Chemik w rezerwowym składzie odpada z rezerwami Kluczevii
Sporo emocji towarzyszyło środowemu spotkaniu rezerw Kluczevii Stargard i Chemika Police. Mecz rozgrywany w ramach Pucharu Polski rozpoczął się z prawie godzinnym opóźnieniem, gospodarze spotkania zamiast na grze koncentrowali się na zbieraniu żółtych kartek za dyskusje, zaś samo spotkanie po remisie 2:2 (1:1) w regulaminowym czasie zakończyło się wygraną Kluczevii 4:2 w dogrywce.
Kluczevia II: Chwieduk - Bącler, Zdziarski (75’ Bareja), Wrzeszcz, Nowicki, Bulik (46’ Odachowski), Zalas, Downar, M. Magnuski, Chęciński (46’ G. Magnuski), Śniadek
Chemik: Rusek - Felicki, Bednarski (65’ Filarowicz), Szewczykowski, Sasin, Galoch, Andrzejewski, P. Skowron, D. Skowron, Neumann (82’ Świderski), Milewski Bramki: 0:1 - 18 minuta - Norbert Neumann 1:1 - 39 minuta - Michał Magnuski 1:2 - 69 minuta - Łukasz Milewski 2:2 - 71 minuta - Jarosław Zalas 3:2 - 93 minuta - Michał Magnuski 4:2 - 105 minuta - Radosław Downar Spotkanie Pucharu Polski rozpoczęło się z 50 minutowym opóźnieniem, po tym jak drużyna Chemika w drodze do Stargardu złapała „kapcia” i zmuszona została do przesiadki do nowego busa. Widać oczekiwanie na Chemików dało się mocno we znaki gospodarzom spotkania, którzy swoją frustrację od pierwszego gwizdka wyładowywali na arbitrach. Sędziowie ciągłe krytyki ich decyzji, nieparlamentarne słowa określające poziom sędziowania „nagradzali” żółtymi kartkami. Co więcej już w 6 minucie spotkania z ławki usunięty został szkoleniowiec Kluczevii Marcin Karkun, zaś tuż przed przerwą boisko z czerwoną kartką opuścił Paweł Bącler. Tymczasem pod względem sportowym na boisku również nie było nudno. Kluczevia już w 10 minucie mogła objąć prowadzenie gdy Paweł Bednarski wyciął przed polem karnym Cezarego Chęcińskiego. Do piłki podszedł Michał Magnuski, który po uderzeniu nad murem trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Do piłki doskoczył natychmiast Jarosław Zalas i mając przed sobą pustą bramkę i leżącego Piotra Ruska tak strzelił… że piłka o mało nie wyszła z boku pola karnego. Futbolówkę co prawda zdążył przejąć Krzysztof Śniadek, jednak w porę został zablokowany przez Bartosza Sasina. Dwie minuty później w polu karnym gospodarzy odnalazł się Łukasz Milewski, jednak piłka po uderzeniu w dalszy słupek o centymetry minęła bramkę. W 18 minucie po podaniu Dominika Skowrona z prawej flanki bramkarza z narożnika pola bramkowego pokonał wracający po kontuzji Norbert Neumann. Później sporymi umiejętnościami wykazali się Wojciech Chwieduk i Piotr Rusek, którzy bronili strzały z dystansu odpowiednio Patryk Galocha i Michała Magnuskiego. W 39 minucie rezerwiści doprowadzili do remisu gdy centrę Śniadka na wślizgu wykończył Magnuski. Po zmianie stron Chemik przycisnął gospodarzy, czego efektem były dwie bardzo groźne akcje. Najpierw po dośrodkowaniu Pawła Bednarskiego ustawiony na środku pola karnego Łukasz Milewski mimo kilku metrów swobody nie trafił w piłkę, zaś po chwili po dośrodkowaniu Norberta Neumanna Patryk Skowron nie potrafił wykorzystać akcji sam na sam z Chwiedukiem. W 69 minucie piłkarze Chemika ponownie cieszyli się z prowadzenia. Tym razem po długim podaniu i rajdzie prawą stroną Dominik Skowron zagrał w pole karne do Łukasza Milewskiego, a ten lekkim podbiciem koło wychodzącego bramkarza skierował piłkę do siatki. Radość z bramki trwała dokładnie 120 sekund, gdy Jarosław Zalas strzałem w długi róg wyrównał stan gry. Kluczevia usiłowała odpowiedzieć atakami Radosława Downara i Grzegorza Magnuskiego, jednak obaj w niezłych sytuacjach kierowali piłkę do rąk Piotra Strzelca. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Chemik zdołał nawet zdobyć bramkę, jednak po akcji w trójkącie Świderski-Dominik Skowron-Milewski i bramce tego ostatniego sędzia liniowy zasygnalizował pozycję spaloną. Regulaminowy czas gry zakończył się remisem, a to oznaczało mimo zapadającego zmierzchu konieczność rozegrania dogrywki. I tę piłkarze Kluczevii otworzyli bramką. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Michał Magnuski, zaś lekko bita piłka przeleciała minimalnie poza zasięgiem Piotra Ruska i wylądowała w bramce. Dziesięć minut później gospodarze powinni podwyższyć na 4:2. Po rajdzie prawą stroną Jarosław Zalas spod końcowej linii podał do Michała Magnuskiego, a ten mając przed sobą praktycznie pustą bramkę trafił… w głowę Damiana Odachowskiego, który w akcji zapędził się aż na linię bramową Chemika. W 105 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego na wysokości pola karnego wynik spotkania głową ustalił Radosław Downar.
�r�d�o: www.chemik.police.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |
|