Wygrana Kotwicy w Stalowej Woli
Stal Stalowa Wola przegrała drugie spotkanie z rzędu przed własną publicznością. Po fatalnej czwartej kwarcie ulegli Kotwicy Kołobrzeg 71:79. Zespół z Kołobrzegu w ten sposób znacznie przybliżył się do pozostania w PLK.
Ma trzy punkty przewagi nad Polonią 2011 i do utrzymania wystarczy mu choćby jedno zwycięstwo w trzech pozostałych meczach lub choćby jedna porażka warszawiaków. Mecz w Stalowej Woli od sześcio punktowego prowadzenia rozpoczęli kołobrzeżanie. Taka przewaga utrzymywała się przez ponad cztery minuty, głównie za sprawą rażącej nieskuteczności miejscowych. Koszykarze Stali trafili zaledwie jeden rzut z gry - trójka Michała Gabińskiego - na osiem oddanych prób i po pięciu minutach meczu przegrywali 4:10.
W kolejnych jednak minutach miejscowi, głównie za sprawą Tomasza Andrzejewskiego, Davida Godbolda, Pawła Pydycha oraz Michała Wołoszyna, odzyskali skuteczność. Minutę przed końcem pierwszej kwarty dwiema celnymi trójkami popisał się Amerykanin ze Stali. Z kolei tuż po rozpoczęciu drugiej części z dystansu trafili Pydych oraz Wołoszyn, czym dali Stali pierwsze w tym meczu prowadzenie 20:19. Dalsza część kwarty to zacięta walka pod tablicami. Wyróżniającymi się zawodnikami w obu drużynach byli Godbold oraz Adam Harrington z Kotwicy, zdobywca 10 ze swoich 23 punktów. Ostatnie jednak słowo w tej części gry należało do Godbolda, który w ostatniej akcji pierwszej połowy, celnie trafił za trzy i Stal na przerwę schodziła z jednopunktowym prowadzeniem 38:37.
- Przyjeżdżając do Stalowej Woli wiedzieliśmy, że będzie to trudne spotkanie. W pierwszej połowie mieliśmy problemy z zastawieniem tablicy, wobec czego gospodarze rzucili nam dużo łatwych punktów - ocenił później trener Kotwicy Paweł Blechacz. Dobra gra Stali potwierdziła się również po przerwie. Dwa punkty Godbolda, blok a następnie trójka Wołoszyna, spowodowały, że szkoleniowiec Kotwicy już po 38 sekundach trzeciej kwarty poprosił o czas. Krótka przerwa nie podziałała jednak lepiej na gości, którzy co rusz popełniali w ataku proste błędy, dzięki czemu Stal, po 23 minutach gry, objęła najwyższe w tym meczu prowadzenie 48:41. Okazało się jednak, że to było wszystko na co było stać gospodarzy w tym spotkaniu. Mimo prowadzenia po trzech kwartach (60:57), zespół trenera Bogdana Pamuły w ostatniej części meczu pokazał przede wszystkim grę nieskuteczną wynikającą z braku pomysłu na rozegranie akcji. Stalowowolanie przez cztery minuty zdołali zdobyć zaledwie dwa punkty. Kołobrzeżanie doprowadzili do remisu 62:62. Po przerwie, o którą poprosił Pamuła, miejscowi znów odskoczyli na pięć punktów i cztery minuty przed końcem Stal prowadziła 69:64. To był jednak ostatni zryw miejscowych, którzy całkowicie zablokowali się w końcówce spotkania. Kotwica dzięki rzutowi za trzy Harringtona oraz kilku punktom Omni Smitha pewnie wygrała 79:71. - Kotwica zachowała dużo więcej zimnej krwi w końcówce i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. Z przebiegu meczu wydaje mi się, że nie byliśmy w stanie pójść za ciosem. W pewnym momencie prowadziliśmy kilkoma punktami i zamiast iść do przodu to cofnęliśmy się - ocenił rozgrywający Stali Paweł Pydych. Z kolei szkoleniowiec Stali stwierdził: - W moim odczuciu i z analizy, przegraliśmy ten mecz przede wszystkim skutecznością oraz brakami kondycyjnymi w końcówce meczu. Nie chciałbym tłumaczyć siebie i zespołu ale wydaje mi się, że w dużej mierze te braki wynikają z tego, że w ostatnich trzech tygodniach praktycznie trenowaliśmy w pięciu czy sześciu. Stal Stalowa Wola - Kotwica Kołobrzeg 71:79 (14:17, 24:20, 22:20, 11:22) Kotwica: Harrington 23 (3x3), Wichniarz 16 (1x3), Smith 16, Harris 14, Diduszko 10, Bręk, Stelmach, Freeman. Stal: Godbold 20 (3x3), Wołoszyn 15 (3x3), Andrzejewski 14, Gabiński 8 (1x3), Pydych 5 (1x3), Miszczuk 4, Klima 3, Malczyk 2, Partyka.
�r�d�o: e-kg.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Venus |
|