Faworytki nie zawiodły
Dwudziesty już turniej kobiet w siatkówce o prezydencki puchar był w tym roku mocno obsadzony. Mimo, że zabrakło drużyn spoza naszego regionu, poziom zawodów mógł zadowolić najwybredniejszych fanów tej dyscypliny, a było kogo, bo na trybunach widzieliśmy trenerów Mariusza Bujka, Marka Mierzwińskiego, a gościem specjalnym była Masza Likrotas.
Najlepszą ekipą okazał się Uniwersytet Szczeciński. Nic w tym dziwnego, w końcu w składzie drużyny prowadzonej przez Jerzego Taczałę dominowały siatkarki Chemika Police. W kilku innych również nie zabrakło ligowych zawodniczek, dzięki czemu finałowa trójka stworzyła świetne widowiska. Najpierw jednak przebrnąć trzeba było przez fazę grupową. Już na starcie w piątek mogliśmy oglądać mecz pomiędzy dwoma silnymi drużynami - Uniwersytetem, a drugoligowym RSMS-em Police. Po zaciętej walce wygrały akademiczki 2:1, a po zwycięstwie również w kolejnym starciu zapewniły sobie miejsce w finale A. Tym samym RSMS musiał zadowolić się tylko grą o co najwyżej 4 lokatę. Wkrótce fotorelacja.
Inni faworyci turnieju drogę do finału mieli znacznie łatwiejszą. MJC Szczecin (zwycięzca sprzed roku) mierzył się bowiem z UKS-em 18 i PAM-em, które wystawiły zupełnie inne składy w porównaniu do tych z rozgrywek SALPS. Ekipa MJC nie miała więc problemów z wygranymi do zera. Gospodarz turnieju - ZUT także zdecydowanie ograł grupowych rywali.
Do najważniejszych starć doszło w sobotę przed południem. Na głównym sektorze rywalizowały zatem MJC, US i ZUT. W pierwszym meczu finałowym gospodynie niespodziewanie łatwo uległy w dwóch setach akademiczkom US. Sam wynik nie był sensacją, ale przewaga w setach zwycięskiej ekipy mogła dziwić mając na względzie niedawny mecz między tymi drużynami w ramach półfinałów Akademickich Mistrzostw Polski, który po wspaniałej walce wygrał właśnie ZUT. W drugim meczu gospodynie mierzyły się z MJC i wypadły znacznie lepiej zwyciężając 2:1. O ostatecznej klasyfikacji zadecydować miało trzecie spotkanie. Faworytem był US, a do sięgnięcia po największy puchar wystarczało mu zdobycie jednego seta. MJC z kolei marząc jeszcze o wygranej musiało pokonać silnego rywala w dwóch setach. Zadanie było trudne, ale wykonalne, co pokazał przebieg pierwszej partii już od samego początku. Kilka pierwszych punktów zdobyły mistrzynie SALPS-u, także dzięki nieskuteczności rywalek. Po chwili gra się wyrównała i z biegiem czasu robiła się co raz ciekawsza. Zmęczone zawodniczki MJC, które dzień wcześniej grały również ostatni swój ligowy mecz w sezonie zakończony dopiero po pięciu setach, wyraźnie dopadały jednak chwile słabości. Pod koniec partii na kilka oczek przewagi wyszły siatkarki Jerzego Taczały i nie dały sobie wydrzeć wygranej, chociaż przeciwniczki jeszcze doszły US na jeden punkt. Skończyło się na wyniku 25:23. W drugim, bardzo widowiskowym, secie było podobnie. Tym razem jednak zawodniczki MJC same sobie przeszkodziły, bo w wyrównanej końcówce dwukrotnie fatalnie zaserwowały w taśmę i też poprzestały na zdobyczy 23 oczek. Tym samym zajęły trzecie miejsce, a drugie ZUT. Finał B spodziewanie wygrał RSMS i ulokował się na 4 miejscu. Po rozegraniu wszystkich spotkań doszło do dekoracji i zakończenia turnieju. Podczas jak zawsze przyjemnej uroczystości nie zabrakło wyróżnień indywidualnych. Najlepszą atakującą zawodów została Karolina Kijana z MJC, najlepszą libero jej koleżanka z drużyny Sandra Dołżańska, wystawiającą Joanna Pomykacz z US, najwszechstronniejszą Justyna Raczyńska z US, a najwartościowszą Ewa Kwiatkowska z ZUT-u. Najsympatyczniejszą zawodniczką okazała się z kolei Karolina Wysocka, również z ZUT-u, która odebrała w nagrodę pluszaka. Zakończenie było jednocześnie otwarciem turnieju mikstów, który zakończy się w niedzielne popołudnie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|