Niespodzianki nie było. Lider za mocny dla Pogoni
Nie udało się sprawić niespodzianki piłkarzom Pogoni 04 w meczu z mistrzem polski, pojedynek z Akademią FC Pniewy był chyba najlepszym zobrazowaniem kontrastu między drużyną walczącą o najwyższe cele w lidze, a ligowym średniakiem. Gospodarze jedynie momentami potrafili sprawić problemy, przeciwnikom przewyższających ich w każdym aspekcie gry. Warto jeszcze dodać, że dwie bramki dla gości zdobył były zawodnik szczecińskiej drużyny - Mateusz Mika.
Od samego początku licznie zgromadzona publiczność na hali przy Twardowskiego oglądała szybkie tempo meczu, które narzuciła drużyna gości, już w pierwszych minutach kilkoma dobrymi interwencjami popisał się Dominik Kubrak. Pogoń natomiast, ze względu na to, że na tyle tylko przeciwnik pozwalał próbowała atakować z kontry, jednak sporadyczne ataki prowadzone przez Żebrowskiego kończyły się na linii pola karnego gości, albo w rękach bramkarza , tak jak strzał Kubika z 4 minuty.
W 7 minucie spotkania przed polem karnym dał się ograć Lewandowski, ale strzał gracza gości na rzut rożny wybił bramkarz Szczecinian, jednak chwile później był już bezradny po potężnym strzale Mateusza Miki. Zawodnicy Pogoni nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć po straconej bramce, a przegrywali już 2-0. Doskonałe podanie po ziemi przed pole karne otrzymał niepilnowany Franz i bez większych problemów umieścił piłkę w siatce. Pogoni wyraźnie brakowało pomysłu na grę, piłka rozgrywana była zbyt wolno i zabrakło przede wszystkim tego co u gości funkcjonowało wręcz perfekcyjnie - strzały z daleka. Swoją szanse na bramkę kontaktową zmarnował Moskaliuk, jego strzał po podaniu od Kubika zatrzymał się jedynie na nogach obrońcy.
12 minuta to znowu pokaz nieporadności przy strzałach gości z daleka, piłkę z autu od Dariusza Pieczyńskiego dostał Łeszyk i strzałem z dalszej odległości pod rękoma Kubraka podwyższył na 3-0. Drużyna gospodarzy po tej bramce się trochę przebudziła. W pewnym momencie zawodnicy Pogoni szli trzech na dwóch, ale nie potrafili tego wykorzystać, dobrze piłkę w pole karne wbił Maćkiewicz, ale Tubackiego wyprzedził obrońca. Później zamiast strzelać niepotrzebnie do Żebrowskiego podawał Lewandowski, następnie bramkę mógł strzelić Tubacki, ale posłał piłkę obok bramki. Po kilku minutach przestoju znowu do głosu zaczęli dochodzić goście, znowu swoimi umiejętnościami po strzale Dariusza Pieczyńskiego musiał popisać się Kubrak. W 16 minucie nareszcie swoją pierwszą, a jak się później okazała jedyną bramkę zdobyli Szczecinianie. Kubik ograł przeciwnika, zagrał po ziemi w pole karne, a tam Kostyuczenko wyprzedzając obrońcę umieszcza piłkę w siatce. Jeszcze w ostatnich minutach pierwszej połowy goście próbowali podwyższyć prowadzenie, zamknęli gospodarzy na ich połowie. 4 minuty przed końce strzał Łeszyka zmierzający w okienko bramki efektownie wybronił Kubrak. Swoją szanse na zmniejszenie strat miała również Pogoń, faul na Kostyuczence oznaczał przedłużony rzut karny, ale Moskaliuk nie potrafił pokonać bramkarza gości i na przerwę zawodnicy schodzili przy wyniku 3-1 dla gości. W drugiej połowie obraz gry nie zmienił się, znowu od samego początku stroną dominującą byli mistrzowie Polski, jeszcze bardziej zamknęli gospodarzy na ich połowie, momentami nawet Kubrak wyręczał obrońców interweniując przed własnym polem karnym i głową wybijał długie podania gości. W 26 minucie Akademicy prowadzili już 4-1, z najbliższej odległości Kubraka pokonał Dariusz Pieczyński. Minute później zawodnicy gości wyszli trzech na jednego, sytuację próbował ratować Kubrak i prawie mu się to udało, jednak nie wiadomo czemu Lewandowski tak długo zwlekał z wybiciem piłki z pustej bramki, bezwzględnie wykorzystał to Mika i podwyższył na 5-1. Nie mająca nic do stracenia w tym meczu Pogoń jakoś nieszczególnie wykazywała chęć do zmiany stylu w jakim grała do tej pory, wyraźni e zwolniła Akademia, ale cały czas miała mecz pod kontrolą. Próbowali Lewandowski, Żebrowski , ale nieskutecznie. Od piątej bramki dla gości na boisku działo się zdecydowanie mniej, były kilku minutowe okresy gry tylko w środku pola, warta odnotowania jest jedynie jeszcze końcówka meczu. Na dwie minuty przed końcem tym razem to zawodnicy Pogoni wyszli trzech na jednego, jednak w przeciwieństwie do swoich rywali nie potrafili tej przewagi wykorzystać, z górną piłką podaną z narożnika boiska minął się Kubik. Chwilę później strzelał Lewandowski, ale jego strzał obronił Neagu. Na samym końcu przed większa porażką jeszcze Szczecinian uratował Kubrak, który był chyba najjaśniejszą postacią drużyny gospodarzy w tym meczu. Pojedynek z Akademią FC Pniewy obnażył wszystkie słabości Pogoni 04. Potwierdziło się znowu, że drużynę ze Szczecina stać co najwyżej na środek tabeli, a do zwycięstw z najlepszymi ekipami w Polsce brakuje jeszcze bardzo wiele. Miejmy nadzieje, że okres zimowy zostanie dobrze przepracowany i w rundzie rewanżowej Pogoń 04 pokusi się o więcej niespodzianek w meczach z drużynami z górnej części tabeli.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Chelsea |
|