Porażka w ładnym stylu
'Nie mamy się czego wstydzić' - dało się słyszeć po końcowym gwizdu z ławki Chemika Police. I faktycznie w spotkaniu z Bytovią Bytów goście postawili ciężkie warunki co po meczu przyznał nawet trener Bytovii i kibice, którzy szczelnie wypełnili obiekt w Bytowie. Gospodarze co prawda prowadzenie objęli już w 9 minucie gdy w polu karnym cwaniactwem wykazał się Wojciech Pięta, jednak później Chemik nie pozostawał dłużny i na każdy atak odpowiadał kontratakiem. W 66 minucie dopiął swego, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wyrównał Michał Janicki. Niestety w ostatnich 10 minutach spotkania zabrakło odrobiny koncentracji i mimo na prawdę dobrej gry w przekroju spotkania dwie bramki dla Bytovii zdobył Wojciech Łapigrowski.
Chemik: Wiśniewski - Jakubiak (85' Fadecki), Sobczak (46' Maśniak), Janicki, Szałek, Wronka, Baranowski, Wojtasiak, Krawiec (82' Susmarski), Wydurski, Bobko (60' Rembisz)
Bytovia: Oszmaniec - Nawrocki, Szałek, Szmidke, Pufelski, Łapigrowski, Ciemniewski (46' Bryndal), Pięta (81' Stanios), Rosiak, Gronowski (75' Kobiella), Rekowski (78' Giszka) Statystyki (Bytovia - Chemik): Strzały celne: 6 - 4 Strzały niecelne: 4 - 5 Faule: 15 - 16 Żółte kartki: 1 - 0 (Gronowski) Rożne: 4 - 6 Spalone: 4 - 3 Pogoda: pochmurno, 9 st. C Widzów: 550 Sędziowali: Andrzej Martynowicz - Artur Smolnik, Grzegorz Prostak (ZZPN, Gryfino) Bramki: 1:0 - 9 minuta - Wojciech Pięta 1:1 - 66 minuta - Michał Janicki 2:1 - 79 minuta - Piotr Łapigrowski 3:1 - 81 minuta - Piotr Łapigrowski Nie tego spodziewali się kibice Bytovii. To ich piłkarze mieli śmiało i od samego początku spotkania stłamsić przeciwnika, tymczasem Chemik walczył jak równy od czasu do czasu podgryzając lidera ligi. Co prawda już w 9 minucie spotkania zamieszanie przed bramką po dośrodkowaniu strzałem po ziemi na bramkę zamienił Wojciech Pięta, ale zaledwie trzy minuty później powinien być remis. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Piotra Wojtasiaka Michał Janicki wywalczył sobie miejsce i ze środka pola nieniepokojony przed obrońców oddał strzał. Piłka minęła spojenie słupka z poprzeczką, ale było to pierwsze ostrzeżenie ze strony policzan. Chwilę później zza pola karnego po ziemi uderzał Paweł Krawiec, a piłka wylądowała w rękach Mateusza Oszmańca. W 18 minucie ten sam zawodnik ponownie ratował swój zespół, tym razem po długim podaniu w kierunku Łukasza Bobko golkiper Bytovii zmuszony został poza własnym polem karny do dalekiego wykopu w aut. Po chwili Chemik znów zaatakował, dośrodkowywał Wojtasiak, Mateusz Jakubiak w polu karnym przyjął piłkę na klatkę i strzałem z woleja trafił w słupek. Piękne wykończenie na miarę najlepszych lig Europy, szkoda że bez gola. Świetnie spisujący się na skrzydle Jakubiak w 25 minucie stanął przed drugą szansą na gola. Po prostopadłym podaniu sam na sam z bramkarzem zdecydował się jednak na odegranie do biegnącego równolegle Łukasza Bobko. Niestety zagranie było zbyt mocne i piłka wyszła na aut bramkowy, słabiej dograna piłka i Bobko skierowałby ją do pustej bramki. W 37 minucie po dośrodkowaniu z boku boiska w polu karnym główkował Piotr Łapigrowski, zaś Mateusz Wiśniewski w ładnym stylu sparował piłkę na rzut rożny. Później w polu karny piłkę otrzymywali Jakub Gronowski i Marcin Rekowski, oba jednak nie byli w stanie pokonać Wiśniewskiego. Po zmianie stron niezłą okazję do wyrównania miał Piotr Wojtasiak, który przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego