Mecz 11. kolejki IV. ligi zachodniopomorskiej pomiędzy Drawą, a Wybrzeżem zakończył się bezbramkowym remisem. Mimo lepszej gry i dobrej ogólnej postawy Drawszczanie po raz kolejny nie potrafili znaleźć drogi do siatki rywali.


Początku meczu nie stał na super poziomie, gra toczyła się głównie w środku pola. W pierwszych kilkunastu minutach dobrą akcję po stronie Drawy zrobił duet Muzyka - Kapela, zakończyło się to groźnym, niecelnym strzałem. Po stronie Wybrzeża podobna akcja z podobnym finałem.
Z minuty na minutę poziom spotkania wzrastał i zarysowywała się przewaga Drawy, defensywa Wybrzeża popełniała sporo błędów, ale nasi piłkarze nie potrafili wykorzystać nadarzających się sytuacji. Znowu najwięcej akcji miał Artur Kapeliński, ale za każdym razem szczęście było o te kilka centymetrów za daleko.

Na kilka minut przed końcem Wybrzeże obudziło się z letargu i mięli wyśmienitą akcję do objęcia prowadzenia, ale napastnik gości z najbliższej odległości trafił w Roberta Piłata.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowu z akcją sam na sam wyszedł Konrad Kiełbasa i w ostatnim momencie obrońca wybił mu futbolówkę spod nóg.

Na drugą połowę goście wyszli bardziej zmobilizowani, dzięki czemu spotkanie stało się jeszcze ciekawsze. Pierwsze kilkanaście minut drugiej połowy to wymiana ciosów między obiema ekipami. Jednakże to Drawa miała inicjatywę, zaś Rewal ograniczał się do kontrataków, kilkakrotnie stwarzając zagrożenie pod naszą bramką. Drawa wciąż marnowała akcje, ani Bagin, ani Kapel, ani Kiełbasa, ani Żuk nie byli w stanie pokonać bramkarza gości.
Im bliżej było końca tym słabiej grało Wybrzeże, Drawa bez problemu dostawała się po bramkę rywali, ale zawodziło to co zwykle - skuteczność, i nawet spora ilość stałych fragmentów gry nie była w stanie tu pomóc. Gospodarze bili głową w mur, a dodatkowo atmosferę podkręcali arbitrzy, którzy chyba bardzo lubią gwizdać spalone i być bohaterami pierwszoplanowymi. Sporo emocji było jeszcze w końcówce meczu. Najpierw, po ewidentnym spalonym piłkarz Wybrzeża miał przed sobą tylko pustą bramkę i w ostatniej chwili katastrofie zapobiegł Bagiński. Chwilę później Muzyka minimalnie przestrzelił głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, a już w doliczonym czasie gry ten sam zawodnik strzelił minimalnie obok słupka.

Katastroficzna skuteczność wciąż nie opuszcza naszych zawodników. Co może nastawiać optymizmem, to fakt, że są akcję, jest gra, jest współpraca. Kiedyś zła passa musi się skończyć, oby stało się to jak najszybciej. Następny ligowy pojedynek Drawy to wyjazd to Drzonowa. Tam zmierzymy się z Piastem, który zajmuje ostanie miejsce w ligowej tabeli.

�r�d�o: mksdrawa.cba.pl