Porażka w I rundzie
Spójnia Stargard Szczeciński pożegnała się z pucharem Polskiego Związku Koszykówki przegrywając w I rundzie wyjazdowy mecz z KK Świecie 71:75. Młody skład stoczył równą walkę z drugoligowcem, a o porażce zadecydowała ostatnia minuta, podczas której nasi Koszykarze popełnili sporo błędów. W Spójni zadebiutował Piotr Wojdyr, który zebrał czternaście piłek. Środowy mecz bardzo dobrze rozpoczął się dla przyjezdnych, którzy prowadzili 7:2 zdobywając punkty z szybkiego ataku. Więcej czasu na parkiecie mogli spędzić m. In. Łukasz Ulchurski i Filip Dylik, którzy w ligowych meczach grają sporadycznie.
Wśród miejscowych rozkręcał się, najbardziej znany, Radosław Plebanek, lecz trójka Ulchurskiego pozwoliła prowadzić Spójni 12:7.W drugiej części tej odsłony gospodarze wykorzystali jednak dłuższy przestój naszych graczy. Szalał Poliwka oraz Grod, a było to łatwiejsze, gdy parkiet opuścił górujący wzrostem nad rywalami Wojdyr, przez co Spójnia miała problemy ze zbieraniem piłek. Najwyższe prowadzenie gospodarzy sięgnęło sześciu oczek, ale kwartę wygrali stargardzianie, głównie za sprawą grającego dobre zawody Bartłomieja Wróblewskiego. Obie ekipy popełniały też sporo błędów. Szansę na powiększenie jednopunktowej przewagi zaprzepaścił Jakub Kisielewski, który nie trafił żadnego z trzech rzutów wolnych.
Po krótkiej przerwie tempo wyraźnie spadło. Miejscowy zespół nie mógł zdobyć punktu, a Spójnia mimo, że kontrolowała zawody też zwolniła. Pierwsze oczka dorzucił Wojdyr, który po kontuzji miał problemy ze skutecznością. Jeszcze gorzej radzili sobie jednak drugoligowcy, co pozwoliło odskoczyć gościom na dziesięć punktów po serii Wróblewskiego (27:37). Moment dekoncentracji przed przerwą sprawił jednak, że rywale zmniejszyli część strat. Po zmianie stron obie ekipy powróciły do dobrego rytmu z początku meczu. Trudny do zatrzymania był Poliwka, a największy kłopot sprawiały mu rzuty wolne, czego najlepszym dowodem jest akcja po przewinieniu technicznym Pawła Sobolewskiego, z której KK Świecie uzbierało zaledwie punkt. Słabsza postawa w ataku oraz kolejne błędy musiały się jednak zemścić i sprawiły, że gospodarze wyszli na prowadzenie 49:46 i gra rozpoczęła się praktycznie od nowa. Tym bardziej, że chwilę później do remisu doprowadził Wróblewski. Niestety w końcówce tej odsłony serią nieskutecznych wolnych popisał się Wojdyr, trafiając jedną z czterech prób. Jak się później okazało był to zwiastun feralnej końcówki, a być może podpowiedź dla koszykarzy gospodarzy, kogo tego dnia należy faulować. Tą część Spójnia zakończyła jednak na prowadzeniu dzięki trójce Dylika. Prawdziwa walka rozgorzała w ostatnich dziesięciu minutach. Stargardzianie nie mieli sposobu na Poliwkę, który rzucił dziesięć kolejnych punktów dla KK. Mimo tego Spójnia długo utrzymywała niewielką przewagę. Jeszcze na blisko minutę przed końcem, gdy z dystansu trafił Ulchurski Spójnia prowadziła 71:70, lecz jak się później okazało były to jej ostatnie punkty. Gospodarze wygrali mimo, że nie zagrali rewelacyjnej końcówki. Po ich błędzie piłkę przejęli goście i prawie do maksimum wykorzystali przysługujący im czas. Mimo, że Ulchurski spudłował, to przydatny okazał się Wojdyr, który zebrał piłkę i był faulowany. Niestety dwukrotnie pomylił się na linii rzutów wolnych, a w odpowiedzi z za linii 6,75 przymierzył Herman. Spójnia mogła jeszcze doprowadzić do remisu, lecz wyczyn Wojdyra na linii rzutów wolnych skopiował Łukasz Ważny, a sam Wojdyr został zablokowany i szanse przepadły. Ostatecznie gospodarze wygrali 75:71 i mogli cieszyć się z awansu do kolejnej rundy. Dla naszej młodzieży było to jednak cenne doświadczenie, a końcówka, którą przegrali powinna ich nauczyć wykorzystywania okazji, których w seniorskiej koszykówce jest zdecydowanie mniej niż w grupach młodzieżowych, w których większość koszykarzy ciągle gra.
�r�d�o: spojnia.info
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|