Tradycyjnie
W dzisiejsze południe rozpoczął się ostatni akcent tegorocznego turnieju tenisowego Pekao Szczecin Open. W finale triumfator sprzed roku Florent Serra spotkał się z Evgeny Korolevem. Zanim jednak doszło do tej konfrontacji, na korcie centralnym obserwowaliśmy ostatni pojedynek turnieju artystów. Zwycięzca dwóch poprzednich edycji Marcin Daniec stanął naprzeciw Jana Englerta. Bardziej doświadczony tenisista tym razem przełamał supremację satyryka wygrywając 6:4, 6:4.
Po wręczeniu nagród na szczelnie wypełnionych trybunach można było wyczuć nastrój oczekiwania na piękny tenis. Losowanie wygrał Francuz i to on pierwszy serwował. Brakowało mu jednak koncentracji i od razu dał się przełamać Rosjaninowi, któremu nie przeszkadzało świecące w twarz słońce. Korolev próbował pójść za ciosem, ale zawodziła go jego najgroźniejsza broń - skuteczny atomowy serwis. Psuł swoje pierwsze podania, co znakomicie wykorzystał jego rywal. Zatem w meczu mieliśmy wynik 1:1, co zwiastowało kolejne emocje.
W trzecim gemie rzeczywiście było ciekawie. Przy stanie 40-40 Serra popełnił prosty błąd. Rosjanin ratując się przed stratą posłał mu wysoką piłkę tuż za siatkę, lecz Francuz zamiast zdobyć przewagę, lekko uderzył piłkę, która wylądowała na aucie. Po chwili drugi aut i Korolev prowadzi 2:1. Po trzech przełamaniach z rzędu, Rosjanin postanowił serwować lżej, ale dokładniej. Prowadził nawet 40-0, ale zepsuł dwie piłki. Serra jednak tego nie wykorzystał i było 3:1. Po chwili jednak jest już 3:2, kiedy Francuz przy swoim podaniu wygrał do zera. Korolev nie pozostał mu dłużny rozpoczynając gema asem i kończąc go bez straty punktu. Tenisiści zaczęli wykorzystywać swój serwis. Gracz odbierający zazwyczaj po stracie dwóch piłek z rzędu przestawał walczyć i oddawał gema za darmo, często do zera. Tak było do stanu 5:4 dla Rosjanina. Wtedy znów zaczął go zawodzić pierwszy serwis i wydawało się, że Francuz nawiąże z nim walkę. Jednak mieszkaniec Moskwy szybko się pozbierał i oddał rywalowi tylko jedną piłkę. Zatem po 27 minutach na tablicy wyników widniał rezultat 6:4 dla Koroleva.
Drugiego seta Serra rozpoczął nie najlepiej. Przy swoim podaniu przegrywał już 0-30, ale udało mu się wyjść z opresji obronną ręką. Drugi gem tej partii to szybka wygrana Rosjanina do zera, a w trzecim po kilku wymianach zwycięża tenisista z Bordeaux. Następnie za serwowanie wziął się Korolev i dopiero przy stanie 40-0 pozwolił Francuzowi na skuteczny return. W drugim secie do rezultatu 3:3 obaj gracze wygrywali gemy przy swoich podaniach. W siódmym gemie Korolev zdołał wreszcie przełamać rywala, a w kolejnym nie oddał swojego serwisu. Dziewiąty gem okazał się być ostatnim - zniechęcony Serra nie podjął skutecznej walki, więc po 53 minutach znaliśmy już zwycięzcę tegorocznego challengera. Został nim Evgeny Korolev, który wygrał 6:4, 6:3. Finał nie był porywającym widowiskiem, nie obserwowaliśmy w nim wielu wymian, o czym świadczy długość meczu. Rosjanin starał się mocnymi uderzeniami kończyć wymiany, a że popełniał mniej błędów, zdołał wygrać z Serrą. Po meczu zwycięzca podziękował rywalowi, organizatorom i obsłudze, a swój triumf zadedykował zmarłym: kuzynowi i pierwszej trenerce. Tradycji więc stało się zadość. W szczecińskim turnieju nigdy nie wygrał Hiszpan, nikt nie obronił tytułu, a finał zawsze kończył się w dwóch setach. Rosjanin był więc skazany na sukces już po ćwierćfinale.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Koniu |
|