Zwycięstwo we Wrocławiu
Magia Hali Stulecia tym razem nie zadziałała. AZS Koszalin pokonał na wrocławskim parkiecie Śląsk 85:76. Gospodarze nadal pozostają bez zwycięstwa w bieżących rozgrywkach Tauron Basket Ligi. We Wrocławiu, gdzie rutynowani zawodnicy AZS Koszalin nie pozwolili by ambitnie walczący gracze Śląska wyrwali im zwycięstwo. Klasą dla siebie był George Reese, który nie znalazł równego sobie przeciwnika na pozycji silnego skrzydłowego. Ani grający chyba najlepszy jak dotąd mecz w ataku w barwach Śląska Paweł Buczak, ani też nieco przygaszony Quarraan Calhoun nie mieli recepty na zatrzymanie gwiazdy z Koszalina.
Niezwykle medialny gracz AZS (prowadzi m. in. blog dla swoich fanów) trafiał do kosza z każdej pozycji, a szczególnie boleśnie karał rywali rzutami zza linii 6,25 m, zwłaszcza wtedy, gdy ci starali się pozbierać do kolejnego zrywu. Reese zakończył spotkanie z dorobkiem 23 punktów, dając młodym zawodnikom Śląska lekcję koszykarskiego rzemiosła. Kolejnym katem 17-krotnych mistrzów Polski był Rafał Bigus. Wrocławscy kibice byli tym bardziej zaskoczeni, że kluczowe zagrania były reprezentant Polski wykonał już w czwartej kwarcie, mimo że od dłuższego czasu miał na koncie cztery popełnione faule. Jeśli dodamy do tego fakt, że trafiał z nietypowej dla siebie pozycji w półdystansie, dostaniemy pełny obraz niezwykłego występu giganta z zespołu AZS.
Wrocławianie tylko na początku spotkania objęli krótkie prowadzenie, dzięki uruchomieniu swojej głównej broni, Aleksandara Mladenovicia. Serb zdobył wówczas większość ze swoich w sumie dziewięciu punktów, jakie uzbierał w spotkaniu, a w późniejszych fragmentach akcje z jego udziałem nie były już tak skuteczne. Trener Śląska Miodrag Rajković musiał szukać nowych sposobów na otwieranie swojej drużyny w ataku. Wreszcie lepsze zawody rozegrał Slavisa Bogavac, zdobywca 16 punktów. Takim samym dorobkiem mógł się pochwalić Paweł Buczak, którego zbiórki ofensywne dawały okazję do ponowienia ataków. Do tego najlepszy występ zanotował Paul Graham, który pociągnął grę gospodarzy w końcówce spotkania i poprowadził kolegów do pogoni, którą pozwoliła zmniejszyć straty z kilkunastu punktów do ledwie sześciu. Nadzieje na wygraną zgasły w sercach fanów Śląska, gdy celne rzuty wolne Bigusa przerwały ostatni zryw Śląska tego wieczoru. Szansę na wygraną gospodarze zwietrzyli w samej końcówce, gdy dzięki zaciekłej obronie na całym parkiecie, min. z udziałem rezerwowego Jakuba Koelnera, który wymuszał błędy doświadczonego Igora Milicicia, koszalinianie pogubili się nieco w ataku. Zabrakło jednak umiejętności rozegrania dokładnego ataku. Najbliżej sukcesu był w tym fragmencie Mladenović, ale jego akcję blokiem zatrzymał Bigus.
�r�d�o: plk.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|