Emocje do końca
Po bardzo emocjonującym spotkaniu koszykarze Kotwicy Kołobrzeg pokonali AZS Koszalin 65:64. Losy meczu wyjaśniły się dopiero w ostatnich sekundach spotkania, kiedy to Marcin Dutkiewicz z AZS nie trafił decydującej trójki z czystej pozycji.
Początek spotkania należał do Czarodziejów z Wydm, którzy zaskoczyli gości z Koszalina świetną skutecznością za trzy punkty. Szczególnie dobrze radził sobie Łukasz Diduszko, który trafił trzy trójki na trzy próby w pierwszych minutach meczu. - Na początku trafiłem trzy trójki, ponieważ odpuszczono mnie całkowicie, natomiast w drugiej połowie rzucało nam się ciężej, gdyż zespół z Koszalina robił częste zmiany na zasłonach. Było nam bardzo ciężko, ponieważ wcześniej nie spotkaliśmy się z takim rodzajem obrony przeciwnika - mówi Łukasz Diduszko. Kolejną bronią Kotwicy było bardzo szybkie przejście z obrony do ataku, co pozwalało kołobrzeżanom zdobywać łatwe punkty. Z kolei koszalinianie na początku meczu nie prezentowali się najlepiej, a ich jedynym atutem były celne rzuty spod samego kosza. - Nie zaczęliśmy najlepiej, Kołobrzeg zagrał bardzo dobrze w pierwszej połowie. My z kolei popełnialiśmy sporo błędów - George Reese, ocenia skrzydłowy AZS.
Dopiero w połowie drugiej kwarty koszalinianie zaczęli odrabiać punkty dzięki temu, że zaczęli trafiać rzuty za trzy punkty. Ich strata do Kotwicy wynosiła w pewnym momencie tylko sześć punktów. Czarodzieje z Wydm wykazali się w tej części meczu bardzo dobrą obroną drużynową, o czym świadczą m.in. efektowne bloki Darrella Harrisa i Łukasza Wichniarza. AZS nie radził sobie w Hali Milenium, ale wszystko zmieniło się w drugiej połowie.
W trzeciej kwarcie byliśmy świadkami chaosu panującego na boisku. Zawodnicy nie trafiali z łatwych pozycji, popełniali wiele strat. Dopiero pod koniec tej kwarty Akademicy wzięli się w garść i zmniejszyli swoją stratę do zaledwie trzech punktów, co zwiastowało olbrzymie emocje w kołobrzeskiej hali. Ostatnia część spotkania to walka punkt za punkt. Kotwica wychodziła na prowadzenie, ale AZS nie odpuszczał i też zdobywał punkty. Emocje sięgały zenitu i ostatnie minuty kibice zgromadzeni w Hali Milenium oglądali na stojąco. Kiedy wydawało się, że AZS ostatecznie wygra derbowe spotkanie, zryw Kotwicy rozpoczął kapitan Jessie Sapp, który swoją determinacją i ambicją walczył o każdą, nawet niemożliwą do odzyskania piłkę, co spotkało się z dużym aplauzem ze strony fanów Czarodziejów z Wydm. Dodatkowo to właśnie Sapp rzucił punkty, które dały Kotwicy prowadzenie i tego prowadzenia kołobrzeżanie nie oddali do końca meczu. Oprócz Sappa, należy wspomnieć, że wszyscy zawodnicy Kotwicy uczestniczący w rotacji stanowili kolektyw, dzięki czemu każdy z graczy wniósł coś do gry i pokazał się z dobrej strony. W zespole z Koszalina kolektyw zawiódł, wiele akcji indywidualnie próbowali rozegrać J.J. Montgomery oraz Marshall Strickland, ale nie szło im tak dobrze jak w meczu z Polpharmą, a szczególnie Montgomery'emu, który był cieniem zawodnika z zeszłej kolejki.
�r�d�o: plk.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Kolberg |