Punkty zostały w Dębnie
Piłkarze Dębu Dębno nie byli nazbyt gościnni dla przyjezdnych z Gryfina piłkarzy Energetyka. W 26.kolejce III Ligi Bałtyckiej Dąb pokonał zespół gości 1:0(0:0). Bramkę dla gospodarzy w 64 minucie zdobył Mateusz Laska.
Od początku spotkania niespodziewanie inicjatywa należała jednak do Energetyka, który rozpoczął mecz bardzo agresywnie pozostawiając mało miejsca rywalom. Szybkie wyprowadzane przez nich akcje kończyły się bardzo groźnie. W 19 minucie napastnik gości Maciej Grąbczewski mógł dać prowadzenie swojej drużynie, ale strzał z około 15 metrów z wielkim trudem broni dobrze dysponowany w tym dniu bramkarz Dębu - Sebastian Fabiański. W następnych minutach obraz gry się nie zmieniał. Nadal przeważali gracze z Gryfina a w 22,24 i 29 minucie ponownie Maciej Grąbczewski nie zdołał pokonać bramkarza Dębu.
Gospodarze pierwszą groźną akcję przeprowadzili w 35 minucie, ale wykończenie przez Łukasza Gryciaka miało wieli do życzenia. W 38 minucie Mateuszowi Lasce w ostatniej chwili piłkę z pod nóg wybił jeden z obrońców gości. W końcówce pierwszej połowy dębnianie kolejny raz zaatakowali, ale nie zmusili Pawła Horodyskiego do interwencji. Pierwsza połowa, w której lekką przewagę posiadali gryfinianie, ostatecznie nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć i zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po zmianie stron mecz przybrał innego oblicza. Na boisku dominowała drużyna bardziej doświadczona i zdyscyplinowana, która już w 47 minucie mogła prowadzić jeden zero, ale strzał z półobrotu z około siedmiu metrów w wykonaniu Mateusza Laski broni bramkarz gości. Kolejne minuty to obustronna wymiana ciosów, choć tylko to bicie na oślep. Brakowało opanowania, a także precyzji przy ostatnim podaniu. W 50 minucie napastnik gości Marcin Łapiński wymanewrował dębnowskich obrońców, ale i tym razem nie zdołał pokonać Fabiańskiego, który w ostatniej chwili wybił piłkę z linii bramkowej. To co nie udało się gościom, udało się gospodarzom . Rutyną popisał się kapitan Dębu Roman Majchrzak, który w polu karnym obsłużył kolejny raz Mateusza Laskę. Tym razem jego strzał w 64 minucie z około ośmiu metrów dał prowadzenie dla Dębu. Im bliżej ostatniego gwizdka sędziego, tym bardziej gra jakby się wyrównała. Znów byliśmy świadkami prób sprzed pola karnego ale futbolówka ani razu nie zatrzepotała w siatce. Trzy punkty ostatecznie zostały w Dębnie i tylko goście mogą żałować, że nie wykorzystali w pierwszej połowie swojej szansy jaką im stworzyła drużyna miejscowa.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: BABol |
|