Pogoń piąta, Wisła spada
- To nie jest dla nas szczęśliwy dzień. - powiedział po meczu trener Jan Złomańczuk. - Moi chłopcy pokazali charakter, trzy razy goniliśmy wynik i udało się nam zremisować. - dodał Piotr Mandrysz. Pogoń Szczecin w ostatnim meczu sezonu zremisowała na własnym boisku 3:3, taki wynik sprawił, że Wisła Płock opuściła grono pierwszoligowców. Na stadion przy Twardowskiego w upalny, długi weekend wybrało się nieco ponad 1000 osób. Było jednak warto zrezygnować z grillowania dla przepięknej bramki Piotra Petasza, która ustaliła rezultat spotkania.
Wisła świadoma tego o co gra zaatakowała od początku. Już w drugiej minucie Nafciarze mogli cieszyć się z prowadzenia. Piłka po dośrodkowaniu przez Marcina Nowackiego z rzutu rożnego wpadła wprost na głowę Bartłomieja Sielawskiego, który nie miał większych kłopotów z pokonaniem Janukiewicza.
Płocczanie nie zamierzali rezygnować, a Portowcy przez chwilę wyglądali na lekko zagubionych. W 10 minucie wyrównać mógł Petasz, nieoczekiwanie strzał z dystansu w wykonaniu Petasza sprawił sporo kłopotów Mierzwie, który upuścił piłkę. Nie było jednak pod bramką Wisły nikogo, kto mógłby dopełnić formalności. Chwilę później po faulu na Lebedyńskim rzut wolny egzekwował Petasz, piłka trafiła do Zawadzkiego, który główką próbował zaskoczyć golkipera gości. Szczecińscy kibice na gola dla Dumy Pomorza czekali do 19 minuty. W pole karne dośrodkował Pietruszka, piłka spadła na głowę Marcina Nowaka, a ten wepchnął ją do bramki. Kolejny raz futbolówka wpadła do siatki siedem minut później, tym razem jednak schylać musiał się po nią Radosław Janukiewicz. Marcin Nowacki dośrodkował w pole karne, w zamieszaniu ponownie piłka trafia do Nowackiego, ten odgrywa ją do Bartosza Wiśniewskiego, który główką pokonuje bramkarza szczecińskiego klubu. Mimo padających bramek spotkanie nie było jakoś szczególnie interesujące, na stadionie panowała raczej senna atmosfera, którą próbował rozładować mały, aczkolwiek ciągle śpiewający młyn. W 30 minucie ładny strzał z rzutu wolnego w wykonaniu Grzelaka, na miejscu jednak Janukiewicz. Im bliżej końca pierwszej połowy, tym bardziej nerwowo. Najpierw żółty kartonik ogląda Nowacki, a chwilę później za 'głupi' faul ukarany zostaje Hrymowicz, do dyskusji włącza się bramkarz Dumy Pomorza, którego również 'żółtkiem' uspokaja arbiter. W 44 minucie granatowo - bordowi zmogli wyrównać. Indywidualna akcja Mikołaja Lebedyńskiego, który wpada w pole karne, niestety nie ma nikogo do kogo mógłby podać i ostatecznie piłka ląduje poza boiskiem. Początek drugiej odsłony spotkania to ponownie dominacja gości, w bramce jest jednak Janukiewicz, który dwukrotnie, skutecznie zażegnuje niebezpieczeństwo. W 54 minucie Petasz podaje w polu karnym do Moskalewicza, ale piłkę przejmuje obrońca gości. Pogoń nabiera rozpędu, atakują Petasz, Moskalewicz i Pietruszka - czujnie jednak obrona i bramkarz z Płocka. W 59 minucie kolejna akcja w wykonaniu portowej jedenastki. Tym razem strzela Lebedyński, dobija Wólkiewicz, górą jednak Mierzwa. Siedem minut później podopieczni Piotra Mandrysza wyrównują. Piłkę w okolice pola karnego podprowadza powracający po kontuzji Piotr Prędota, podaje na srodek do Mikołaja Lebedyńskiego, ten odgrywa do Moskalewicza i mamy 2:2. Kilka minut później składnie Pietruszka z Bojarskim, ale czujnie golkiper Wisły. Portowcy atakowali, ale to goście ponownie wyszli na prowadzenie. W 75 minucie niezwykle waleczny w dzisiejszym spotkaniu Nowacki podaje do Wyczółkowskiego a ten z 16 metrów umieszcza piłkę pod poprzeczką. Minutę później Petasz mija obrońców odgrywa do Bojarskiego, strzał z dystansu szczecinianina broni instynktownie bramkarz. W 80 minucie w zamieszaniu pod bramka szczecinian Chwastek trafia w Woźniaka, piłka ostatecznie ląduje w rękach Janukiewicza, który ma kłopoty z jej opanowaniem i ją upuszcza. Nikt jednak nie kwapi się, aby wykorzystać 'prezent'. Dwie minuty później na tablicy wyników mamy już remis, który przekreślił szanse Wisły na utrzymanie. Na strzał z 40 metrów decyduje się Petasz, piłka jak zaczarowana leci wprost w okienko bramki, strzeżonej przez Mierzwę. W końcu - wzdychają kibice i Petasz zbiera oklaski na stojąco. W tym samym momencie Mandrysz ściąga go z boiska. Wisła rzucila się do rozpaczliwych ataków. Szansa na bramkę była już w 84 minucie. Trójkowa akcja gości, Janukiewicz przepuszcza piłkę, która zmierza do pustej bramki, tym razem jednak czujnie obrona szczecinian. Minutę przed końcem spotkania szczęścia próbują jeszcze Nowacki i Chwastek, ale Janukiewicz pozbawia ich złudzeń.
�r�d�o: wlasne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|