Niestety piłkarze Chemika Police nie przełamali passy niekorzystnych wyników. W sobotnim spotkaniu z Dębem Dębno nasi piłkarze przeważali przez większą część spotkania, stwarzali znacznie groźniejsze akcje, a mimo to zaledwie zremisowali 2:2 (0:0). Na dwa trafienia Pawła Krawca odpowiedzieli Paweł Majewski i Łukasz Dłubis.

Chemik: Rusek - Górski (77’ Szewczykowski), Baranowski, Janicki, Jakubiak, Bieniek, Sajewicz (61’ Rembisz), Kosakowski, Jóźwiak, Fadecki (46’ Krawiec), Grabarczyk (82’ Neumann)

Dąb: Fabiański - Laska, Dudek (49’ Norsesowicz), Całko, Gryciak, Kassian (82’ Jasiak), Szczepanik, Grabczewski (60’ Majewski), Majchrzak, Jarecki, Dłubis

Statystyki (Chemik - Dąb):
Strzały celne: 5 - 5
Strzały niecelne: 8 - 4
Faule: 13 - 15
Żółte kartki: 0 - 2 (Całko, Jarecki)
Rożne: 1 - 6
Spalone: 3 - 1

Pogoda: słonecznie, 12 st. C

Widzów: 300

Sędziowali: Karol Purczyński, Tomasz Czyżak, Jarosław Korolczuk (Zachodniopomorski ZPN)

Bramki:
1:0 - 50 minuta - Paweł Krawiec
2:0 - 66 minuta - Paweł Krawiec
2:1 - 71 minuta - Paweł Majewski
2:2 - 88 minuta - Łukasz Dłubis

W pierwszej połowie ofensywa Dębu praktycznie nie istniała, za to Chemik robił co chciał i tylko dzięki desperackiej obronie gości nie zdobył żadnej bramki. Pierwszy sygnał do ataku dał Jarosław Jóźwiak, który po zagraniu z rzutu rożnego posłał po ziemi piłkę do rąk Sebastiana Fabiańskiego. Kilka chwil później po strzale w długi róg Piotra Grabarczyka piłka przeleciała metr obok bramki. W 22 minucie podanie Grabarczyka do sunącego w polu karnym Jarosława Jóźwiaka przeciął Mateusz Laska, zaś po chwili Robert Dudek wślizgiem zatrzymał w szesnastce Marka Sajewicza. O sporym szczęściu goście mogli mówić w 26 minucie gdy po dośrodkowaniu Wojciecha Fadeckiego centymetry nad poprzeczką głową uderzył Patryk Baranowski. Kilka chwil później piłkarze Chemika wywalczyli rzut rożny. Po dośrodkowaniu Fadeckiego i główce Michała Janickiego piłkę z linii bramkowej wybił Łukasz Gryciak. W ostatniej akcji pierwszej połowy po dośrodkowaniu Fadeckiego do strzału głową złożył się Grabarczyk, zawodnika Chemika uprzedził niebezpiecznym zagraniem Grzegorz Szczepanik.

Początkowo po zmianie stron niewiele się zmieniło. Chemik cały czas nacierał i już dwie minuty po wznowieniu gry mógł pokusić się o bramkę. Po głębokim dośrodkowaniu Jóźwiaka bramkarz wybił piłkę na 14 metr prosto pod nogi Kosakowskiego. Kosa uderzył na bramkę, jednak Fabiański sparował strzał do boku. Po chwili było już 1:0 dla Chemika. Piotr Grabarczyk z narożnika pola karnego uderzył w kierunku bramki, piłka przetoczyła się po palcach bramkarza i akcję strzałem do „pustaka” zakończył Paweł Krawiec. Kilkanaście minut później Sebastian Fabiański wypiąstkował dośrodkowanie na przedpole, Paweł Krawiec doskoczył do bezpańskiej piłki, przepchnął jednego z obrońców i pięknym strzałem pod poprzeczkę zdobył drugiego gola. I po tej bramce gra kompletnie się posypała. Dąb, który wcześniej nie stworzył sobie ani jednej klarownej sytuacji przejął inicjatywę i nie pozwalał przeciwnikowi na rozwinięcie skrzydeł. Pierwszym znakiem ostrzegawczym była akcja z 70 minuty gdy Paweł Majewski strzałem w Piotra Ruska zmarnował podanie z głębi pola. 60 sekund później było już 2:1, gdy dośrodkowanie Kamila Kassiana z prawego skrzydła strzałem pod poprzeczkę wykorzystał Majewski. Chemik mógł uspokoić grę w 76 minucie gdyby dośrodkowanie Piotra Grabarczyka wykorzystał Jóźwiak. Niestety piłka uderzona bokiem stopy na 14 metrze przeleciała centymetry obok bramki. Zamiast gola dla Chemika dwie minuty przed końcem spotkania padła bramka dla gości. Łukasz Dłubis w polu karnym trafił słupek, po czym natychmiast poprawił uderzeniem do pustej bramki.

Mariusz Szmit (trener Chemika): Brak słów. Dla mnie to abstrakcja gdy wygrywa się 2:0 i cofa, popełnia takie głupie błędy. Oni wychodzą wysoko, a my nie potrafimy zagrać piłki za plecy obrony. Czasami tak jest, że idzie i potem się zatnie i wpada się w dołek. Brakuje nam jednego dobrego podania za obronę żeby zdobyć gola. Mamy 2:0, a obrońcy kryją powietrze. Pracujemy nad błędami, ale myślenia nie nauczę. Gdy mieliśmy 2:0 trzeba było się ustawić, przytrzymać. Ja bym chciał, żeby oni wygrywali mecz za meczem ale niestety czasami przychodzi taki kryzys.

Benedykt Psiuk (asystent trenera Dębu): Zacznijmy od tego, że jadąc do Polic spodziewaliśmy się że to będzie trudny teren, taki rzeczywiście był. Cieszymy się z tego jednego punktu bo na dzień dzisiejszy każdy punkt dla nas jest na wagę złota. Chemik w przekroju całego spotkania, poza ostatnim kwadransem był zespołem lepszym. Bramki straciliśmy po ewidentnych błędach naszych zawodników. Chwała chłopakom, ze przy wyniku 0:2 potrafili się podnieść, musieliśmy skorygować nasze ustawienie i prowadziliśmy drugiego napastnika. Sądzę, że to był właściwy ruch.

�r�d�o: www.chemik.police.pl