Bezradny lider wobec Świtowców
Skazywany przez wielu na wysoką porażkę Świt bezbramkowo zremisował z liderującą Kluczevią na jej boisku. Gospodarze jak na lidera rozgrywek niczym nie zachwycili, a w wręcz rozczarowali, bo momentami wyglądali na kompletnie bezradnych wobec dobrze grającego Świtu.
Już na początku spotkania niewiele zabrakło, aby po strzale głową Piotr Łozińskiego piłka znalazła drogę do siatki i goście objęli prowadzenie, jednak czujny w tej sytuacji był bramkarz Kluczevii, Marcin Walicki. Przyjezdni nastawieni na grę z kontrataku przejmowali wszystkie długie zagrania, jakie na swoich napastników nieporadnie słali obrońcy ZKSu i wyprowadzali szybkie, a zarazem groźne kontry. Miejscowi musieli być mocno zdziwieni dominacją Świtu w pierwszej części gry, gdyż jedynym zagrożeniem ze strony Kluczevi były długie wyrzuty z autu. Natomiast goście przy odrobinie precyzji mogli pokusić się o otworzenie wyniku zawodów. Rewelacyjne zawody rozegrał Grzegorz Celmer, który był „plastrem” najskuteczniejszego snajpera V ligi - Grzegorza Magnuskiego, który w tym meczu po prostu nie istniał. Najlepszym podsumowaniem poczynań popularnego „Grzany” w tym spotkaniu, był próba zagrania tzw. krzyżakiem, po której nie trafił w piłkę i wywrócił się o własne nogi… Mimo lekkiej przewagi Świtu to goście mieli tuż przed przerwą najlepszą okazję do objęcia prowadzenia, ale Mateusz Kopociński świetnie obronił płaski strzał Mariusza Orzechowskiego z rzutu wolnego z około 18 metrów.
Po zmianie stron zawody bardziej się wyrównały. Świtowcy mogli zdobyć gola po dobrym dośrodkowaniu Szymona Kufla, jednak główkujący Bartosz Kutko nieznacznie przestrzelił. W odpowiedzi ponownie z rzutu wolnego podyktowanego za zagranie ręką, Mariusz Orzechowski trafił w poprzeczkę bramki Świtu, a dobitkę pewnie obronił golkeeper Dumy Skolwina. Spotkanie nabrało większego tempa i jedni jak i drudzy, co rusz stwarzali sobie okazje strzeleckie, lecz żadna z nich nie była na tyle klarowna, aby piłka znalazła drogę do siatki. W końcówce dośrodkowanie z rzutu wolnego Tomasza Danikiewicza przedłużył wprowadzony Marcin Garlej, który był bliski pokonania bramkarza rywali, jednak piłka trafiła w słupek. Po kilku minutach arbiter odgwizdał koniec spotkania i oba zespoły podzieliły się punktami. Remis z przebiegu gry jest rezultatem sprawiedliwym, jednak bezstronnemu kibicowi oglądającemu ten mecz i nie znającemu ligowej klasyfikacji, ciężko byłoby trafnie wskazać, który z zespołów przestępował do pojedynku jako lider rozgrywek, tym bardziej, że Kluczevia grała przed własną publicznością, a Świt do tej pory na wyjazdach zdobył ledwie punkt.
Należy również podkreślić bardzo dobrze sędziowanie trójki sędziowskiej z Andrzejem Augustynowiczem na czele, który był stanowczy i konsekwentny w swoich decyzjach. Arbiter ponadto pozwalał ‘zawodnikom grać’, ale dbał również aby walka była fair w granicach przepisów i pozbawiona chamstwa. Zawodnicy po meczu podkreślali, że dobrze by było gdyby na V-ligowych boiskach było więcej takich sędziów. Podsumowując, podopieczni Jacka Chyły pokazali dzisiaj charakter stawiając wysoko poprzeczkę liderowi rozgrywek, któremu mimo wszystko życzymy awansu do IV ligi, gdyż w naszym mniemaniu najbardziej na takowy zasłużył. Piłkarze z Północy Szczecina trzeci raz z rzędu zachowali czyste konto, w czym duża zasługa bardzo dobrze spisującego się bloku obronnego. W najbliższą sobotę Świt zmierzy się w Skolwinie z GKSem Mierzyn, mecz ten będzie ostatnim oficjalnym pojedynkiem Świtowców w tym roku.
�r�d�o: www.swit.skolwin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Swit1952 |
|