To nie tak miało wyglądać
Spodziewaliśmy się ekscytującego, stojącego na dobrym poziomie widowiska a zobaczyliśmy mecz błędów i słabą postawę siatkarek szczecińskiego Piasta. Tylko w jednym secie gospodynie stanęły na wysokości zadania w pojedynku z wyżej notowanym rywalem.
Mankamentów w grze miejscowych było sporo, ale nie w pierwszych kilkunastu minutach sobotniego spotkania. Piast jako pierwszy próbował narzucić swój styl i do pewnego momentu ta sztuka całkiem nieźle wychodziła w konsekwencji czego na tablicy świetlnej widniał wynik 6:2 a po chwili 10:6. Losy partii zeszły na inne tory, kiedy w polu zagrywki pojawiła się specyficznie wprowadzająca piłkę do gry Dorota Lewandowska. Po jej zagrywkach szybko wynik się wyrównał, by w następnej akcji zawodniczki Budowlanych wyszły na pierwsze prowadzenie w meczu. Od stanu 12:13 gra była dość wyrównana, choć przewaga gości coraz bardziej się zaznaczała.
Poziom zawodów w tej części seta, jak i w całym meczu, zupełnie nie zachwycał, ale za to w końcówce było ciekawie. Piast miał nawet piłkę setową przy stanie 24:23 po tym, jak Ada Król mocno i skutecznie uderzyła przechodzącą piłkę. Niestety z tej możliwości zakończenia partii gospodynie nie skorzystały, a co gorsze zaczęły popełniać większą ilość błędów, w tym przyjęcia. Przyjezdne w końcu to wykorzystały i wygrały seta do 27. Bardzo szkoda tego seta, ale jednak wygrał lepszy zespół - krótko kwitowała po spotkaniu Ada Król.
Druga partia była gorsza w wykonaniu miejscowych, które szybko dały rywalkom wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. Nadzieje na dogonienie Budowlanych pojawiły się jeszcze przed 10 oczkiem, kiedy po przerwie na żądanie Danuty Ciesińskiej Piast nieco się przebudził, a sygnał do tego dała Karolina Kijana serią kilku dobrych zagrywek. Jak się niestety okazało był to jedyny taki moment w całym spotkaniu bo dyspozycja szczecinianek właśnie w tym elemencie pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Przegrywamy niestety nie tylko u nas, ale i na wyjazdach właśnie zagrywką. Jak ten element nam nie idzie to później wszystko się sypie - komentowała środkowa Piasta. PSPS dogonił gości z Torunia na jedno oczko, ale na niewiele się to zdało. Kolejna przerwa i zmiany nic nie pomogły. Piast poległ do 16. Podobnie jak w poprzednim meczu na własnym parkiecie z Jedynką, tak i teraz miejscowe w pewnym momencie pokazały, że potrafią przeciwnika przełamać, mimo, że początek trzeciej partii zupełnie tego nie zapowiadał. Piast popełniał dużo niewymuszonych błędów, ale Budowlani również. W wyjściu na prowadzenie duża zasługa Justyny Pawlak, która jako jedyna w tym spotkaniu nie plasowała a uderzała czyniąc faktyczne szkody po stronie przeciwnika oraz skutecznie kiwała w środek pola. Po kilku takich akcjach mieliśmy wynik 17:14. Końcówka zapowiadała się interesująco, bo rywalki coraz odważniej deptały po piętach gospodynie. Kilka długich wymian i kiwa Pawlak zakończyła jednak seta na korzyść Piasta. W kolejnej odsłonie meczu Piast zawiódł. Wielokrotnie PSPS sam sobie punkty odbierał bo popełnił zarówno w tej jak i poprzednich partiach co najmniej trzy błędy dotknięcia siatki, dwa lub więcej nieczystego odbicia drugiej piłki oraz dwa błędu w ustawieniu. W dodatku szczecińskie siatkarki fatalnie zagrywały w siatkę albo duże auty, a jeśli już piłka lądowała w polu rywalek nie robiła tam absolutnie żadnej szkody. Te z kolei w czwartym secie pokazały ładną siatkówkę. Dobre spotkanie przyjezdne rozegrały chociażby na rozegraniu. Z kolei mvp w tej drużynie została aktywna skrzydłowa Agnieszka Sikorska. Oddawanie za darmo tylu punktów z własnych błędów nie może kończyć się inaczej jak naszymi porażkami - kończyła wyraźnie zniesmaczona przegraną Adrianna Król.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|