6 goli w meczu o 6 punktów
Spotkanie Darzboru z Bytovią złamało pewne stereotypy. Panuje przekonanie, że gdy na boisko wychodzą dwie ostatnie drużyny, liczyć można tylko co najwyżej na grad kartek, a nie grad bramek. W sobotnie popołudnie w Szczecinku stała się rzecz odwrotna - padło sześć ładnych goli, a sędzia Ryszard Walendziak nie pokazał ani jednego żółtego kartonika. Zadowoleni mogą być jednak tylko kibice Darzboru, bo to ich zespół pokonał uczestnika 1/8 Pucharu Polski.
W początkowych minutach ambicją imponował przede wszystkim Tomasz Kubicki. Wprowadzał wiele zamieszania w szeregach obrońców Bytovii, oddał dwa celne strzały. Jego zaangażowanie zaprocentowało w 25 minucie. Z lewej strony boiska dośrodkował Artur Fryś, Kubicki główkował, a piłka po rękach Mateusza Oszmańca wpadła do siatki. Gospodarze nie poszli za ciosem. Niepotrzebnie oddali inicjatywę przyjezdnym, którzy skrzętnie to wykorzystali. W 34 minucie było 1-1. Stan meczu wyrównał Piotr Łapigrowski, zamieniając na bramkę dośrodkowanie Jarosława Adamowicza z rzutu rożnego. Bytovia ruszyła do huraganowych ataków i gdyby zamieniła na gola jedną z dwóch doskonałych okazji, to mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Najpierw Adamowicz dokonał nie lada wyczynu, bo mając przed sobą tylko bramkę, trafił w boczną siatkę (kibice Darzboru nagrodzili go za to owacją na stojącą - Adamowicz przez wiele lat grał w szczecineckim zespole), a chwilę później fantastyczne uderzenie Łapigrowskiego obronił wyciągnięty jak struna Marcin Muszka. Niewykorzystane okazje zemściły się na Bytowiakach bardzo szybko. Zbigniew Węglowski zacentrował z prawej strony boiska, a Artur Fryś zaskakującym strzałem po ziemi kompletnie zmylił Oszmańca. Do przerwy nieco szczęśliwie prowadzili więc gospodarze.
W drugiej połowie Darzborowcy nadal imponowali skutecznością, choć malkontenci na pewno znaleźliby kilka akcji, które można było wykończyć lepiej - choćby niecelny strzał Piotra Kusiaka z 53 minuty po dośrodkowaniu Kamila Chicewicza. 10 minut później nie pomylił się już Zbigniew Węglowski, wykorzystując prostopadłe podanie Chicewicza. Przy dwubramkowym prowadzeniu goście zaczęli grać spokojniej, mimo to Bytovia miała stuprocentową okazję do zdobycia gola. Kacper Markowski skopiował wyczyn Adamowicza z pierwszej połowy, posyłając piłkę obok bramki w stuprocentowej sytuacji. Darzborowcy skarcili gości bardzo szybko - powodzenie przyniosła kolejna akcja duetu Chicewicz-Węglowski. Chwilę później kompletnej kompromitacji Bytovii zapobiegł Oszmaniec, wygrywając pojedynek sam na sam z Kubickim. Goście potrafili zdobyć za to honorowego gola - strzał życia oddał Michał Wirkus, który fantastycznym strzałem w okienko zmusił do kapitulacji Muszkę.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: zdyniek |
|