Pomeczowa rozmowa z Winsome Frazierem
- Jest to wasza pierwsza porażka od dłuższego czasu. Czy spodziewaliście się tego akurat w tym momencie?
- Wygraliśmy pięć spotkań z rzędu, chcieliśmy przedłużyć tę serię do sześciu na własnym parkiecie, ale nie udało się. Ten mecz był bardzo zacięty, dogoniliśmy Anwil i na półtorej minuty przed końcem przegrywaliśmy już tylko czteroma punktami, lecz D.J. Thompson trafił za trzy i wszystko się posypało. Podsumowując, sądzę, iż nie powinniśmy się tym przejmować, bo jesteśmy pewni siebie i skoro mieliśmy długą serię wygranych to na pewno przyjdą kolejne.
- Przed tym spotkaniem AZS miał pięć wygranych z rzędu. Anwil natomiast pięć porażek, lecz ciężko było stwierdzić, kto jest faworytem.
- Zgadza się. Sądzę, że byliśmy dobrze przygotowani na to spotkanie. Nie możemy winić nikogo, poza sobą. Wystarczyła chwila nieuwagi, by zaprzepaścić szansę na zwycięstwo, także myślę, że wynik meczu był sprawą otwartą i rzeczywiście ciężko było wyłonić faworyta. - Był to pierwszy mecz bez Marcina Sroki. Czy jego absencja była widoczna? - Nie aż tak bardzo, jak się tego spodziewaliśmy. Oczywiście, Marcin wnosił sporo szybkości, dynamiki i dobrej obrony do naszego zespołu, lecz to jego sprawa, że odszedł. My nie możemy się tym przejmować. Podjął taką decyzję i ja ją szanuję i życzę mu wszystkiego dobrego. - Czy zgodzi się Pan ze mną, że wasza gra zależy głównie od dyspozycji George'a Reese'a? - Nie sądzę. Jesteśmy drużyną i wynik meczu zależy od dyspozycji całego zespołu. Musimy się uzupełniać. Koszykówka nie polega na tym, że gra tam tylko jeden gracz, bardzo ważna jest drużyna. Jednak najważniejsza jest obrona, to od niej wszystko się zaczyna. - Więc co było kluczem do wygrania tego spotkania? - Porozumiewanie się, podpowiadanie sobie - to było najważniejsze. Jeżeli nie pomagamy sobie, to tracimy punkty w bardzo głupi sposób.
�r�d�o: azs.koszalin.pl/ Patryk Pietrzala
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |