Porażka na własne życzenie
Dosyć mieszane uczucia po ostatnim gwizdku mieli licznie zgromadzeni kibice w hali przy Twardowskiego. Pogoń 04, która miała z łatwością pokonać, mający najgorszy bilans bramkowy i tylko jeden punkt w ligowej tabeli Grembach Zgierz, tylko na początku meczu udowadniała, że nie bezpodstawnie jest traktowana jak faworyt, jednak z czasem role zaczęły się zmieniać.
Pogoń rozpoczęła spotkanie z wielkim animuszem, szybka, dynamiczna i zdecydowana gra od samego początku mogła się podobać i co najważniejsze już nieco po minucie gry przyniosła efekty. Shvedkiy odegrał piętą piłkę przed pole karne do Kostyuczenki, a ten bez najmniejszych problemów umieścił piłkę obok bezradnego bramkarza gości.
Pogoń nie zamierzała bronić wyniku, długo utrzymywała się przy piłce i mądrze konstruowała akcje, przez co goście sprawiali wrażenie nieco zdezorientowanych poczynaniami szczecinian i ograniczali się jedynie do gry z kontry, ale dobrze w obronie radził sobie Shvedkiy. Swoje sytuacje na podwyższenie wyniku mieli Wiśniewski i Nudyk, ale piłka zatrzymywała się na bramkarzu albo nogach obrońców. Po czterech minutach mieliśmy już 2-0, kiedy to Wiśniewski przedarł się prawą stroną i wyłożył w pole karne piłkę niepilnowanemu Lewandowskiemu, a ten nie miał już problemów z pokonaniem Pundy. Kolejną dobrą okazję stworzyła dwójka Żebrowski - Wiśniewski, ale górą okazała się dwójka obrońców ze Zgierza. Kiedy wydawało się, że kolejne bramki dla gospodarzy są kwestią czasu, niespodziewanie bramkę kontaktową zdobyli goście, świetne podanie między dwóch szczecińskich obrońców dostał Szymczak i z najbliższej odległości nie dał szans Konopce. Po tej bramce tempo meczu zdecydowanie wzrosło, coraz śmielej atakowali goście, drużyna Pogoni dała się zepchnąć w pole karne, jednak w efektowny sposób zawodnicy „wykiwali” przeciwnika, za co zostali nagrodzeni gromkimi brawami przez publiczność. Coraz częściej można było zauważyć w szeregach zawodników Pogoni indywidualne straty, ale świetna asekuracja zapobiegała stracie bramek. Taki indywidualny błąd Shvedkiego, który stracił piłkę na środku boiska mógł sporo kosztować gospodarzy, ale w sytuacji 2 na 2 obronną ręką wyszedł Konopka.
W dziesiątej minucie dobre podanie na prawą stronę od Wiśniewskiego dostaję Żebrowski, ale mocny strzał ląduje jedynie na słupku bramki gości. Gospodarze w jakiś sposób starali się wyciągnąć przeciwników spod ich pola karnego, ale tamci konsekwentnie stali i czekali na jakiś błąd w ofensywie Pogoni. Po jakimś czasie również i Grembach trafia w słupek, jednak ta sytuacja wyniknęła tylko z opieszałości zawodnika Pogoni, który zlekceważył piłkę lecącą po linii autu. Dosyć łatwo z dwoma przeciwnikami poradził sobie Nudyk, ale mając przed sobą tylko bramkarza zamiast strzelać bezpośrednio na bramkę podawał do źle ustawionego Kostiuczenki. Chwilę później Pogoń dochodzi do kontry w przewadze 3 na 2, ale na drodze piłce strzelonej przez Shvedkiego staje Olejniczak, za moment miała miejsca taka sama sytuacja i ponownie Shvedkiy nie potrafi znaleźć drogi do bramki przeciwnika, tym razem górą był bramkarz. Okazję do wykazania miał również w międzyczasie Konopka. Dosyć dobrze tego dnia współpracował ze sobą duet Żebrowski-Wiśniewski, to właśnie po podaniu od tego drugiego Żebrowski wyszedł sam na sam z Pundą, ale nie zdołał go pokonać, także i Kostyuczenko w podobnej sytuacji niezbyt się wykazał. W ostatnich minutach meczu, mimo że trenerzy prosili o czas wynik nie uległ już zmianie, na samym końcu pierwszej połowy dobrą sytuację miał jeszcze Nudyk, ale ponownie górą był bramkarz. Na drugą połowę zawodnicy Grembacha wyszli zdecydowanie zmotywowani, od samego początku zepchnęli Pogoń do obrony, w trzeciej minucie Nudyk traci piłkę i ponownie świetną interwencją popisuję się świetnie dysponowany tego dnia Konopka. Minutę później wręcz idealną sytuację na podwyższenie wyniku miał Wiśniewski, któremu głową zgrywał Żebrowski, ale piłka wylądowała obok bramki. Przez najbliższe minuty poziom obu drużyn się wyrównywał, coraz częściej do głosu dochodzili goście, skutkiem tego była bramka Olejniczka w dziesiątej minucie, który dostał piłkę z rzutu rożnego. Grembach nie zamierzał zaprzestać, gościom ze Zgierza udało się zamknąć Pogoń pod własną bramką, groźnie strzelał Szymczak, ale z wielkim trudem od straty bramki uchronił swój zespół bramkarz gospodarzy. Chwilę później Pogoń wychodziła z kontrą, ale nieprzepisowo przez Szymczaka zatrzymany został Kostyuczenko, dla zawodnika gości był to już koniec meczu, bo dostał w tym meczu już swoją drugą żółtą kartkę, natomiast Pogoń miała przedłużony rzut karny. Do piłki podszedł Nudyk i nie dając szans bramkarzowi przeciwnika wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Pogoń po tej bramce jakby odzyskała wiarę w siebie, ruszyła do przodu, już drugi raz w tym meczu w sytuacji sam na sam z Żebrowskim lepszy okazał się Punda. Sytuacja ta bardzo zemściła się na gospodarzach, rękoma przed polem karnym interweniował Konopka za co został wyrzucony z boiska, zastąpił go rezerwowy bramkarz Koszmider. Kolejna minuta to istna „obrona Częstochowy” w wykonaniu Pogoni, zawodnicy dwoili się w obroni, jednak i to nie uchroniło szczecinian przed stratą bramki, silnym strzałem zza pola karnego na 3-3 strzelił Olejniczak. W odpowiedzi Radko trafił w słupek, chwilę później za dyskusję z sędzią z boiska wyleciał trener Pogoni Gerrard Juszczak, a drużyna Grembacha objęła prowadzenie po wyłożeniu piłki Hyżemu przez Olejniczaka w pole karne. Od tego momentu gra Pogoni przypominała walenie głową w mur, bezskuteczne ataki kończyły się na defensywie gości, którzy mogli podwyższyć prowadzenie, ale Nudyk wybił piłkę z pustej bramki. Na 35 sekund przed końcem dobrym podaniem do Kostyuczenki popisał się Nudyk, a ten z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Gdy wydawało się, że już nic złego nie może się stać dla Pogoni bezsensownym faulem w środkowej części boiska nie popisał się Shvedkiy i Grembach miał przedłużony rzut karny na nieco ponad 20 sekund przed końcem meczu. Do piłki podszedł Hyży, ale młody bramkarz szczecinian wykazał się dobrą interwencją wybijając piłkę na róg. Chyba w zbyt dużą euforię popadli zawodnicy Pogoni, bo z tego wszystkiego zapomnieli pokryć przy rzucie rożnym Olejniczaka, który pozbawiając wszelkich nadziei chociażby na jeden punkt ustalił wynik meczu na 5-4 dla gości. Chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostatni. Dość niespodziewana porażka z niżej notowanym rywalem pokazała, że drużynie Pogoni 04 jeszcze wiele brakuje, miejmy nadzieje że jak najszybciej zostaną wciągnięte wnioski z sobotniej porażki, a w następnych meczach piłkarze wykażą się większym zaangażowaniem i lepszą skutecznością. Następny mecz Pogoń zagra za tydzień z Kupczykiem Kraków.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Chelsea |
|