Mecz przyjacielski, bramek nie zabrakło
Mecz 'Gazety Wyborczej' z 'Głosem Szczecińskim' miał być spotkaniem przyjacielskim. I takim był. Efekt? W całym meczu tylko trzy faule i jedna interwencja bramkarza rękoma poza polem karnym.
Takich meczów trzeba więcej. Goli nie zabrakło, piłkarze skupili się na tym co zrobić piłką, a nie jak przeszkodzić rywalom, naciskając ich mocniej przy bandach. Piłkarze 'Gazety Wyborczej' przegrali 17:29, ale śmiało mogą czuć się zwycięzcami. Nie przejmowali się, że przegrywają już 0:7. Przyszli, by sobie pograć, coś strzelić - i to im się później w pełni udało. Najładniejszą bramkę, po strzale w okienko, zdobył jeden z zawodników 'Gazety Wyborczej'.
W końcówce trwała rywalizacja z obu stron o jak najlepszy wynik, ale nie brakowało żartów dziennikarzy, którzy wzajemnie dobrze się znają. I nie zabrakło nawet słów docenienia zagrań przeciwnika.
Piłkarze obu drużyn przyszli, by pokopać piłkę, spocić się i spędzić czas w miłym towarzystwie. To wszystko im się udało.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Głos Szczeciński
relacjďż˝ dodaďż˝: krab |
|