Wprawdzie szlagier obecnej kolejki pierwszej ligi amatorskich rozgrywek w Szczecinie toczył się gdzie indziej, spotkanie przy ul. Dunikowskiego pretendujących do walki o trzecie miejsce na koniec sezonu także miało przynieść wiele emocji.
Występujący w roli gospodarza siatkarze Wiko Impex koniecznie chcieli przełamać niekorzystną passę kilku porażek z rzędu. Zadanie jednak do najłatwiejszych nie należało, bo po drugiej stronie siatki stanęli ambitni i nieobliczalni akademicy ZUT-u. Ci ostatni z kolei mieli za sobą udane i zwycięskie spotkania (co prawda z drużynami dołu tabeli) oraz wyrwany punkt faworytowi rozgrywek - Espadonowi. Zapowiadało się więc interesująco. Na przedmeczowej rozgrzewce po obydwu stronach siatkarze szaleli w ataku, a siły i niekiedy precyzji nie powstydziłoby się wielu zawodowców. To tylko jednak rozgrzewka. Meczowe realia, przynajmniej w pierwszej partii, pokazały trochę inny i trzeba przyznać typowy dla amatorów tej dyscypliny obraz. Od początku mieliśmy więc sporą ilość bardzo nieudanych zagrywek w połowę siatki i nerwowość w poczynaniach zarówno Wiko jak i ZUT-u.

Pierwsi przebudzili się gospodarze mniej więcej w połowie seta pokazując duże pokłady możliwości w bloku. Dzięki temu elementowi Wiko wyszło w końcu na kilku-punktowe prowadzenie 20:17 a po sprytnej kiwce w środek pola gości, a po chwili asie serwisowym rozgrywającego już na 22:18. Jak się okazało akademicy zdołali odpowiedzieć jeszcze tylko jednym punktem, w związku z czym na prowadzenie w meczu wyszło Wiko Impex, mimo, że nie pokazało nawet połowy swojego potencjału. Dokładnie tak samo można opisać poczynania ZUT-u, który wyraźnie jeszcze w mecz nie wszedł i popełniał zbyt dużą ilość własnych błędów, w tym przyjęcia.

Druga odsłona miała wyglądać zgoła inaczej. Przynajmniej po stronie przyjezdnych niewiele się jednak zmieniło. Poza poprawą zagrywki, studenci mieli za mało argumentów na siatce, zarówno w bloku jak i ataku, który dość często lądował chociażby na antenkach. Wiko za to rozkręciło się, grało pewniej i ładniej dla oka. Co raz więcej ataków efektownie kończyli Michał Wiśniewski czy Mateusz Kaźmierczak. Gospodarze dobry obraz swojej gry nieco zepsuli marnym przyjęciem w końcówce, dzięki czemu ZUT zdobył kilka oczek i podwyższył swoją zdobycz w tej partii do 21.

Najbardziej od siebie różniły się jednak partie, które dopiero były przed nami. W trzeciej zobaczyliśmy przebudzenie akademików, ich co raz lepszą grę zagrywką, wielką wolę walki i co najmniej kilka bardzo dobrych, szybkich kontr na środek, albo lewe skrzydło, skąd często swoich sił udanie próbował Artur Wierzbicki. Gdyby większa ich ilość trafiała w pole, zapewne już wcześniej ZUT mógłby nawiązać walkę z Wiko, a na pewno w kolejnym secie, który tak fatalnie się dla nich ułożył. Jego początek to powrót Wiko do szczelnego bloku, dzięki czemu szybko wyszedł na prowadzenie kilkoma oczkami. ZUT za to nie mógł się pozbierać, niepewnie grał w przyjęciu a przede wszystkim był nieskuteczny w swoich akcjach. Z minuty na minutę przewaga gospodarzy tylko się powiększała. Wygrana do 15 przypieczętowała komplet punktów Wiko. Dzięki nim drużyna przeskoczyła w ligowej klasyfikacji swojego wczorajszego przeciwnika i jest dziś w całkiem dobrej sytuacji do zaatakowania wyższych lokat, bo przed Wiko mecze z teoretycznie słabszymi ekipami.

Komplet wyników oraz tabele wszystkich lig na stronie salps.szczecin.pl

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne