Kolejne 'derby powiatu' miały miejsce w ostatni majowy weekend na Stadionie Miejskim w Maszewie, w których to podopiecznym Piotra Rasta podejmować mieli beniaminka z Łożnicy. To że przeciwnik nie będzie dla faworyzowanej Masovii łatwym kąskiem spodziewać się można było od samego początku. Znakomita ja na beniaminka postawa w obecnym sezonie oraz zwycięstwo nad liderem w rundzie jesiennej wskazywać mogły iż zielono-czerwonych w sobotnie popołudnie czekać miała bardzo ciężka przeprawa. Zastanawiająca była także dyspozycja maszewiaków. Po najsłabszym występie sezonu jaki miał miejsce w poprzedniej kolejce w Policach zastanawiać się można było w jakiej formie będą gospodarze w meczu z tak wymagającym przeciwnikiem jakim niewątpliwie był Orzeł Łożnica.

Ci co zjawili się w piękne sobotnie popołudnie na stadionie trochę się pewnie rozczarowali, gdyż poziom piłkarski spotkania nie był zbyt wysoki. O ile gra zespołu z Łożnicy, czyli ambitna walka na każdym metrze boiska, niczym nie zaskoczyła o tyle w grze lidera okręgówki można było wskazać wiele mankamentów.

Pierwsza połowa meczu to lekka przewaga gospodarzy, którzy swoich sił próbowali w ataku pozycyjnym. Niestety w wyniku sporej niedokładności gra kończyła się albo tuż przed polem karnym przeciwnika albo w końcowych fazach poszczególnych akcji brak było skutecznego
wykończenia. W 6 minucie spotkania pierwsza groźniejsza sytuacja sprokurowana została w polu karnym przez obrońcę Orła. Do źle wybitej piłki próbował jeszcze dojść Zwolak a jego strzał z 7 metrów w ostatniej chwili ofiarną interwencją zblokował obrońca. Ten sam zawodnik był bohaterem następnej akcji gospodarzy, kiedy to po wymanewrowaniu obrońcy w polu karnym zdecydował się na zbyt niekonwencjonalne wykończenie a piłka po jego strzale uderzyła tylko w boczną siatkę. Od 23 minuty spotkania zielono-czerwoni powinni prowadzić w tym spotkaniu. Znakomite, otwierające drogę w kierunku bramki podanie od Piotra Rasta otrzymuje Przemysław Stosio, który mając przed sobą już tylko bramkarza strzela wprost w niego zaś próba dobitki przez tego samego zawodnika kończy się na obrońcy Orła. Jednak w 28 minucie spotkania Ubycha zmuszony zostaje do wyciągnięcia piłki z siatki. W tej sytuacji znakomite podanie od Stosio otrzymuje Młynarczyk.

Nasz najlepszy strzelec biorąc na tzw.'zamach' wymanewrowuje jednego obrońcę a strzał w krótki róg bramki całkowicie zaskakuje bramkarza. Piłkarze z Łożnicy w tym okresie gry skupiali się przede wszystkim na defensywie a próby ofensywne polegające na długich zagraniach w pole karne gospodarzy kończyły się najczęściej na skutecznych interwencjach Michała Ślęzaka. Ostatnia groźna sytuacja stworzona tej części gry przez gospodarzy powinna przynieść dla nich drugą bramkę, gdy po rzucie rożnym najwyżej do piłki wyskakuje Rast a jego strzał głową z 4 metrów przelatuje nad poprzeczką. Przez dwa pierwsze kwadranse drugiej połowy obraz gry był bardzo podobny do tego z pierwszej odsłony. Maszewiacy dążyli do podwyższenia wyniku jednak w dalszym ciągu szwankowała skuteczność. W 55 minucie po odważnym wejściu w pole karne lewą stroną na strzał zewnętrzną częścią lewej nogi decyduje się Przemek Stosio a piłka o metr mija prawy słupek bramki Ubychy. Ten sam zawodnik znalazł się z piłką tuż przed bramką Orła kilkanaście minut później. Niestety nasz zawodnik zbyt długo zwlekał a podaniem do lepiej ustawionego partnera i piłka padła łupem golkipera gości. Z minuty na minutę coraz odważniej poczynać sobie zaczęli łożniczanie, którzy ambitnie dążyli do wyrównania stanu meczu. Cóż z tego skoro ich akcje najczęściej kończyły się na maszewskiej defensywie. Najdogodniejszą z nich miał w 82 minucie Moliński, którego niesygnalizowany strzał mógł zaskoczyć Ślęzaka. Nerwowa końcówka tego spotkania nie przyniosła zmiany rezultatu i  to gospodarze po końcowym gwizdku cieszyli się ze zdobycia kolejnych, bardzo ważnych 3 punktów.

�r�d�o: www.masovia.net/kichu