urwał się Szymonowi Pufelskiemu i udem strzelił minimalnie koło słupka. Chwilę później Kamil Wronka ponownie dośrodkował z rzutu rożnego, tym razem jednak do piłki doszedł Michał Janicki który z lekkiego pokłonu strzałem przy słupku wyrównał stan gry. Niestety kilkanaście minut później Bytovia ponownie objęła prowadzenie. Po dośrodkowaniu Artura Kobielli z lewego skrzydła Wiśniewskiego pokonał Piotr Łapigrowski. Po dwóch minutach ten sam zawodnik podwyższył wynik spotkania. Tym razem w pole karne dośrodkował Piotr Nawrocki, a Łapigrowski znów popisał się skuteczną główką. Chemik nie podłamał się szybką stratą dwóch bramek i nadal groźnie atakował. Trzy minuty przed końcem spotkania Jakub Szałek w okolicy pola karnego gospodarzy odebrał przeciwnikowi piłkę i podał w pole do Przemka Rembisza. Ten przymierzył i niestety trafił w bramkarza. Walka o kolejne bramki trwała do ostatnich sekund spotkania. W doliczonym czasie gry po przerzucie z lewego skrzydła na prawą stronę piłkę Dawid Giszka zgrał piłkę do Krystiana Staniosa, a ten precyzyjnym strzałem usiłował wkręcić piłkę w okienko bramki Chemika, na szczęście niecelnie. W ostatniej akcji spotkania po prostopadłym podaniu Wydurskiego do Wojciecha Fadeckiego Oszmaniec znów został zmuszony do interwencji poza polem karnym, tym razem wślizgiem wybił piłkę młodemu zawodnikowi Polic. Waldemar Walkusz (trener Bytovii): Spodziewałem się trudnego spotkania z Chemikiem. Widziałem ten zespół dwukrotnie w tym sezonie, w Redzie i Wejherowie. Przestrzegałem zawodników szczególnie przed kontrami i stałymi fragmentami gry, i właśnie tak Chemik zdołał doprowadzić do wyrównania. Myślę, że Chemik zasłużył na jeszcze jedną bramkę, ale z przebiegu spotkania zasłużyliśmy na wygraną. Byłoby nieciekawie gdyby wykorzystali dwie akcje które mieli w pierwszej połowie (obie Jakubiaka - przyp. C80). Gdyby trafił w bramkę byłoby 1:1, za drugim razem gdyby lepiej to rozegrali byłoby 2:1 dla Chemika. Wtedy różnie mogłoby się to potoczyć, ale podsumowując całe spotkanie powtórzę że zasłużenie wygraliśmy choć w zbyt dużych rozmiarach. Mariusz Szmit (trener Chemika): Przede wszystkim jestem zadowolony, że chłopcy podjęli walkę. Że podwajali i potrajali, starali się bardzo. Padł bardzo ładny gol, gdy po dośrodkowaniu precyzyjnie uderzył Michał Janicki. Zabrakło trochę szczęścia i sił, bo bardzo dużo się nabiegali. Myślę, że po dobrej pracy zimą i paru wzmocnieniach ten zespół stać na utrzymanie. Bardzo żałuję akcji Jakubiaka, który idealnie przyjął i uderzył w słupek. Przy drugiej akcji za mocno zagrywał do Bobko. Szkoda, bo mieliśmy dwie 100% akcje i nie tylko te. Gdy grając z liderem stwarza się takie sytuacje to na prawdę jest to budujące dla mnie i dla zespołu. Myślę, że w końcu ci chłopcy uwierzą w siebie, podniosą głowy do góry i stwierdzą, że nie są chłopcami do bicia i potrafią grać. Po bramce strzelonej na 1:1 za bardzo cofnęliśmy się do tyłu, było złe przekazanie zawodnika w polu karnym. Ktoś przysnął, ktoś sobie nie krzyknął i po zwykłym dośrodkowaniu w pole karne zdobyli gola na 2:1. Trzecia bramka to efekt tej drugiej bramki bo chłopcy się podłamali. Uczulałem na te stałe fragmenty gry, bo mają rosłych silnych zawodników i gościa który dobrze wrzuca piłki. Choć bałem się tego spotkania to teraz mogę powiedzieć, że nie mamy się czego wstydzić bo powalczyliśmy z liderem.
�r�d�o: www.chemik.police.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |
|