Pech Akademiczek
W niedzielę Politechnika Koszalińska miała szansę na wygraną w Lublinie z SPR-em. Bolączką Akademiczek są niewykorzystane rzuty karne. W poprzednim sezonie koszalinianki zajęły czwarte miejsce, przegrywając walkę o brązowy medal z Vistal Łączpolem Gdynia. W pierwszej kolejce podopieczne Waldemara Szafulskiego zremisowały z AZS-em AWF Gardinia Wrocław 25:25, a następnie w drugiej porażka na własnej hali z zespołem z Gdyni jedną bramką 27:28. Usprawiedliwieniem dla biało-zielonych są problemy kadrowe. - No tak, dzisiaj przyjechaliśmy w okrojonym składzie. Iwona Szafulska jest kontuzjowana, Sylwia Lisewska jeszcze w tym sezonie z nami nie grała. Mam nadzieję, że w następnym meczu wystąpi.
Tych dwóch rozgrywających nam szczególnie zabrakło - powiedział w rozmowie ze Sportowymi Faktami Waldemar Szafulski, trener Politechniki - Na pewno w związku z tym w drugiej połowie, tak jak Asia Dworaczyk powiedziała, mogło brakować momentami trochę oddechu, bo tych zmian dokonywaliśmy niewiele. Asia poza tymi dwuminutowymi karami była cały czas na boisku. Kamila Całużyńska podobnie. One musiały grać, bo są to doświadczone zawodniczki i w ich miejsce nie mamy innych. Gdyby piłkarki z Koszalina lepiej wykorzystywały rzuty karne, to punkty do przywiezienia były jak najbardziej realne. Jak jak było widać. Przestrzelonych pięć rzutów karnych, w drugiej połowie stuprocentowe sytuacje Oli Kobyłeckiej. Tak naprawdę to gospodynie mogą mówić o dużym szczęściu - żałował opiekun akademiczek, który do końca nie potrafił wytłumaczyć strzeleckiej niemocy swojego zespołu. - Ja myślę, że zawsze tak jest, że ta psychika gdzieś tam decyduje - podsumował trener Akademiczek.
ďż˝rďż˝dďż˝o: sportowefakty.pl/własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|