Zabrakło nawet emocji
Zmęczony wtorkową, pucharową batalią wicelider - Flota Świnoujście podejmowała na własnym stadionie jednego z faworytów pierwszoligowych rozgrywek - Piasta Gliwice.
Spotkanie zapowiadano, jako hit 5. kolejki. Drużyny zaprezentowały jednak zebranym kibicom marne widowisko, w którym podbramkowych sytuacji było jak na lekarstwo. Bezbramkowy wynik nie krzywdzi żadnej ze stron. W pierwszej połowie więcej ciekawego futbolu zaprezentowali goście, którymi z ławki rezerwowych kierował drugi trener Piasta - Dariusz Dudek. Tuż za jego plecami, w jednym z sektorów, zasiadł Marcin Brosz, który przez cały mecz przekazywał piłkarzom swoje, własne wskazówki. W 12. minucie, po kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym, spudłował Jakub Biskup. W odpowiedzi ze znacznej odległości spróbował szczęścia Sławomir Mazurkiewicz, ale jego uderzenie o metry minęło bramkę Piasta.
W pamięci kibiców zapisały się także kolejne akcje gliwiczan, kiedy to: najpierw uderzenie Jakuba Smektały doskonale zatrzymał Krzysztof Żukowski, a następnie w 24 minucie nad poprzeczką w zamieszaniu podbramkowym główkował Bartosz Iwan. Pod bramką gości było groźnie w 27 minucie, gdy sprzed pola karnego strzelał Bartłomiej Niedziela, ale płaskie uderzenie pomocnika Floty zatrzymał Jakub Szmatuła. Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym mniej ciekawego prezentowały w ofensywie ekipy Floty i Piasta. Na solidną naganę zasłużył w 30 minucie Żukowski, którego niepewne wyjście na przedpole mogło zakończyć się stratą bramki, ale dobrej okazji nie wykorzystał Smektała. Ten sam zawodnik świetnie znalazł się przed polem karnym Floty już 5. minut później, gdy przejął wybitą przez świnoujścian piłkę, ale jego uderzenie zostało zablokowane i pewnie wyłapane przez bramkarza Floty.
Obserwatorzy spotkania zgodnie twierdzili, że druga połowa powinna rozgrzać kibiców, a drużyny ruszą do bardziej zdecydowanej ofensywy. Mylili się. Wyspiarze zagrali w sobotnie popołudnie bardzo schematycznie, kierując większość długich piłek do niezwykle bramkostrzelnego w tym sezonie Charlesa Nwaogu. Zadaniem Nwaogu była niemal samodzielna walka z obrońcami Piasta. Taktyka ta na niewiele się zdała, ponieważ Nigeryjczyk nie radził sobie w pojedynkach z gliwiczanami, a jego partnerowi z linii ataku - Ensarowi Arifoviciowi starczyło sił tylko na godzinę przebywania na boisku. W drugiej połowie zamilkły również świnoujskie trybuny, gdy żywiołowo dopingująca grupa blisko 200 kibiców Piasta postanowiła dostosować się do piknikowej atmosfery meczu. O komplet punktów spróbowali zawalczyć goście, których w ofensywie rozbudził Michał Chałbiński. W 69. minucie, po podaniu Smektały, Żukowski minimalnie ubiegł Chałbińskiego, a 3. minuty później obronił strzał głową napastnika Piasta. W 78. minucie najgroźniejsza próba Floty. Po podaniu Nwaogu, z dystansu przymierzył Krzysztof Bodziony, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. 84. minuta i jeszcze jedna dynamiczna akcja potwornie zmęczonego Nwaogu, ale strzał Charlesa został skutecznie zablokowany. Chwilę później Nwaogu opuścił boisko z powodu kolejnych skurczów mięśni, a obraz meczu nie zmienił się do ostatniego gwizdka arbitra. Bezbramkowy remis po bezbarwnej konfrontacji nie skrzywdził żadnej ze stron.
�r�d�o: www.sportowefakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: BABol |
|