Zła passa przełamana
Koszykarze Kotwicy Kołobrzeg wygrali drugie spotkanie w tym sezonie. Można powiedzieć, iż jest to spora niespodzianka, tym bardziej, gdyż wcześniej nie grali najlepiej i po pięciu ligowych potyczkach, mieli na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo. Podopieczni Pawła Blechacza ostatecznie zwyciężyli Tur Zgorzelec 73:63.
Pierwsze minuty nie wskazywały na to, że będzie to trudne spotkanie, gdyż widać było w zespole 'Czarodziei z Wydm' wielkie zaangażowanie. Już na samym początku było widać duża zasługę jak i skuteczną grę dwóch Polaków występujących w Kotwicy - Łukasza Wichniarza i Piotra Stelmacha, których postawa doprowadziła do tego, że Kotwica po niespełna minucie prowadziła 5:0. Lecz kolejne minuty pokazały, że gospodarzom nie przyjdzie tak łatwo zwycięstwo, a to za sprawą dobrze dysponowanego Michaela Wrighta. Amerykanin po raz kolejny w tym sezonie, pokazał swoją klasę udowadniając, jakim potrafi być groźnym zawodnikiem na parkiecie będąc chwilami nie do zatrzymania.
Gracz przygranicznego klubu zdobył sześć oczek, i wysunął Turów na przodownictwo. Widać było wśród kołobrzeżan strach i tremę, ponieważ nie potrafili trafić do kosza. Na domiar tego bardzo szybko na swoje konto trzy faule złapał Darrell Harris. Po raz kolejny w pierwszej kwarcie dał o sobie znać. Zawodnik potrafił między innymi te przewinienia wykorzystać, miał już na swoim koncie 12 punktów. Kotwica nie poddała się i pod koniec pierwszej kwarty poprawiła swoją skuteczność .
W drugiej kwarcie niesamowity koncert i popis dał Adam Wójcik, który to wyprowadził swój zespół na prowadzenie wzbogacając Turów o pięć oczek. Chwilę później daje o sobie znać Michał Chyliński który dwukrotnie trafia z dystansu i Turów wychodzi nie dając szans gospodarzą z wynikiem 11:00. Niezwykle długo nie mogli się pozbierać kołobrzeżanie, a mianowicie po 5 minutach, Szymon Rduch dał o sobie znać i powielił wyczyn Chylińskiego. Międzyczasie, gdy gospodarze grali na placu ponownie pojawił się Wright, który zaczął grać koncertowo lecz i tak ostatnie słowo należało do graczy Kotwicy, którzy znacznie zniwelowali straty do przeciwnika. Po przerwie to właśnie podopieczni Pawła Blechacza wyszli lepiej zmotywowani. Od samego początku widać było zmianę tak, jakby wstąpił w nich nowy duch walki, a może bardzo szczera rozmowa miedzy sobą w przerwie zrobiła swoje. Zdołali oni w pewnym momencie doprowadzić do wyniku 39:40. Co prawda to nie wystarczało, ponieważ przyjezdni chwilami również grali koncertowo. Stelmach, który już wówczas miał na swoim koncie 15 oczek robił wrażenie. Ostatecznie po 30 minutach gry było już tylko 52:51 dla przyjezdnych. Ostatnia kwarta to jeszcze szybsze tępo od poprzedniej zawodnicy ''Czarodziji z Wydm' rzucili wszystko na jedną szalę, czego nie wytrzymali koszykarze z Turowa. Po serii 16:4, nie było już najmniejszych wątpliwości, kto z tego starcia wyjdzie zwycięsko. Zgorzelczanie nieskutecznie rzucali z dystansu, a to z kolei była bardzo mocna strona kołobrzeżan. Mecz zakończył się triumfem Kotwicy 73:63. Kotwica Kołobrzeg - PGE Turów Zgorzelec73:63 (19:17, 12:20, 20:15, 22:11) Kotwica: Piotr Stelmach 22, Omni Smith 15, Szymon Rduch 9, Łukasz Wichniarz 9, Darrell Harris 7, Bartosz Diduszko 7, Dawid Bręk 4, Ivan McFarlin 0, Brian Freeman 0, Harris Danesi 0. PGE Turów: Michael Wright 25, Justin Gray 12, Adam Wójcik 10, Michał Chyliński 8, Krzysztof Roszyk 4, Paweł Leończyk 2, Konrad Wysocki 2, Robert Witka 0, Willie Deane 0.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Boskienrike |
|