Jedna akcja, dwie bramki
Po bardzo słabym meczu, w którym sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, MKS Osadnik Myślibórz pokonał Orła Trzcińsko Zdrój 2:0.
Myśliborzanie przystąpili do spotkania bez trzech podstawowych zawodników. Mariusz Jarosiński, Łukasz Małowiecki i Piotr Gajewski pojedynek dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą drużyn obejrzeli z wysokości trybun. Od pierwszego gwizdka sędziego inicjatywę przejęli goście, ale podobnie, jak to miało miejsce dwa tygodnie temu w meczu z Polonią Płoty, gospodarze dzielnie się bronili, a skuteczność pod bramką przeciwnika mieli prawie stuprocentową. W 17 minucie na szarżę prawą stroną boiska zdecydował się Mateusz Sikora. Dośrodkował piłkę w pole karne, a tam obrońca Orła sprawił świąteczny prezent Osadnikowi i wpakował futbolówkę do własnej bramki.
W 20 minucie sędzia główny sobotniego spotkania przyznał miejscowym rzut wolny pośredni. Do piłki podszedł Kamil Kowalski i dokładnie dośrodkował na głowę Patryka Zimera. Napastnik Osadnika pięknym uderzeniem w okienko bramki przyjezdnych wyprowadził swój zespół na dwubramkowe prowadzenie. Chwilę później mogło być już po meczu, ale arbiter odgwizdał pozycję spaloną zawodnika z Myśliborza. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w drugiej części gry sędzia liniowy od strony trybun mylił się równie często, tym razem na niekorzyść piłkarzy z Trzcińska Zdroju.
Drugie czterdzieści pięć minut to przysłowiowa „obrona Częstochowy” ze strony gospodarzy. Myśliborzanie ograniczyli się do kontrataków. Po jednym z nich silny strzał z ostrego kąta Marcin Gajewski sprawił sporo problemów bramkarzowi gości. I to by było na tyle, jeśli chodzi o miejscowych. Niewiele więcej dali z siebie przyjezdni. Ataki Orła przypominały przysłowiowe „walenie głową w mur”. Do 82 minuty (pomijając 63 minutę, kiedy to myśliborzan przed utratą bramki uratował słupek) nie oddali groźnego strzału na bramkę Łukasza Wyrębskiego, którego interwencje na przedpolu bramkowym do tego momentu powodowały wśród tutejszych kibiców palpitacje serca. Już w doliczonym czasie gry rezerwowy bramkarz Osadnik pokazał, że drzemią w nim olbrzymie możliwości. W jednej akcji Wyrębski popisał dwoma genialnymi paradami, którymi nie powstydziliby się bramkarze polskiej ekstraklasy. Najpierw instynktownie odbił piłkę, która zmierzała pod poprzeczkę jego bramki, a następnie, przy dobitce, wyciągnięty niczym struna sparował ją na rzut rożny. Sobotnie spotkanie potwierdziło, że gra czwórką w linii z tyłu jest dobrym posunięciem ze strony trenera Krzysztofa Wasilkiewicza, z tym zastrzeżeniem, że duet środkowych obrońców, Koneczek-Jodko, lepiej ze sobą współpracuje niż wówczas, gdy tego pierwszego zastępuje Małowiecki. Dla niego optymalną pozycją jest środek rozegrania i co do tego większość kibiców nie ma żadnych wątpliwości. Styl gry, delikatnie mówiąc, nie zachwycił, ale najważniejsze są trzy punkty. Gdy do pierwszej jedenastki powrócą podstawowi zawodnicy, to i gra powinna być lepsza. Mimo wszystko drużynie należą się słowa uznania za wywalczone zwycięstwo. Jeszcze słowo o drużynie Orła. Licznie zgromadzeni w to słoneczne, świąteczne popołudnie kibice z Trzcińska Zdroju nie szczędzili słów krytyki pod adresem swoich piłkarzy. Po zwycięstwie nad Odrą i niezasłużonej z przebiegu gry porażce z Kluczevią spodziewali się walki o zwycięstwo. Ale kłócąc się na boisku przez cały mecz nic się nigdy nie wygra.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne / osadnik.mysliborz.info.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: szlemiel |
|