraną podopiecznych Rafała Białego i Sławomira Fogtamana. Wygrana może okazać się kluczowa w końcowym rozrachunku. Już teraz wydaje się być wielce mało prawdopodobne, by jakakolwiek drużyna mogła przeszkodzić faworytowi w dojściu do baraży o awans do Superligi Mężczyzn.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|