Kotwica wygrywa, w Koszalinie
Od początku spotkania inicjatywę przejęli zawodnicy prowadzeni przez Wojciecha Polakowskiego, już pierwsza akcja przyniosła im rzut rożny.
Kolejną ciekawą akcję przeprowadzili w trzeciej minucie spotkania, kiedy oddali strzał z dalszej odległości, ale obok bramki Szafrańskiego, Kotwica dalej atakowała, ale bez zagrożenia bramki gospodarzy. W 12 minucie strzał na bramkę Mateusza Strusia oddał Damian Więckowski, ale bez zagrożenia. Obie drużyny nie grały futbolu otwartego, ale nie brakowało szybkich ataków z obu stron. Trener Polakowski zmuszony był do zmiany przedmeczowych założeń już po kilkunastu minutach, bowiem boisko z powodu kontuzji zmuszony był opuścić jeden z filarów defensywy Łukasz Cebulski. W 15 minucie spotkania pierwszy celny strzał oddała Kotwica. Kolejne minuty były coraz bardziej wyrównane, a pod koniec pierwszej połowy zawodnicy z Koszalina, mogli objąć prowadzenie. Najpierw po dośrodkowaniu Khadiego-Leonowicza, piłka przeszła obok bramki, chwilę później było jeszcze bardziej groźnie po dośrodkowaniu Łukasza Jarosiewicza futbolówka trafiła w spojenie bramki Mateusza Strusia. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym. Na początku drugiej połowy na boisku w drużynie gospodarzy pojawił się 17-letni Damian Miętek oraz powracający po przerwie spowodowanej zawieszeniem z powodu zbyt dużej ilości żółtych kartek. Zmiany przyniosły oczekiwany efekt, gra gwardii zyskała na jakości. W 50 minucie losy mógł rozstrzygnąć młody Damian Miętek, ale zabrakło zimnej gry i zawodnik uderzył wprost w Mateusza Strusia. Decydująca sytuacja miała miejsce w 67 minucie, kiedy to nieprzepisowo zdaniem gospodarzy interweniował jeden z zawodników Kotwicy, dopuszczając się faulu na Miętku. po drugiej stronie boiska w zupełnie niegroźnej sytuacji, arbiter podyktował problematyczny rzut wolny spod linii bocznej. Po niezbyt udanym dośrodkowaniu, gwardziści wybili futbolówkę, która po chwili wróciła w pole karne pod nogi Grzegorza Skwary. Koszalińscy defensorzy sygnalizowali pozycję spaloną, lecz arbiter nie przerwał gry. Pozostawiony bez opieki doświadczony rozgrywający zagrał wzdłuż bramki, a niepilnowany Ropiejko sprytnym, technicznym strzałem umieścił piłkę w siatce. Szkoleniowiec gospodarzy natychmiast wprowadził na murawę Adriana Rutkowskiego. Gwardziści za wszelką cenę dążyli do zdobycia wyrównującego trafienia. Cała siła obronna kołobrzeskiej drużyny skomasowana została na 20-30 metrze od własnej bramki, a Wojciech Polakowski desygnował do gry „świeżego” Damiana Staniszewskiego. Najlepszy strzelec ligi już po kilku minutach pobytu na murawie znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz dobrą interwencją popisał się Mateusz Szafrański. Koszalinianie walczyli do ostatniego gwizdka i w doliczonym czasie gry bliscy byli zdobycia wyrównującego gola. Po mocnym dograniu Wiktora Sawickiego na przedpolu bramki Strusia doszło do olbrzymiego zamieszania, lecz zarówno Łukasz Jarosiewicz, jak i Jacek Magdziński nie potrafili umieścić futbolówki w siatce.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: arti15 |
|