Rażąca nieskuteczność pomarańczowo-czarnych
Sobotnie spotkanie miało być dla Hutnika Szczecin niezbyt trudną przeprawą, bardzo dobra skuteczność hutników w poprzedniej kolejce rozbudziła apetyty fanów na kolejne efektowne zwycięstwo, tym razem z beniaminkiem ze Stargardu Szczecińskiego. Mimo braku dwóch podstawowych obrońców: Mariusza Marcinowskiego i Tomasza Zientka to Hutnik był zdecydowanym faworytem tej potyczki.
Pierwsze minuty spotkania zdawały się potwierdzać przypuszczenia kibiców, przez 10 minut Hutnik stworzył kilka wybornych sytuacji, po których powinien prowadzić co najmniej 3:0. Pierwszym pechowcem okazał się Adrian Stefanowicz, otrzymał idealną piłkę od Grzegorza Guni i mając przed sobą jedynie bramkarza posłał ją obok bramki. Dwie minuty później uderzenie Guni z kilkunastu metrów i tym razem w sukurs bramkarzowi gości przyszła poprzeczka. W 8 minucie akcja Jarymowicza z Marcyniukiem, podanie do Guni, a ten znów niecelnie, głową uderza piłkę w słupek. Chwilę później świetny rajd Gunara zakończył się silnym strzałem jednak na posterunku znalazł się bramkarz Kluczevii.
Oblężenie bramki gości trwało nadal, hutnicy nie załamali się seryjnie marnowanymi okazjami na zdobycie prowadzenia. W 15 minucie goście jakby się przebudzili, pierwszy atak zakończył się groźną akcją środkiem boiska, piłka po strzale jednego z graczy odbiła się od poprzeczki. Drugą i przedostatnią okazję na zdobycie gola w pierwszej części meczu Kluczevia miała w 20 minucie. Rzut wolny z okolic 30 metra od bramki, dokładny wrzut piłki do niepilnowanego, jednego z niższych piłkarzy w polu karnym i Maciej Reszkis sobie tylko znanym sposobem sparował piłkę na rzut rożny. Trzy minuty później padła bramka dla gości. Arkadiusz Jarymowicz w niegroźnej sytuacji w środku pola stracił piłkę na rzecz Michała Magnuskiego, ten pognał z nią na bramkę, przez nikogo nie atakowany oddał strzał sprzed pola karnego. Reszkis bez szans i goście niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Hutnik ponownie ruszył do huraganowych ataków, kończyły się one najczęściej rzutami rożnymi, po których wysocy Gunia, Klym i Bukowski mieli możliwości na doprowadzenie do remisu. W 36 minucie meczu świetna akcja skrzydłem rozprowadzona przez Krzysztofa Szumiato, dokładne wrzucenie piłki na głowę do Guni, ten jednak z kilku metrów uderza centymetry od celu.
Trzy minuty przed końcem pierwszej części meczu gościom przytrafił się szkolny błąd, po złym wyrzuceniu piłki z autu sędzia przyznał ją pomarańczowo-czarnym. Szybki wyrzut z autu i otwierające drogę do bramki podanie, piłkę przejął Marcyniuk i uderzył nie do obrony, zdecydowana przewaga została wreszcie udokumentowana golem. W ostatnich kilku minutach w bardzo dobrych sytuacjach znaleźli się jeszcze Gunia (po akcji z Szumiato) oraz Stefanowicz. Podsumowując grę Huty w pierwszej połowie należałoby pochwalić linię środkową i ofensywną za stworzenie bardzo dużej liczby sytuacji do zdobycia bramki, zganić natomiat za ich wykańczanie. Bardzo słaba skuteczność spowodowała, że piłkarze obu drużyn udali się do szatni z wynikiem remisowym 1:1. Drugą połowa spotkania hutnicy rozpoczęli bez zmian, trener Artur Maliński nie zdecydował się na roszady w składzie. Obie drużyny zaczęły spokojnie. Hutnik jakby wyczekiwał na ruch Kluczevii, no i niestety doczekał się. Około 30 metra od bramki piłkę przejął Piotr Zdziarski i niezastanawiając się posłał bombę w kierunku Reszkisa, uderzenie to zaskoczyło źle ustawionego bramkarza i piłka wpadła mu 'za kołnierz'. Kluczevia wyszła na prowadzenie. Cieszyła się z niego jedynie 3 minuty, w 56 minucie spotkania Mateusz Bednarski sfaulował w polu karnym Radosława Marcyniuka i sędzia bez wahania wskazał na punkt oddalony od bramki o 11 metrów. Skutecznym egzekutorem 'jedenastki' okazał się Gunia. Po wyrównującej bramce w drużynie Hutnika nastąpiła pierwsza zmiana, niezbyt skutecznego Stefanowicza zastąpił Michał Wolski. Następnie za zmęczonych Bednarczyka i Marcyniuka na placu boju pojawili się Jakub Sowiński i Marcin Gniotek. Już 10 minut później ten drugi znalazł się w sytuacji oko w oko z Bednarskim, bramkarz w świetnym stylu wybronił uderzenie i wynik pozostał bez zmian. Przewaga Hutnika nie podlegała dyskusji, raz za razem piłka wracała pod pole karne stargardzian, ci najczęściej wybijali ją jak najdalej od swojej bramki nie angażując się zbytnio w akcje ofensywne. W 81 minucie szczecinianie wyszli na prowadzenie, z prawej strony pola karnego futbolówkę otrzymał najlepszy strzelec Hutnika w poprzednim sezonie Grzegorz Gunia, jego uderzenia w krótki róg bramki nie zdołał wybronić Bednarski, piłka przeleciała mu między nogami. Był to czwarty gol w drugim ligowym występie tego napastnika. Pozostało kilka minut do końca, kibice powoli doliczali kolejne 3 punkty, kiedy to Kluczevia zadała ostateczny cios. W 87 minucie rzut wolny z około 35-40 metrów od bramki Reszkisa wykonał Jarosław Zalas. Mało kto spodziewał się, że z tej odległości gracz gości uderzy na bramkę, niestety zaryzykował i to mu się opłaciło. Silnie kopnięta piłka zatoczyła łuk i wpadła idealnie pod spojenie słupka z poprzeczką. Kolejny gol Kluczevii, kolejny można by rzec 'stadiony świata'. Po kilku doliczonych minutach sędzia Strabel zakończył to widowisko. Remis 3:3 na pewno jest wielkim osiągnięciem gości, którzy mimo, że byli tego dnia zdecydowanie słabszą drużyną zdołali strzelić na gorącym terenie aż 3 gole. Hutnik gdyby wykorzystał choćby połowę idealnych sytuacji do zdobycia gola wygrałby zdecydowanie. Gra była niezła, częstotliwość stwarzanych okazji bardzo wysoka, zawiodła jedynie skuteczność.Tylko indolencja strzelecka gospodarzy spowodowała, że 3 pkt wymknęły się w ostatniej chwili. Po tym spotkaniu Hutnik znajduje się na piątej pozycji w ligowej tabeli, natomiast Kluczevia jest dwunasta.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/www.hutnik.szczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Hutnik81 |
|