Spektakl z sędzią w roli głównej
Niestety w dzisiejszym spotkaniu Chemik Police poległ w Kartuzach z Cartusią 1:0 (1:0). Jedyna bramka spotkania padła w 27 minucie po mocno kontrowersyjnym karnym. Zdobywcą gola był Arkadiusz Kordyl.
Bohaterem spotkania, czy też bardziej antybohaterem spotkania był jednak sędzia główny Mirosław Cyrson, który swoimi decyzjami poważnie wypaczył wynik spotkania.
Cartusia: Czyżniewski - Kitowski, Grzędzicki, Stencel, Rubin (58’ Dawidowski), Kordyl, Bubienko, Karasiński (75’ Mitura), Formela (90’ Banaszak), Domjan, Mach
Chemik: Strzelec - Janicki, Bieniek, Maśniak (77’ Milewski), Kołodziejski, Hajdukiewicz, Jóźwiak, Baranowski, Krawiec (68’ Konieczny), Wojtasiak (64’ Rembisz), Górski Statystyki (Cartusia - Chemik): Strzały celne: 2 - 2 Strzały niecelne: 5 - 4 Faule: 18 - 9 Żółte kartki: 1 - 0 Rożne: 1 - 5 Spalone: 1 - 1 Pogoda: przejściowe zachmurzenie, 18 st. C Widzów: 100 Bramki: 1:0 - 27 minuta - Arkadusz Kordyl Murawa: Dziurawe pastwisko posypane piaskiem, kupki piasku w polu karnym parokrotnie przerwały nieźle zapowiadające się akcje obu zespołów. Sędziowali: Mirosław Cyrson - Andrzej Cyrson, Jan Lewicz (Pomorski ZPN) Antybohater spotkania: Mirosław Cyrson - nieudolny sędzia, który poważnie wypaczył wynik spotkania. Przegapił brutalny faul na Krawcu, pomógł Cartusii wymyślając rzut karny, potem nie podyktował ewidentnej „jedenastki” dla Chemika. Gdy Rafał Janicki z bólu zwijał się na boisku, Cyrson wyrzucił na trybuny kierownika Ostrowskiego, który jego zdaniem zbyt agresywnie domagał się przerwania gry. W drugiej połowie dla równowagi gwizdał po aptekarsku czasami przerywając nawet akcje, w których zastosowanie miałby „przywilej korzyści”. Na początku spotkania zawodnicy Chemika parokrotnie znajdowali się w okolicach pola karnego, jednak ich dośrodkowania w pole był sprawnie z niego wybijane. W 10 minucie bliski wejścia w „szesnastkę” był nawet Paweł Krawiec, jednak został tuż przed polem brutalnie zaatakowany wślizgiem przez jednego z obrońców. Mimo, że zawodnik Cartusii trafił w nogi Krawca, zamiast w piłkę sędzia spotkania zachował się jakby nic się nie wydarzyło. W 20 minucie po wybiciu dośrodkowania przed pole karne Cartusii na bramkę strzelał Michał Kołodziejski, niestety fantastyczną obroną popisał się Maciej Czyżniewski. Kilka minut później w polu karnym „wyłożył się” biegnący z innymi zawodnikami Paweł Rubin, zaś sędzia Cyrson bez chwili namysłu podyktował rzut karny. „Wapno” na bramkę zamienił Arkadiusz Kordyl. Kilka minut bliski wyrównania był Jarosław Jóźwiak. Niestety po wrzutce Marka Hajdukiewicza idealnie wychodzący z linii obrony Jóźwiak pośliznął się na kupce piasku wysypanej w polu karnym. Na normalnym boisku akcja zakończyłaby się prawdopodobnie celnym strzałem z woleja, niestety na pastwisku w Kartuzach Jóźwiak wylądował w parterze. Sędzia Mirosław Cyrson już wcześniej popełnił dwa poważne błędy, ale to co wydarzyło się w 35 minucie można określić jednym słowem - „skandal”. W pole karne piłkę wrzucał Jóźwiak, zaś na bramkę głową usiłował strzelić Rafał Janicki. Niestety nawet nie zdążył się dobrze wybić w powietrze, gdy został staranowany od tyłu przez Karola Domjana. Janicki wylądował na ziemi, zaś piłka nietknięta przez nikogo wyleciała z pola karnego. Gwizdek sędziego milczał jak zaklęty, zaś zawodnicy Cartusii mimo zwijającego się z bólu obrońcy Chemika postanowili wyprowadzić kontrę. Spotkało się to z bardzo głośnym protestem ławki rezerwowych Chemika. Gdy wreszcie gospodarze wybili piłkę na aut, a Radek Pacuła zajął się kontuzjowanym zawodnikiem, Cyrson postanowił pokazać kto dzisiaj rządzi w meczu. Podbiegł do ławki rezerwowych i usunął z niej na trybuny kierownika drużyny Chemika, Pana Błażeja Ostrowskiego, który jego zdaniem zbyt agresywnie domagał się przerwania gry i pomocy dla Janickiego. Po wznowieniu gry bramce Cartusii po raz kolejny zagroził Paweł Krawiec. Pomocnik Chemika minął kilku zawodników gospodarzy i w polu karnym posłał piłkę centymetry obok słupka. Po zmianie stron groźniejszą akcję przeprowadzili Artur Formela do spółki z Pawłem Rubinem. Pierwszy blisko słupka usiłował dośrodkować na głowę drugiego. Na szczęście Piotra Strzelca wybawił Marek Hajdukiewicz, który w ostatniej chwili głową uprzedził Rubina. Po przeciwnej stronie swoją akcję przeprowadził Damian Górski, który podawał na środek pola karnego. Do piłki ruszyli Przemek Rembisz i Paweł Krawiec, jednak żaden z nich nie zdołał oddać celnego strzału na bramkę. W 79 minucie Górski popisał się na prawdę znakomitym przeglądem pola. Z lewej strony podawał Łukasz Milewski, zaś biegnący środkiem Górski zamarkował przyjęcie i przepuścił piłkę w kierunku samotnie sunącego prawą stroną Jóźwiaka. Pechowo równolegle z Górskim biegł Ireneusz Stencel, który przypadkowo został trafiony w nogi i piłka nie dotarła do Jóźwiaka. Szkoda, bo pomocnik Chemika niechybnie znalazłby się sam na sam z bramkarzem. Kilka chwil później powinno być 1:1. tym razem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego idealnie na piłkę w narożniku pola bramkowego nabiegł Łukasz Milewski, niestety z bliska przeniósł piłkę centymetry nad poprzeczką. Szkoda, bo to mógł być na prawdę piękny gol. Jeszcze w ostatnich minutach spotkania mógł paść remis. Tym razem na ofensywną akcję decydowali się Rembisz, Bieniek i Górski. Niestety ostatni mocno przekombinował, bo zamiast po prostu dynamicznie wejść w pole i huknąć na bramkę „ile dała fabryka” usiłował kiwać obrońców. Skończyło się na zablokowaniu strzału i wybiciu piłki na aut. Adam Adamus (trener Cartusii): Bardzo trudny teren, trudne boisko. Zwycięstwo wyrwane z gardła. Sytuacji z pierwszej połowy z karnym nie chcę komentować, bo nie widziałem jej dokładnie. Natomiast w 85 minucie Chemik miał zdecydowanie lepszą okazję, ale jej nie wykorzystał. Wąpię czy wynik byłby sprawiedliwy gdyby padł gol. Uważam, że Cartusia wygrała jednak zasłużenie dzisiejsze spotkanie. Michał Zygoń (trener Chemika): Duży niesmak po końcowym gwizdku. Dwie kontrowersyjne decyzje sędziego, które miały niebagatelny wpływ na przebieg spotkania. Czyli rzut karny dla gospodarzy i brak karnego dla gości. Nie mam zielonego pojęcia co widział sędzia przy akcji Janickiego. Zamroczony zawodnik potrzebował przez kilka minut pomocy masażysty, a sędzia zinterpretował to tak jak widzieliśmy. Podejrzewam, że z remisu bylibyśmy zadowoleni. W drugiej połówce mieliśmy swoje akcje, Cartusia prowadząc miała swoje sytuacje. Najgorsze jest to, że my preferując techniczną grę piłką na tym boisku nie mogliśmy rozwinąć skrzydeł.
�r�d�o: www.chemik.police.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |